Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czytanie dzieciom wyssałem z mlekiem matki, czego to ja Marysi, Jadwini i Janeczce nie przeczytałem: „Hobbit”, „Władca Pierścieni”, komplet „Opowieści z Narnii”, „Mikołajek”, po całości. W życiu tak dobrze nie czytałem, jak córkom. Na głos. Piękna sprawa. Niektóre lektury się zdezaktualizowały, np. Szklarski już nie porywał ani trochę, Tomek, jego zoo i sztucer wzbudziły natychmiastowy sprzeciw panien Klacianek. Człowiek czyta i czuje, że nie żre, że publika nie akceptuje, sprzeciwia się unisono, narasta rewolta. Po krótkich konsultacjach społecznych Tomek poszedł w odstawkę na śmietnik historii. Tak czy owak, czytanie córkom mi w życiu wyszło...
Okazało się jednak, że narodził się pomysł: Klata czyta dzieciom w MOCAK-u, w ramach ekscentrycznie niszowych happeningów. Dzieci cudze – to pierwsza różnica. Po drugie, wnętrze przestronnie nowocześnie muzealne, bez łóżeczek. Po trzecie, no, jestem starszy, czy ja jeszcze podołam? Tytuł zdarzenia brzmiał: „Wiersze o talencie i trudach pracy twórczej”. Dzieci w wieku 3-6 lat. Super.
Piszę dzień po. Ździebko ochłonąłem. Było nieźle. Będę szczery: zacząłem z wysokiego C: „Samochwałą”. Nie ma co ukrywać, widownia w ekstazie. Moja buzia tryska zdrowiem, jak coś powiem, to już powiem. Jednakowoż z każdym kolejnym numerem entuzjazm publiki malał, heroicznie czytałem dalej, jednak przez narastające odgłosy zniecierpliwionej dziatwy w alembiku mej czaszki kołatała się myśl: „Klata, zdecydowanie powinieneś był skończyć na »Samochwale«, w tym byłeś naprawdę dobry”. Zaprawdę, rezolutnym jest wygrzebać sobie niszę i się z niej nie wychylać, nie zmieniać zwycięskiej formuły. Brnąłem, zgodnie ze scenariuszem happeningu, desperacko zwężającym się kamieniołomem niezrozumienia, skończyłem jednak z godnością, wyskandowanym wierszem Ludwika Jerzego Kerna „Konkurs”. Dzieci z ulgą odpaliły latarki i pod opieką kuratorów poszły zwiedzać MOCAK w ciemnościach, a ja zostałem sam na sam z poezją o trudach – wiotki, słodki i powabny, ledwie łapiąc oddech. ©