Z Kimem chodzenie po krawędziach

26.01.2003

Czyta się kilka minut

Gdyby to, co mówi Kim Dżong Il, traktować dosłownie, to Półwysep Koreański stoi dziś w obliczu wojny. Występując z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, Korea Północna ponownie dała Radzie Bezpieczeństwa pretekst do nałożenia nań sankcji gospodarczych. „Sankcje oznaczają wojnę” - grozi Phenian i deklaruje, że będzie kontynuował prace nad programem nuklearnym.

Kim Dżong Il blefuje. Wie, że wojna skończy się dla niego samobójstwem. Tak jak w 1993 roku, nakręcając spiralę gróźb, szantażuje społeczność międzynarodową, by wymóc pomoc gospodarczą i zawarcie paktu o nieagresji z USA. Liczy też na antyamerykańskie nastroje w Korei Południowej i uwikłanie USA w Iraku.

Sytuacji jednak lekceważyć nie można. Program jądrowy Phenianu jest faktem. Według szacunków, Korea Północa może mieć już jedną lub dwie bomby atomowe oraz technologię do ich przenoszenia. Poczucie osamotnienia wywołane sankcjami, katastrofalny stan gospodarki i obawa przed nalotami amerykańskimi mogłyby skłonić Kim Dżong Ila do kroków desperackich. Na granicy rozdzielającej obie Koree jest dziś największe zagęszczenie wojsk na świecie - na przeciw siebie stoją blisko 2 miliony żołnierzy.

Jak zatem postępować z reżimem Kim Dżong Ila? Dwa lata polityki Busha na Dalekim Wschodzie: odmowy negocjacji z Phenianem, i ideologizowanie sporu przez włączenie Korei Północnej do tzw. osi zła, nie przyniosło Amerykanom korzyści i doprowadziło do jeszcze większego ochłodzenia stosunków. Efektów nie przyniosły też żądania wycofania się - w zamian za nic - z programu atomowego przez Phenian.

Tym bardziej godna uwagi jest nowa inicjatywa prezydenta Busha, nazwana „śmiałą” i będąca sygnałem zmiany w polityce obecnej administracji. Byłby to powrót Waszyngtonu do stosowanej za prezydentury Clintona metody kija i marchewki, tyle że dalej idącej i surowo egzekwowanej. W zamian za amerykańską pomoc, pakt o nieagresji i perspektywę normalizacji stosunków, Korea Północna miałaby się zobowiązać do rozmontowania, raz na zawsze, instalacji nuklearnych. Inicjatywa, której dalekosiężnym zamysłem jest pchnięcie Korei Północnej na chińska drogę rozwoju, leży nie tylko w interesie wszystkich sąsiadów Phenianu, ale i samego Kim Dżong Ila. Pozostaje go tylko do niej przekonać...

Co równie ważne: już ponad oboma państwami koreańskimi rozpoczęła się jeszcze jedna rywalizacja. Oto mocarstwa regionu - zwłaszcza Japonia i Chiny - zaczynają walczyć o wpływy i układ sił na Dalekim Wschodzie na wypadek upadku ostatniej zimnowojennej granicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Specjalizuje się w tematyce Azji Południowo-Wschodniej, mieszka po części w Japonii, a po części w Polsce. Stale współpracuje z „Tygodnikiem”. W 2014 r. wydał książkę „Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima”. Kolejna jego książka „Hongkong. Powiedz,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 4/2003