Witaj azotku, żegnaj Bestio

Nasze serce jest statyczną bryłą pozbawioną sercowatego kształtu i barwy, niereagującą ani na kwasy, ani na zasady, ani na związki amfoteryczne, takoż na elektrofile, nukleofile czy sole, na żadne tam utleniacze czy – za przeproszeniem – reduktory.

10.07.2017

Czyta się kilka minut

Wydawało się nam, że żaden bodziec nie jest w stanie zmienić braku sprężystości ni plastyczności tego odrażająco zimnego, sino połyskującego kształtu. Otóż ostatnie wydarzenia wskazały, że się myliliśmy. Musieliśmy – jak to się teraz modnie komunikuje – zaktualizować swój status.

Oto z bryły wspomnianej, parę dni temu, z niewidzialnej gołym okiem szparki wypłynęła wielka, jędrna i słona łza. W pierwszej chwili mniemaliśmy, że to kropla jadu, który w specjalnym skórkowym woreczku przechowujemy wewnątrz serca, którym to jadem tak chętnie pryskamy z byle okazji. Jednak szczegółowe badania w laboratorium z certyfikatem klauzuli sumienia wykazały, że nie, nie był to jad, a krystalicznie krokodyla łza wzruszenia. Ciekawe są zapewne nasze, tak błyskawicznie rosnące rzesze czytelnicze, cóż to wywołało ową nieswoistą reakcję u nieruchomego, zimnego głazu, chłodzącego z powodzeniem kulę ziemską, zagrożoną rzekomo globalnym ociepleniem.

Pierwsze oznaki mięknięcia i jakby wilgnięcia naszej sercopodobnej grudy zauważyliśmy przy okazji wizyty leśników na krakowskich obradach UNESCO. Ściślej rzecz biorąc, skroplenie pojawiło się podczas ich spontanicznej demonstracji poparcia dla wycinki oraz sprzeciwu wobec sadystycznych znęcań się ekologów nad tutejszym rządem i partią. Musem tłumaczono powody tej skrajnej bezwoli, bardzo żenującej też z historycznego punktu widzenia. Leśnicy musieli się ustawić, bo – jak słyszymy – nieustawienie groziło im utratą pracy. Do zespołu parametrów określających dobrego leśniczego doszedł ów, świadczący o potulności i zgodzie na wykonanie każdego, najbardziej chamskiego polecenia dowolnie każącego trepa u władzy. Stan rozedrgania pogłębił nieoczekiwany sojusz leśniczych polskich z leśnymi demokracjami Kazachstanu i Azerbejdżanu. Nawiasem, jest to jedyny na razie widzialny dowód na istnienie tzw. Międzymorza, konceptu, jak wiadomo, tylko nieco bliższego rzeczywistości niż międzyplanetarna umowa na kompleksowe badania moczu Marsjan.

Łzy z głazu wycisnęła nam też jedna z najważniejszych wizyt politycznych ostatnich lat. Pobudzeniem mediów samolotami, schodkami, „ciepłym uśmiechem, rzadko znikającym z ust pierwszej damy” czy frazami w rodzaju „prezydent wyszedł zadowolony z samolotu, to dobry prognostyk” – byliśmy szczerze poruszeni. Bardziej chyba niźli słowami ministra obrony, że kraj jest wreszcie bezpieczny dzięki technologii opartej na azotku galu, skuteczniejszej niż tej opartej na arsenku owego galu.

Oto jednak kraj nasz nawiedziły głównie dwa przedmioty, przed którymi biły zgodne pokłony masy tutejsze i wszystkie polskie media od lewa do prawa. To wielkie, pancerne auto i ogromny samolot. Pasażer tych pojazdów z miłością ucałował nas i nasze kompleksy, powiedział w imieniu owych martwych istot, że one nas szczerze kochają, że znają na wyrywki z promptera naszą historię, że ich podziw dla nas jest niekłamany. Nikt nas w świecie widzialnym nie kocha tak szczerze jak ten samolot i owo auto, zwane Bestią. Z mniemań futurologicznych wydłubać można jedno, chyba najciekawsze, że oto w przyszłości, być może niedalekiej, prezydent Stanów Zjednoczonych nie będzie już się musiał fatygować do – jak nas pochopnie nieco nazwał – narodu Kopernika. Zaprawdę kopernikańskim masom, komentatorom i politykom polskim całkowicie wystarczy, gdy cyklicznie nawiedzać nas będzie wyłącznie ów cud awiacji załadowany samochodem zwanym Bestią. Oba mogą przemawiać, bowiem w tym języku kupimy, cokolwiek powiedzą.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2017