Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stary Bóg nie pamięta dokładnie, jak i kiedy stworzył świat, widzi jednak ten świat wyraźniej niż inni. Upływ czasu nie dotyczy przedwiecznego oka. Wiersze kipią od szczegółów, nazw własnych, enumeracji, przez co opisywana rzeczywistość (jak pisał Jerzy Jarniewicz) "staje się gęsta, tłoczna, różnorodna". Typowe dla Longleya połączenie oszczędności i obfitości przywodzi na myśl gospodarski spis rzeczy, inwentarz, ba, testament, w których każdy szczegół jest ważny, do kogoś lub czegoś przynależny. Uszczegóławiające spojrzenie dodaje światu osobliwej powagi, chciałoby się powiedzieć (chce się?): niczym w pierwszym lub ostatnim dniu stworzenia.
W miarę postępów w pracy, Harriet Tubman,
Konduktorka na trasie Linii Podziemnej,
Która była naprawdę długą drogą na Północ
I drogą wyzwolenia zbiegłych niewolników,
Doszła do wniosku, że wzór jej kołdry jest
Równie piękny jak dzikie kwiaty, które
Rosły w lesie i na skrajach dróg. Żółtość
Przypominała kwiat jerozolimski,
Czerwień przywodziła na myśl serdecznik,
Białe fragmenty były jak lilia wodna,
A różne odcienie zieleni
Odpowiadały liściom wszystkich roślin,
I wiecznej zieleni sosen.
Longley jest dyskretny; jeśli chce powiedzieć coś o więzi łączącej nas ze światem "dzikich kwiatów", robi to właśnie w taki sposób - stonowany, w formie zagadki, układanki, której poszczególne elementy musimy złożyć sami. Charakterystyczny chwyt jego poezji to przeskok od obrazu natury do świata między ludźmi, do relacji, czasem ledwie zarysowanej, czasem ujętej w nowy obraz. Tu na odwrót: wiersz zdaje się wychodzić spomiędzy ludzkich spraw ku temu, co od człowieka oddalone, wolne od jego trosk, odtwarzalne i w tym sensie wieczne. Czy nie ulegamy jednak pewnemu złudzeniu? Przecież chodzi o wzór na kołdrze, "równie piękny" jak to, co pleni się "w lesie i na skrajach dróg". Bohaterka wiersza nagle, przy pracy, dostrzega to szczególne zrymowanie własnego świata i świata za oknem. W dodatku poznajemy jej imię, nazwisko, zawód, dowiadujemy się o latach spędzonych na szczególnej trasie, "drodze wyzwolenia zbiegłych niewolników", które to sformułowanie dorzuca do zagadki jeszcze jeden motyw. (I może należałoby dopowiedzieć, że to "Wiersz znaleziony", wypis z powieści Ann Petry, rozbity przez poetę na wersy, co otwiera kolejne możliwości interpretacyjne...)
Longley jest dyskretny - i skwapliwy. Jest mistrzem schowanych uczuć i wycofanego "ja". O co mu zatem chodzi, gdy eksponuje kolory, kształty i imiona rzeczy? "Że my", zastanawia się jego tłumacz, Piotr Sommer, "też mieliśmy okazję zachować się jak należy - że mogliśmy nazwać wszystko, cośmy kochali lub utracili, to jest postawić każdą rzecz z osobna obok siebie, i tym sposobem każdej podziękować - aleśmy nie skorzystali z tej okazji? Czy Michael Longley to zaniedbanie nam wskazuje? Jeżeli tak, to diablo delikatnie - trudno mieć pewność", czytamy w posłowiu do nowego wyboru wierszy irlandzkiego poety, zatytułowanego "Od kwietnia do kwietnia".
Nie mogłem zbliżyć się do Longleya, a teraz nie wiem czemu. Może podejrzewałem go o coś wręcz przeciwnego: o klejenie na siłę światów, co skleić się nie dają? O nieskromność? Jakże się myliłem! Słyszę w uszach jego spokojny głos, który wywodzi z niebytu rzecz za rzeczą: głos starego Boga, który wierzy, że ciągle można to czynić za pomocą słów.