Wreszcie normalność

Opis życia Polaków w Wielkiej Brytanii, jaki poznałem na podstawie wypowiedzi trzech młodych rodaków występujących w reportażu Przemysława Wilczyńskiego, jest przesadzony. Gnębi ich chciwy landlord, zmuszeni są kupować przecenione towary w tanich sklepach, posuwają się nawet do przemytu papierosów, by zwrócił się koszt podróży. Z drugiej strony, dzięki odłożonym pieniądzom myślą o kupieniu mieszkania w Polsce za gotówkę, i to zaledwie po roku pracy w UK! Obawiam się, że bohaterowie tekstu są wiecznie niezadowolonymi malkontentami, którym wciąż jest mało i źle; chyba jedynie własna firma i Aston Martin na parkingu pod domem ma szansę to zmienić.

Jestem w Wielkiej Brytanii z żoną i dwójką małych dzieci prawie dwa lata. Zarabiam (łącznie z benefitami) mniej niż dwójka tych młodych ludzi z reportażu żyjących razem, a jestem w stanie utrzymać za to rodzinę, samochód i wynająć dom, ponosząc wszystkie opłaty z tym związane, tj. za czynsz, wodę, elektryczność, gaz, council tax, czyli tutejszy podatek, i do głowy mi nie przyjdzie, by narzekać. Dopiero w tym kraju znalazłem stabilizację życiową. Do pracy w Newport w Południowej Walii dojeżdżam. Jako kierowca ciężarówki pracuję 8-9 godzin dziennie i dostaję za to uczciwe pieniądze. Nie ma żadnego pośpiechu czy jakiejkolwiek presji ze strony pracodawcy. Wszechobecny stres, o którym tak dużo mówi się w Polsce, tutaj nie istnieje. Tu się po prostu normalnie żyje. Brytyjczycy są ludźmi bardzo życzliwymi i pogodnymi, i wiele im z żoną zawdzięczamy, szczególnie gdy było nam ciężko w pierwszych tygodniach naszego pobytu.

Bohaterowie tekstu mówią, że "w Polsce też bym pewnie harował nie w swoim zawodzie, tylko za mniejsze pieniądze" - zgoda, ale stwierdzenie: "I tak żadne państwo nic mi nie da" jest nieprawdziwe. W Wielkiej Brytanii każda rodzina (także polska) z dziećmi może liczyć na pomoc finansową ze strony państwa, często nawet rzędu kilkuset funtów miesięcznie, zależnie od wysokości przychodów. Szkoda, że ci młodzi ludzie, zamiast cieszyć się z tego, co mają i co będą dzięki temu mieć w Polsce, narzekają, robiąc z siebie ofiary systemu.

PIOTR (Monmouth na granicy Walii i Anglii)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2006