Wybory we Francji. Macron i Le Pen zmierzą się w drugiej rundzie

Do drugiej tury wyborów przeszli urzędujący prezydent Emmanuel Macron i szefowa skrajnej prawicy Marine Le Pen. Kto otworzy szampana 24 kwietnia?
z Beauvais (Francja)

10.04.2022

Czyta się kilka minut

W sztabie Marine Le Pen w dniu wyborów prezydenckich, Paryż, 10 kwietnia 2022 r. / FOT. Francois Mori/AP/Associated Press/East News /
W sztabie Marine Le Pen w dniu wyborów prezydenckich, Paryż, 10 kwietnia 2022 r. / FOT. Francois Mori/AP/Associated Press/East News /

Według szacunkowych wyników ośrodka IFop, które podano w niedzielę wieczorem, walczący o reelekcję obecny prezydent zdobył w głosowaniu 28 proc. Na drugą w zestawieniu Le Pen, stojącą na czele skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN), głosowało 23 proc.

Wynik niedzielnej tury oznacza, że czeka nas powtórka sprzed pięciu lat, kiedy zdecydowanie wygrał obecny prezydent (w stosunku 66 proc. do 34 proc.).

Tym razem jednak wynik starcia, do którego dojdzie 24 kwietnia, jest wysoce niepewny: pierwsze prognozy już po pierwszej turze przewidują zwycięstwo Macrona, ale jego sondażowa przewaga nad Le Pen skurczyła się do dwóch punktów procentowych (szacunek dla telewizji LCI – 51: 49 proc.).

Tuż za dwójką liderów uplasował się lewicowy radykał Jean-Luc Mélenchon, który dostał 21 proc.

Siła skrajności, moc absencji

Z szacunkowych wyników wynika, że pozostali kandydaci mają dużą stratę do trojga prowadzących: drugi obok Le Pen, skrajnie prawicowy kandydat, znany publicysta Éric Zemmour zajął czwarte miejsce z wynikiem około 7 proc. głosów.

Pierwsze komentarze mówią o triumfie sił radykalnych – tak prawicowych (Le Pen i Zemmour), jak i lewicowych (Mélenchon). Jednocześnie katastrofę wyborczą poniosły tradycyjnie silne we Francji formacje republikańskie: przedstawicielka klasycznej prawicy - Valérie Pécresse zgromadziła niecałe 5 proc., a socjalistka mer Paryża Anne Hidalgo otrzymała poniżej 2 proc.


WYBORY WE FRANCJI: MACRON W POZIE ZEŁENSKIEGO

SZYMON ŁUCYK z Paryża: Napaść Rosji na Ukrainę i jej brutalność przyćmiewają wyścig prezydencki we Francji. Zarazem podnoszą przedwyborcze notowania obecnego prezydenta.


Inny wniosek z pierwszej tury – to jedna z najniższych w historii V Republiki frekwencja wyborcza w wyborach prezydenckich – około 72 proc. W ten sposób potwierdza się tendencja obserwowana od wielu lat w wyborach samorządowych czy europejskich, w której liczni komentatorzy dostrzegają syndrom choroby demokracji à la française.

Marine od „zwykłych Francuzów”

W swojej kampanii Le Pen skupiła się na codziennych troskach większości wyborców. A są to przede wszystkim rosnące koszty życia w następstwie inflacji oraz lawinowego wzrostu cen paliw i żywności. To te kwestie, kosztów życia Francuzów, zdominowały kampanię, a wojna w Ukrainie zajmowała kandydatów tylko przez dwa-trzy tygodnie.

Lęk przed dalszym wzrostem cen potwierdzają rozmowy z mieszkańcami miasta Beauvais (departament Oise) liczącego niecałe 60 tys. mieszkańców, z których wielu dojeżdża do Paryża do pracy.

Bruno, rzemieślnik po pięćdziesiątce z Beauvais, mówi, że głosował na Le Pen, jak w poprzednich wyborach, przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze – chce, by kobieta została prezydentem, a poza tym – ma nadzieję, że powstrzyma ona drożyznę i obniży wiek emerytalny. – Razem z żoną, zatrudnioną w restauracji, harujemy, a mimo to ledwo nam starcza do pierwszego. Trzeba dać szansę na rządy Le Pen, bo tylko ona może coś zmienić – twierdzi.


CZYTAJ WIĘCEJ. Przed wyborami we Francji warto przeczytać teksty Szymona Łucyka:


Pytany o wieloletnie poparcie Le Pen z Putinem i pożyczki kandydatki w rosyjskich bankach Bruno odpowiada, że to go nie oburza, bo, jego zdaniem, „wszyscy politycy uprawiają brudne interesy”.

W ostatniej dekadzie Le Pen wiele razy wyrażała się z podziwem o obecnym prezydencie Rosji – poparła aneksję Krymu w 2014 roku, a pięć lat temu w trakcie kampanii wyborczej odwiedziła Putina. Po agresji na Ukrainę zmieniła nagle front, potępiając napaść. Ale nieco później, w programie telewizji publicznej, zauważyła ponownie, że Putin może stać się „na nowo” sojusznikiem Francji, kiedy wojna w Ukrainie się skończy.

Francuskie media, w tym RTL i „Liberation”, ujawniły, że szefowa RN, zadłużona już w rosyjskich bankach, pożyczyła na obecną kampanię blisko 10,7 mln euro w węgierskim banku należącym do osób z otoczenia premiera Węgier Viktora Orbána.

W ostatnich latach Le Pen wycofała się z niektórych sloganów, m.in. z wyjścia Francji ze strefy euro i UE. Ta strategia okazała się skuteczna – coraz mniej rodaków uważa Le Pen i jej formację za zagrożenie dla demokracji.

Jednak, jak analizują liczni obserwatorzy, m.in. dziennik „Le Monde”, program kandydatki ma nadal charakter skrajny, na przykład w kwestiach imigracyjnych. Le Pen chce np. zakazać całkowicie imigracji z powodu łączenia rodzin czy wydalić z Francji wszystkich cudzoziemców, którzy przez rok nie znajdą pracy w tym kraju.

Druga tura: niepewne prognozy

Przed drugą turą ubiegający się o reelekcję 44-letni Macron pozostaje faworytem. W przeciwieństwie do Le Pen jego kampania była bardzo krótka – z powodu wojny w Ukrainie kandydat-prezydent ogłosił swój start zaledwie miesiąc przed wyborami. Odmówił też udziału w telewizyjnych debatach z kontrkandydatami – co część wyborców odebrała jako znak ich lekceważenia.

Macron zapowiada kontynuację liberalnej polityki ekonomicznej, w tym podniesienie wieku emerytalnego z 62. do 65. roku życia oraz uzależnienie zasiłków dla bezrobotnych od udziału w przymusowych szkoleniach. Próbuje też pozyskać prawicowych wyborców, obiecując zaostrzenie polityki imigracyjnej.

Druga tura może być plebiscytem w stosunku do kończącego się mandatu Macrona, który wielu bardzo rozczarował bardzo, zwłaszcza lewicowych wyborców. Tak jak Quentina, 32-letniego specjalisty ds. cyfrowych, który w pierwszej turze głosował na Mélénchona. – Ostatnie pięć lat to była katastrofa. Nikt się nie spodziewał, że będzie to okres tak gwałtowny pod względem socjalnym i gospodarczym, pełen protestów – od Żółtych Kamizelek po demonstracje służby zdrowia i innych grup społecznych, okres pogardy Macrona wobec ludzi, demontaż państwa socjalnego – wylicza Quentin. Dodaje, że „w żadnym razie” nie zamierza poprzeć Macrona w drugiej turze, choć nie znosi też Le Pen.

Kto otworzy szampana 24 kwietnia? Będzie to zależało w dużej mierze od tego, jak zachowają się wyborcy lewicy, a zwłaszcza wspomnianego Mélénchona. Po ogłoszeniu wyników ten ostatni zaapelował do swoich zwolenników: „ani jednego głosu na Le Pen”, choć nie wezwał do poparcia Macrona. Pytanie jednak, ilu z wyborców lidera radykalnej lewicy posłucha jego apelu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2022