W czterogodzinnej rozmowie przywódców USA i Chin, która odbyła się 15 listopada nieopodal San Francisco, w kuluarach szczytu państw Azji i Pacyfiku, najważniejsze jest to, że w ogóle do niej doszło. Relacje między obydwoma mocarstwami, już wcześniej napięte, ulegały bowiem w ostatnich kilkunastu miesiącach dalszemu pogorszeniu – najpierw wskutek tajwańskiej wizyty Nancy Pelosi, ówczesnej spikerki Izby Reprezentantów, w sierpniu 2022 r., a potem, gdy w lutym 2023 r. nad terytorium USA wykryto chiński balon szpiegowski (został zestrzelony przez armię amerykańską). Przed spotkaniem Joego Bidena i Xi Jinpinga obie strony starały się więc nie rozbudzać nadmiernych oczekiwań wobec jego efektów.
Wśród konkretnych uzgodnień po tym spotkaniu uwagę zwraca przywrócenie kontaktów między dowództwami obu armii, wspólna deklaracja o potrojeniu odnawialnych źródeł energii do 2030 r. oraz wymiana doświadczeń przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Chiny obiecują również wyrugować produkcję narkotyków, które przez granicę z Meksykiem trafiają na rynek USA.
W warstwie retorycznej oba kraje pragną pokojowej koegzystencji, stosując jednak różne środki. Waszyngton otwarcie postrzega autorytarne Chiny jako konkurenta. Chodzi tylko, jak mówi Joe Biden, o stworzenie ram, które uniemożliwią przerodzenie się tej rywalizacji w konflikt zbrojny. Natomiast Xi Jinping uważa taką formę relacji za „konfrontacyjną” i kładzie nacisk na współpracę. Kula ziemska, twierdzi Xi, pomieści oba mocarstwa, rzecz w tym, by zaakceptować własne odmienności.
Ten koncyliacyjny wizerunek Państwa Środka skierowany jest jednak głównie na zewnątrz. Wewnątrzchińskie publikacje samego Xi wskazują, że starcie z USA uważa on za nieuniknione. Ma ono bowiem ideologiczny charakter i – zdaniem przewodniczącego ChRL - to marksistowskie Chiny stoją po właściwej stronie historii.
Cień smoka: tak szpiegują Chińczycy
W kwestii Taiwanu rozmowa obu przywódców miała rzekomo „dosadny” charakter, ich stanowiska pozostały jednak niezmienne. Można zakładać, że dla USA, zaangażowanych już w Izraelu i Ukrainie, ewentualna eskalacja napięcia wokół Tajwanu byłaby dziś bardzo nie na rękę. Amerykanie naciskają na Chiny, by pomogły rozwiązać oba toczące się konflikty, ten w Europie Wschodniej i ten na Bliskim Wschodzie. Pekin tymczasem, choć deklaruje wobec obu wojen neutralność, faktycznie sprzyja Rosji i Palestyńczykom.
Xi wykorzystał też pobyt w USA, aby zabiegać tam o kapitał i technologie dla swojej słabnącej gospodarki. Odnosząc się do ostatnich restrykcji z obu stron, mówił, że „drzwi między Chinami i Stanami Zjednoczonymi już nigdy nie powinny być zamknięte”.
Zakończony szczyt pozwoli je zapewne nieco uchylić, ale na istotną poprawę „najważniejszej relacji na świecie” nie ma co liczyć. Tuż po rozmowach, sprowokowany przez dziennikarza, Biden nazwał Xi „dyktatorem”, co chiński MSZ uznał za „nadzwyczajny błąd” i „nieodpowiedzialną polityczną manipulację”.