Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Nowy przedmiot w liceach, historia Polski XX i XXI wieku, ma sens?
JAN WRÓBEL, nauczyciel historii: Niewielka jest nadzieja, że to będzie przedmiot ciekawy i sensownie wprowadzony, zmieniający reputację szkolnej historii jako nieciekawego kursu archeologii. Ministerstwo robi zwykle tak: ląduje helikopter, wypadają komandosi – czytaj: reformatorzy – i przystępują do „wdrażania”, zamiast zebrać najpierw kilkudziesięcioro nauczycieli historii i zapytać, co należałoby zmienić. Tym razem też zrobiono jak zwykle.
A może to sposób na odwieczny problem – nauczyciele kończą kurs na II wojnie, na więcej nie ma czasu?
I nadal nie będzie. Kolejne rządy dokładają treści do podstaw programowych, twierdząc za każdym razem, że to „absolutnie konieczne”. Potem nauczycielom i uczniom od tych koniecznych treści – ale też od zbyt dużej liczby przedmiotów i lekcji! – uginają się kolana.
Gdy wiceminister Tomasz Rzymkowski zapowiadał nowy przedmiot od 2022 r., mówił, że nie ma historii świata bez Polski – USA bez Kościuszki, odparcia islamu bez króla Jana. Uznając potęgę Polski, zapytam odwrotnie: da się opowiadać o Polsce bez kontekstu?
Da się. Chyba że traktujemy szkołę jak uniwersytet, z ambicjami rozumienia tzw. pełnego kontekstu. To złe podejście: szkoła ma pokazać, jaki jest mniej więcej świat. Choć rzeczywiście sensowniejszy byłby przedmiot pod nazwą „współczesność”, obejmujący nie tylko historię Polski i świata, ale też ważne dla rozumienia świata przemiany kulturowe.
Istnieje w ogóle „historia XXI wieku” czy to oksymoron stworzony po to, by wpisać do książek Jarosława Kaczyńskiego?
W PRL-u WOS i historia były traktowane serio. A mimo to ludzie, którzy tej historii się uczyli, zbudowali Solidarność. Zastąpienie Waryńskiego i Kasprzaka Kaczyńskimi też nie przyniesie skutku. Zresztą wątpię, by głównym celem było promowanie szefa PiS. Prędzej zaatakowanie ludzi, którzy nadali kształt III RP. To zresztą nic złego: uznanie, że szkoła ma bronić jednego środowiska, nawet zasłużonego, jest błędne. Ma uczyć krytycyzmu, dochodzenia do prawdy. Boję się tylko, że tu dochodzenie do prawdy nie będzie priorytetem – będzie nim poinformowanie, jaka jest „od dawna ukrywana” prawda o polskiej współczesności. ©℗
JAN WRÓBEL jest nauczycielem historii w Społecznym Liceum „Bednarska” w Warszawie, które współzakładał, i był także jego dyrektorem.