Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
– zauważają biskupi w ogłoszonym 9 kwietnia po ostatnim zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski dokumencie „O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek”.
Dokument w jakimś sensie ma tym wyzwaniom zaradzić. Kreśli diagnozę; przypomina nauczanie na temat ochrony życia od poczęcia i na temat ludzkiej prokreacji; wskazuje też, jak powinien postępować katolik, który ma wpływ na życie publiczne i stanowienie prawa.
Zdaniem autorów dokumentu tkwimy w cywilizacji śmierci, czego wyrazem jest m.in. fakt, że o życiu i jego wartości myślimy w sposób skrajnie subiektywny, a w życiu praktykujemy relatywizm. Co gorsza, w kształtowaniu swojego rodzicielstwa często bez poczucia winy sięgamy po środki niegodziwe, jak antykoncepcja, aborcja czy in vitro. Dokument wzywa wszystkich do nawrócenia, a katolików biorących udział w życiu publicznym – do dania wyraźnego świadectwa (mówi o „zakazie bezczynności, niezajmowania wyraźnego stanowiska”). „Podstawowym obowiązkiem osoby zaangażowanej w działanie na rzecz dobra wspólnego jest dbanie o jednoznaczność, a jej postawa musi być czytelna dla innych” – przypominają biskupi.
Wyobraźmy sobie, że dokument ten czyta małżeństwo katolików bezskutecznie starających się o dziecko i rozważających możliwość sięgnięcia po in vitro, albo małżeństwo, które z przerażeniem dowiedziało się, że ich poczęte dziecko ma poważną wadę genetyczną (w ich głowach kotłują się różne myśli – także te najczarniejsze i najbardziej groźne dla dziecka). Co wyczytają?
Najprawdopodobniej najpierw rzuci im się w oczy język dokumentu. Procedura in vitro – „znana z hodowli roślin i zwierząt” – jest w istocie „produkcją człowieka”, a potrzebne do niej plemniki „uzyskuje się w akcie samogwałtu”. Ponadto dowiedzą się, że rodzenie chorych dzieci nie powinno się kojarzyć z heroizmem (skoro krytykowany jest argument głoszący, że „»zmuszanie« tych kobiet do urodzenia dziecka jest wymaganiem od nich heroizmu”). A dramat ? „Otwarcie na życie może się wprawdzie łączyć z krzyżem, wiązać z wyrzeczeniami osobistymi i finansowymi – trudno wszelako bez tego mówić, czy myśleć, o postawie prawdziwie chrześcijańskiej”.
Postawa pouczania „z góry”, ostrej krytyki i żądania odpowiedniego postępowania niestety nie kojarzy się z rozumieniem niezwykle nieraz trudnych sytuacji życiowych, współodczuwaniem i współcierpieniem razem z wiernymi, którzy rzeczywiście dzisiaj poddawani są wielu próbom i pokusom. Nie zmienią tego zapewnienia, że „Kościół stoi po stronie człowieka”, „nie potępia nikogo, stara się podpowiadać dobre rozwiązania”, „Kościół rozumie pragnienia i obawy”.
Gdy czytałem dokument Episkopatu, przypomniała mi się anegdota o Matce Teresie, która matkom rozważającym aborcję odpowiedziała: skoro nie możecie ich wychować, mimo wszystko urodźcie i przynieście te dzieci do mnie – ja się nimi zaopiekuję. Gdybyż biskupi odważyli się te słowa powtórzyć, być może rozpoczęłaby się podobna rewolucja, jaką obserwujemy w Watykanie.