Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak, wiem, że emocjonalne porozumienie okazałoby się chwilowe: walczące panie zapewne mają inne recepty dla Polski niż ja i zapewne dałyby mi to odczuć. Zwłaszcza że nie uważam, iż wyniki wyborów samorządowych zostały sfałszowane, a Polską rządzą sfałszowani patrioci.
Jednak nikt nie może zanegować faktu, że zamieszanie z ogłaszaniem wyników zaszkodziło polskiej demokracji, a upowszechnienie książeczki wyborczej mogło je wykrzywić. Gdyby coś podobnego wydarzyło się za rządów PiS, główne media nie zostawiłyby z tego kamienia na kamieniu. Dzisiaj część z nich ogłasza, że wychodzenie na ulice obywateli wściekłych na rząd to „podpalanie Polski”. Gdyby coś jeszcze znaczyło u nas słowo wstyd, należałoby napisać: „zawstydzać powinno media, że...”, ale skoro nic nie znaczy, pozostaje tylko bezsilnie je wyśmiewać.