Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słyszę o poetach z mojego rocznika, którzy płoną. / W każdym razie tak się o nich pisze. / Ale kiedy czytam ich przegadane wiersze, / nie widzę płomieni, / tylko przeglądające się w sobie słowa” – pisze Mariusz Grzebalski, urodzony w 1969 r. w Łodzi, ale od lat związany z Poznaniem poeta i wydawca, by złożyć następnie zdecydowaną deklarację: „Wiersz wyobrażam sobie jak kiedyś, / jako coś użytecznego i prostego zarazem. // Jest jak bluza z kapturem, / którą nałożyłem przed wyjściem z domu. / Chroni od zimna, ale nie ma w niej kieszeni, / które mógłbym wypchać byle czym”. Nieczęsto w dzisiejszej polskiej poezji czytamy utwory, które nad językową komplikację przedkładają komunikatywność, pochwytywanie widzialnego świata, rozmowę z odbiorcą, czytelnikiem, bliźnim... Grzebalski znakomitą klarowną dykcję łączy z czułością wobec swych bohaterów, podtrzymując wiarę, że poezja może dopomóc naszej zbłąkanej codzienności.