Właność w PRL
Właność w PRL
Po 1945 r. funkcjonariusze nowego systemu w pocie czoła kształtowali w społeczeństwie świadomość rzekomej wyższości własności społecznej nad prywatną - czyniąc z tej pierwszej fundament dla mitu założycielskiego nowego państwa. Ale różne "oporne" i "wyrodne" jednostki próbowały - w sposób mniej lub bardziej zgodny z ówczesnym prawem - budować prywatną przedsiębiorczość, która, mimo wszystko, miała w PRL zaistnieć. Walka była nierówna, ale i nieprosta. W uroczystym pochodzie ku komunistycznej wizji wspólnej własności władze PRL nie były w stanie uniezależnić się od "prywaciarstwa": zbyt często stawało się ono ostatnią deską ratunku tam, gdzie państwowa gospodarska okazywała się niewydolna. Tym bardziej że mityczna własność obywatelska łatwo i szybko przeradzała się w jednopartyjne zawłaszczenie. Tym samym piętnowane - nie do końca konsekwentnie - "prywaciarstwo" kładło podwaliny pod przyszłą prywatną inicjatywę; przygotowywało nas na nowe, lepsze czasy.
Kiedy nadeszły, rozpoczęliśmy upragniony pochód w stronę przeciwną. Długo pielęgnowana tęsknota za posiadaniem czegoś na własność, za uniezależnieniem się od centralnie sterowanej gospodarki zaowocowała po 1989 r. eksplozją przedsiębiorczości prywatnej. Jednak nie bez minusów: z minionych czasów pozostała nam niechęć do wspólnej własności. PRL zgasił w nas szacunek dla tego, co państwowe, gminne, osiedlowe, wspólne. Owszem, gospodarczo wyszliśmy na swoje. Moralnie pozostała w nas skaza - mówi o niej w tym dodatku prof. Janusz Czapiński - którą niełatwo będzie uleczyć. To, co państwowe, stało się niczyje; własność inna niż prywatna przestała się liczyć. W prezentowanych na kolejnych stronach analizach próbujemy zmierzyć się z peerelowskim stosunkiem do własności (Andrzej Zawistowski) i z traktowaniem przez władze przedsiębiorczości prywatnej (Krzysztof Madej); próbujemy wytyczyć granice - często płynne - między tym, co wspólne, a tym, co stanowiło majątek państwowy (Anna Machnikowska) i wreszcie zajrzeć do portfela przeciętnego obywatela, a także - o czym pisze Arnośt Bećka - za (finansowe) kulisy rządzącej nami przez prawie pół wieku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Dodaj komentarz
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]