Wiedza o sobie

30.08.2021

Czyta się kilka minut

 / SCHLIERNER / ADOBE STOCK
/ SCHLIERNER / ADOBE STOCK

„Macie już grzane wino?” – usłyszałem od gości w barze w ostatnią niedzielę. Przez chwilę poczułem, jakbym utracił kontury rzeczywistości. Była wszak końcówka sierpnia, jeszcze nawet atrament nie wysechł na przemówieniach szykowanych dla polityków z okazji rocznicy porozumień z 1980 r. Rocznica staje się coraz kłopotliwsza, bo wszak jej istota sprowadza się do tego, że nawet z najgorszą dyktaturą w końcu trzeba się dogadać, zostawiając manichejskie transparenty gdzieś pod śmietnikiem. Nie wiem skądinąd, jak ci, co się mienią spadkobiercami Sierpnia oraz Okrągłego Stołu, mogą dziś obiecywać surowe rozliczenia kaczyzmu, cokolwiek by miała ta inwektywa znaczyć. Gnijący zamordyzm najlepiej rozmiękczać obietnicą względnej bezkarności. Nie znalazła się wówczas pała na dupę generała, o której skandowało moje studenckie pokolenie.

Ale o to niech się martwią speechwriterzy, zawsze gotowi zaprząc swój talent do tego, żeby ich patron wypadł stosownie beztreściowo. Rocznicowe niewesołe skojarzenia służyły mi tylko, żeby się upewnić, że panuję nad kalendarzem. Coś się bowiem nie zgadzało. Przygodni goście byli młodzi, odziani mniej więcej zgodnie z bieżącą modą, nie wyglądali na Marsjan czy uciekinierów z hodowli klonów. A jednak prosili o grzańca. Ich prośba i potrzeba musiała mieć ludzki sens. Obok przekonań, jakim świat być powinien pod koniec sierpnia, istnieje porządek faktów, w tej konkretnej sytuacji porządek mokry, wilgotny, paskudny. Ten grzaniec im się po prostu należał.

Do katalogu zmartwień, jakie budzi prawie każdy układ warunków pogodowych w sezonie od marca do września, doszła nam nowa wiązka utrapień. Cieszymy się wprawdzie, że Polska ciąży niezmiennie ku śródziemnomorskiej kolebce, z której zła geopolityczna macocha wyrzuciła ją w pomroce dziejów, i produkuje coraz więcej wina. To jest kolosalny skok: w 10 lat powierzchnia winnic wzrosła dziesięciokrotnie (obecnie ok. 600 hektarów i trend się utrzymuje). Ale za to pod koniec sierpnia klniemy na prognozę mżawki, bo to czas newralgiczny dla białych winogron. Kiedyś człek martwił się w tych mokrych dniach o śliwki, żeby nie były zbyt wodniste, dzisiaj się zastanawia, czy w Lubuskiem, gdzie winobranie jest najwcześniej, zdążyli już choćby zacząć z solarisem.

To nasz polski winiarski sztandar, uprawę tego szczepu deklaruje ok. 70 proc. winnic, tyle że jego historia jest mało sztandarowa. Albowiem krzyżówka powstała w badeńskim Fryburgu, a jednym z dziadków był szczep o niemiłej naszym uszom nazwie Siewiernyj, hybryda z udziałem winorośli amurskiej wyhodowana na poletkach instytutu im. Miczurina z miasta Miczurinsk. Szczep powstał w połowie lat 70., kiedy już istniał pierwszy przekład niemiecki powieści Stanisława Lema, ale do dziś nie udało mi się znaleźć śladów, by zasłużony dla winogrodnictwa uczony agronom Becker ją czytał i zamierzał tak utrwalić swój ewentualny czytelniczy podziw.

Niemniej dalsze losy solarisa i to, że Polacy mogą z każdym rokiem wypić coraz więcej tego wina biorę za opatrznościowy sygnał, iż powinni również wracać co parę lat do lektury z kieliszkiem w dłoni. Może nas jakoś wesprze w akceptacji nierozumienia mechanizmów świata. Ocean cytoplazmy pokrywający planetę Solaris zachowywał się, jak pamiętamy, w sposób sugerujący, że jest inteligencją sterującą zdarzeniami wokół siebie. Ba, potrafił manipulować badaczami, tworząc im symulakry postaci wydobytych z ich podświadomości, co niekoniecznie było dla nich miłe. W procesie nieudanego poznania świata uczeni na planecie dowiadywali się czegoś więcej o sobie. Dokładnie tak, jak dziś, kiedy na sumę pomalutku zdobywanej wiedzy np. o działaniu koronawirusa czy o dynamice zmian klimatu nakłada się znacznie więcej jasnych wniosków co do reguł naszych stadnych zachowań, w kontekstach społecznych i w instytucjach politycznych. Wiedza to jeszcze mniej przyjemna od tego, co poznał i doznał Kris Kelvin na planecie Solaris. ©℗

Przełom sierpnia i września to koniunkcja trzech warzywnych planet – w szczytowej formie jest jeszcze bakłażan, w zenit wkracza papryka, cukinia też daje radę. Zwłaszcza ona bywa na naszych targach przerośnięta, zbyt wielka na krótkie smażenie, za to świetnie nadaje się wtedy, by ją upiec w kawałkach razem z pozostałymi dwoma. Sekretem pieczenia takich warzyw, żeby nie było nudno, jest sposób przyprawienia (także na zimno, na wydaniu, np. aromatyzowanym octem) albo posypka do pieczenia. Niezmiennie namawiam was do mieszania bułki tartej w równych proporcjach z parmezanem i rozcierania ich z oliwą aż do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Do tego dodaję zwykle siekaną drobno natkę, ale czasem warto zamienić ją na majeranek. Paprykę kroimy na duże kawałki o boku ok. 5 cm (i rozpłaszczamy je), cukinię kroimy wzdłuż i jeśli ma zbyt rozwinięte nasiona, wycinamy je ze środka, uzyskując wąskie paski grubości ok. 2 mm, bakłażana tniemy na dowolne plastry podobnej grubości. Warzywa lekko nacinamy, kładziemy ciasno do naoliwionej brytfanki, solimy, smarujemy szczodrze oliwą (tej nigdy nie jest za wiele, jeśli potem zostanie w brytfance, można ją wziąć do grzanek na następny obiad), pieczemy ok. 20 minut w 180 stopniach, potem pokrywamy cienką warstwą „panierki” i pieczemy jeszcze z 10 minut, najlepiej z funkcją grilla, żeby skorupka ładnie się zrumieniła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2021