Wybory we Francji: triumf bez fanfar

Emmanuel Macron, prounijny liberał, został ponownie prezydentem, pokonując nacjonalistkę Marine Le Pen. Jednak u progu drugiego mandatu Macron ma słabszą pozycję niż pięć lat temu.
z Paryża

25.04.2022

Czyta się kilka minut

Fot. AP / Associated Press / East News /
Fot. AP / Associated Press / East News /

Jak przystało na entuzjastę Unii, w niedzielny wieczór zwycięski kandydat świętował sukces przy dźwiękach hymnu europejskiego – „Ody do radości”. Na paryskich Polach Marsowych pod wieżą Eiffela, kilka tysięcy ludzi fetowało Macrona, który, w towarzystwie żony Brigitte, przywitał swoich zwolenników. W tłumie powiewały francuskie i unijne flagi, niektórzy uczestnicy tańczyli pod sceną.

„Nie jestem już kandydatem jednego obozu, ale prezydentem was wszystkich” – wołał do zebranych Macron, dziękując za wsparcie także tym, którzy głosowali tylko po to, by „zagrodzić drogę ideom skrajnej prawicy”.

Przedwyborcze notowania dawały Le Pen szansę na nadrobienie straty do urzędującego prezydenta. Stało się inaczej.

Według sondażowych wyników z niedzielnego wieczora, 44-letni Emmanuel Macron wygrał w niedzielę drugą turę wyborów prezydenckich, zdobywając niemal 59 proc. głosów. Jego konkurentka, szefowa nacjonalistycznej prawicy, Marine Le Pen otrzymała ponad 41 proc.

Przed pięciu laty, w pojedynku tych samych kandydatów, także wygrał Macron, ale z większą niż teraz przewagą – 66 proc. do 34 proc.

Rosnąca pozycja ekstremów

Pierwszy wniosek z tych wyborów to wzrost wpływów formacji skrajnych – zarówno skrajnie prawicowych (oprócz prorosyjskiej Le Pen reprezentowanych przez publicystę Erica Zemmoura), jak i ultralewicowych (kandydat Francji Nieujarzmionej, Jean-Luc Mélenchon, przeciwny NATO i pobłażliwy wobec Putina, zgromadził w pierwszej turze ponad jedną piątą wszystkich głosów).

– Rosnąca pozycja ekstremów jest owocem błędów czy zaniechań popełnianych przez ostatnich trzydzieści lat przez demokratyczną klasę polityczną, tak z prawicy, jak i lewicy – mówi „Tygodnikowi” francuski politolog Nicolas Tenzer, szef niezależnej strony eksperckiej Desk Russie.

Problemem demokracji francuskiej jest stale malejące zaufanie do polityków. Świadectwem tego faktu jest słaba frekwencja wyborcza w drugiej turze – około 72 proc., czyli najniższa od 1969 roku.

Jesteśmy „przeciw”, a nie „za”

Z rozmów z francuskimi wyborcami wynika, że wielu z nich wspiera skrajności, bo głosuje „przeciw”, a nie „za”.

Julien, trzydziestosiedmioletni inżynier informatyk z długimi włosami, spotkany w ten wieczór w 13. dzielnicy Paryża, głosował na Macrona, choć właściwie, precyzuje, przede wszystkim przeciw dojściu do władzy skrajnej prawicy. – Biorąc pod uwagę sytuację międzynarodową trzeba dziś wspierać tych którzy bronią demokracji, a nie tych, którzy przyjaźnią się z dyktatorami – tłumaczy. Julien nie zgadza się jednak z liberalizmem w wydaniu Macrona – uważa, że prezydent powinien zrobić coś, by „sprawiedliwiej podzielić bogactwo” i powstrzymać nadużycia finansowe wielkiego kapitału.

Z kolei przechodząca obok ulicą studentka Morgane jest zawiedziona, bo oddała głos na Marine Le Pen. I ona dodaje, że nie podziela idei swojej faworytki, ale wrzucając kartę wyborczą chciała zaprotestować przeciw Macronowi, którego obwinia o pogorszenie warunków życia studentów. – Nie znam dokładnie jej programu, ale pięć lat więcej z Macronem, o nie! – argumentuje.

W przeciwieństwie do Pól Marsowych, na ulicach innych dzielnic Paryża nie widać było szczególnego entuzjazmu po ogłoszeniu w niedzielę wyniku wyborów. Nie licząc dźwięków klaksonów, włączanych gdzieniegdzie dla uczczenia zwycięstwa Macrona.

Kłopoty zaczną się zaraz po wyborach

Zdaniem Tenzera, Macron może mieć problem z samodzielnym rządzeniem, bo nie jest pewne, czy jego partia zdobędzie większość w czerwcowych wyborach parlamentarnych. A jeśli będzie zmuszony do koalicji z lewicą lub prawicą, skrępuje to jego swobodę ruchów. W dodatku klimat społeczny nad Sekwaną jest napięty: zaraz po wyborach mogą na ulice wrócić gwałtowne protesty, na wzór Żółtych Kamizelek z ostatnich lat.

Według Christiana Lesquesne’a, politologa z paryskiego Instytutu Nauk Politycznych (Sciences-Po), błędem Macrona było to, że w pierwszej kadencji z centrum skręcił bardzo na prawo – i czas to naprawić.

– Macron musi porzucić ideę, że jest tylko prezydentem zamożnej Francji. Francuzi mają, na tle innych narodów, obsesję równości – mówi „Tygodnikowi” Lesquesne. Lewicę prezydent zraził sobie także tym, że porzucił ambitną politykę ekologiczną i zapowiedział budowę nowych elektrowni jądrowych. Jego zdaniem Francja powinna nadal „stać atomem”, który dostarcza obecnie około 75 proc. elektryczności w kraju; jednocześnie Macron chce rozbudowywać energetykę alternatywną: wiatrową, w tym farmy morskie, i słoneczną. Jednak w ocenie ekologicznej lewicy w swojej pierwszej kadencji prezydent zahamował de facto szukanie innych poza atomem źródeł emergii.

Zaraz po niedzielnym zwycięstwie Macron powrócił do dawnych obietnic, mówiąc, że chce uczynić Francję „pierwszym narodem ekologicznym”, co można uznać za chęć pojednania z „zielonymi” lewicowcami. Czy jednak pójdą za tym czyny?

Inne pytanie dotyczy ambicji europejskich Francji. Już pięć lat temu Macron obiecywał „renesans Europy”, jednak pozostało to do tej pory w strefie marzeń. Czy zmieni się to w nadchodzącej kadencji?

Od czasu agresji na Ukrainę prezydent francuski – wcześniej oskarżany o pobłażliwość wobec Rosji - zajął jasne stanowisko wobec Putina, wspierając dostawy europejskiej broni dla armii ukraińskiej i ostre sankcje wobec Kremla. Jednak, zdaniem Tenzera, zasadne jest pytanie, na ile ten twardy kurs przetrwa próbę czasu.

W powyborczy wieczór, przemawiając pod wieżą Eiffela, nowy-stary prezydent, wspominając m.in. wojnę w Ukrainie i jej skutki dla świata, oświadczył: „najbliższe lata nie będą spokojne”. To zapewne jedna z niewielu spraw, w której większość Francuzów przyznaje Macronowi rację.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022