Wejdą, nie wejdą?

Analogie historyczne bywają zwodnicze, ale ta jest niestety adekwatna: jeśli Putin zdecyduje się znów (znów – po Krymie) „ruszyć strzałki na mapie”, położenie Kijowa będzie równie fatalne jak Polski w 1939 r.

31.03.2014

Czyta się kilka minut

Młodzież z samoobrony Majdanu już w mundurach Gwardii Narodowej – formacji ochotniczej powołanej przez parlament – przygotowuje się do obrony kraju przed Rosją. W Kijowie utworzono z nich batalion Gwardii, kolejny we Lwowie. Kijów, 14 marca 2014 r. / Fot. Maks Levin / REUTERS / FORUM
Młodzież z samoobrony Majdanu już w mundurach Gwardii Narodowej – formacji ochotniczej powołanej przez parlament – przygotowuje się do obrony kraju przed Rosją. W Kijowie utworzono z nich batalion Gwardii, kolejny we Lwowie. Kijów, 14 marca 2014 r. / Fot. Maks Levin / REUTERS / FORUM

Ukraina jest otoczona z trzech stron: przez Rosję i kraje sprzymierzone (Naddniestrze, Białoruś), gdzie stacjonują jej wojska ­lub/i siły specjalne.

Jeśli Rosjanie uderzą, możliwe są dwa kierunki ofensywy. Pierwszy: spod Kurska (tego Kurska) na Kijów, w celu zajęcia stolicy. I drugi, na południu: z rejonu Rostowa i Krymu, na kierunku Cherson–Odessa– –Naddniestrze. Tu cel byłby wieloraki. Poza utworzeniem lądowego „korytarza”, łączącego Rosję z Krymem i de facto rosyjskim Naddniestrzem (niby-państwem, powstałym 20 lat temu po secesji z Mołdawii i istniejącym dzięki „siłom pokojowym” Rosji), pozbawiłoby to Ukrainę regionów południowych i umożliwiłoby kolejne uderzenie: „obcęgi”, które odcięłyby Donbas i Charków od Ukrainy centralnej i zamknęłyby rozlokowane tam wojska ukraińskie w „kotle”.

Że to abstrakcja? Dla mieszkańca Berlina czy Paryża – zapewne. Za to władze miejskie Kijowa zaczęły informować mieszkańców, gdzie są schrony przeciwlotnicze... Choć perspektywa bitwy o Kijów – kiepska pijarowsko dla Kremla (Kijów nie Krym: walki trwałyby długo; byłby to co najmniej Budapeszt ’56, a może nawet Warszawa ’44) – sprawia, że bardziej realna jest ofensywa na południu. Jej sukces oznaczałby polityczną katastrofę dla Ukrainy i także dla Mołdawii. Putin nawet nie musiałby przyłączać Donbasu i Odessy do Rosji – starczyłoby, że w obecności rosyjskich wojsk odbędzie się tam „referendum”. Nie, nie o przystąpieniu do Rosji, lecz o głębokiej „federalizacji Ukrainy”.

Federalizacja: to dziś bowiem słowo-klucz, gdy Kreml mówi o Ukrainie. Apeluje o to szef MSZ Rosji Ławrow, gdy, chowając kij, kusi Zachód marchewką: nową Jałtą, czyli ustaleniem statusu „neutralnej i federalnej Ukrainy”, rzecz jasna nad głowami Ukraińców. Federalizacja: ta wizja, na pozór niewinna, to dla Ukrainy zagrożenie śmiertelne. Rosjanie chcą, by Ukraina podzieliła się na coś w rodzaju szwajcarskich kantonów, ale mających uprawnienia niemal państw. Ten model ukraińskiej państwowości – nawet bez „sił pokojowych” Rosji we wschodnich „kantonach” – pozwoliłby Kremlowi zwasalizować Ukrainę i zablokować jej integrację nie tylko z NATO, ale nawet z Unią Europejską.

Na szczęście politycy Zachodu chyba to już widzą: po spotkaniu Kerry–Ławrow w Paryżu, nocą z niedzieli na poniedziałek, gdy Rosjanin kusił deeskalacją na rosyjskich warunkach, sekretarz stanu USA powiedział, że nie może być żadnego rozwiązania „bez udziału samych Ukraińców”. To właśnie narracja, którą Zachód może odpowiedzieć na narrację (propagandę) Kremla: że nie ma mowy o żadnej ugodzie Zachód–Rosja na temat Ukrainy, która dokonałyby się w podobny sposób, jak – tu znów analogia – rozbiór Czechosłowacji jesienią 1938 r. Ten, który miał „przynieść pokój”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2014