Wspomnienia

Pamięci naszej wspaniałej "Łacinnicy" Stefanii Światłowskiej

30.08.2011

Czyta się kilka minut

Inwestowanie w szkoły - wiem, to banał - oznacza inwestowanie w przyszłość. Takie są prawdy obiektywne.

Wszyscy - przynajmniej z mojego pokolenia - pamiętamy wiersz Tuwima:

"Szkoło! Szkoło!

Gdy cię wspominam,

Tęsknota w serce się wgryza,

Oczy mam pełne łez!

...Galia est omnis divisa

in partes tres...".

I na koniec:

"Dzisiaj

Z burzami się mozolę

Na wielkim morzu, dokąd los mnie zagnał,

A w szkole, a w szkole

Palus erat non magna...".

Palus erat non magna, oczywiście, ta część Galii qui ipsorum lingua Celtae, Nostra Galli appellantur... Czy tylko?

Ten wiersz uporczywie chodzi mi po głowie, gdy rozpoczyna się rok szkolny i wszyscy, jak Polska długa i szeroka, są ogromnie szkołą przejęci i zajęci. Dobrze, że przynajmniej dziś, bo w dni szare roku szkolnego przejmują się nią rodzice uczniów, uczniowie, nauczyciele, no i urzędnicy odpowiedzialni za system oświaty, a każda z tych zainteresowanych stron inaczej, z innego punktu widzenia.

Szkoła... Ze szkoły wynosi się jakąś wiedzę, jakieś doświadczenie życia w społeczności i... wspomnienia. Zwykle z tymi wspomnieniami "tęsknota w serce się wgryza", a może i oczy są "pełne łez", bo czas szkoły to czas, w którym bezkarnie i legalnie jesteśmy - według typologii Floriana Znanieckiego - ludźmi zabawy. A cóż może być milszego niż bycie homo ludens? "Zabawa - według tegoż uczonego - to czynność, która nie jest działaniem nastawionym na to, by jego wytwory miały czemuś służyć w przyszłości, ale ona sama jest czynnością wartościowaną przez uczestników". Jeśli wyjaśnienie to jest zbyt zawiłe, to polecam lekturę "Rekreacji Mikołajka". W komicznych karykaturach Sempé i Goscinny pokazują śmiertelnie poważną umowność tego świata, w którym rówieśnicy są daleko ważniejsi od dzierżących władzę nauczycieli, a ci ostatni, uwikłani w swoje role, ukrywają pod uniformem pełnionej funkcji zdumiewającą prawdę, że są także normalnymi ludźmi.

Szkoła jest dobrem, z którego korzystają nieliczni. Na całym świecie ponad 135 milionów dzieci nie chodzi do szkoły (w tym 60 proc. to dziewczęta). Ale z tego, że inne do szkoły chodzą, bynajmniej nie wynika, że nie powiększą one liczby analfabetów, gdyż aby dziecko opanowało sztukę czytania i pisania, musi pięć lat regularnie uczęszczać do szkoły. Tymczasem wiele dzieci przerywa naukę znacznie wcześniej. Najczęściej przyczyną tego stanu rzeczy jest po prostu bieda. Analfabetyzm zaś to nie tylko brak umiejętności czytania i pisania, ale bezradność w dochodzeniu własnych praw, upośledzone miejsce w społeczeństwie.

Inwestowanie w szkoły - wiem, to banał - oznacza inwestowanie w przyszłość. Takie są prawdy obiektywne.

My, szczęśliwcy, dla których dostęp do nauki jest, mimo wszystkich trudności (związanych z tym kosztów, problemów z jakością nauczania itp.), czymś oczywistym, ze szkoły oprócz umiejętności czytania i pisania oraz innej wiedzy i, ewentualnie, cnót obywatelskich wynosimy nasze własne wspomnienia. Nie tylko te grzeczne opowieści zamieszczane w księgach pamiątkowych, wydawanych z okazji "lecia" naszej starej budy, ale i te noszone w sobie, nie zawsze nadające się do opowiadania. Każdy ma swoje własne wspomnienia. Złe i dobre. Złe, jak doznane osobiście czy przez przyjaciela niesprawiedliwości albo pogardy. Dobre, o nauczycielu, który budził zachwyt, którego pasja i kompetencja zadecydowały o wyborze dalszych studiów, wspomnienie poważnego potraktowania w sporze z władzą (szkolną), wspomnienie podtrzymania na duchu w trudnym momencie albo okazanego zaufania. No i jeszcze są wspomnienia tego wszystkiego, co się składa na więzi szkolnego koleżeństwa. Być może te wspomnienia mają większy wpływ na nasze życie niż z mozołem wciskana do głów wiedza.

Szanowni Nauczyciele, nawet w tępych głowach słabych uczniów dobre wspomnienia zostają i na "wielkim morzu, dokąd los ich zagna", gdy - itinerantes - ku śmierci będą płynąć (to też z Tuwima), te wspomnienia nie zgasną. Dlatego na nowy rok szkolny życzę: niech zostawi on dużo wspomnień. Dobrych wspomnień.

Galia est omnis divisa

in partes tres...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2011