Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W takim kontekście spójrzmy na św. Tomasza. Nazywa się go czasem "niewiernym Tomaszem", co wydaje się przesadą. Na kartach Ewangelii jawi się on bowiem jako Apostoł bezkompromisowy. Jednocześnie brakuje mu do pełnego rozumienia i naśladowania Jezusa - podobnie zresztą jak pozostałym - jakiegoś ostatniego elementu układanki. To właśnie Tomasz zachęcał swoich towarzyszy: "Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć". Jak wiemy, nie stało mu odwagi i w momencie próby uciekł. W czasie Ostatniej Wieczerzy to on uważnie słuchał Jezusa i niemal pojął, jaką drogę ma przejść Mistrz z Nazaretu. Ale nie był w stanie do końca tego zrozumieć. "Mistrzu, nie wiemy, dokąd idziesz. Jakże możemy znać drogę?" - pytał. Wreszcie to on był jedynym, który po ukrzyżowaniu zerwał więź z resztą Apostołów i w przeciwieństwie do nich nie zamknął się w Wieczerniku. Czyżby jako jedyny z tego grona nie bał się Żydów?
Tomasz, jakiego spotykam w relacjach Ewangelistów, nie jest zwykłym sceptykiem, ale analitykiem nawykłym do badania wszystkiego. To duża różnica. W rozumieniu klasycznym sceptyk to ktoś, kto uznaje, że o niczym nie można powiedzieć nic pewnego i porzuca wszelkie poszukiwania, relatywizując wszystkie opinie. Analityk zaś będzie drążył zagadnienie i nawet dziurę w brzuchu komuś wywierci, byle dotrzeć do prawdy. Tomasz dziury w brzuchu nikomu wiercić nie chciał, ale od poznania anatomii ran Jezusa uzależniał swoją wiarę i wspólnotę z pozostałymi Apostołami. "Pan mój i Bóg mój" - było jego odpowiedzią na zaproszenie Jezusa do dotykania ran. I było w tej odpowiedzi coś więcej niż prosta konstatacja, że Jezus żyje. "Widział i dotykał człowieka, a wyznał Boga, którego nie widział ani nie dotykał" - komentuje św. Augustyn. Dzięki swojemu umysłowi, nawykłemu do badania rzeczywistości, Tomasz poszedł krok dalej niż inni Apostołowie. Nie tylko uwierzył, że Jezus zmartwychwstał, ale wyznał, że On jest Bogiem. Zobaczył Jezusa tak, jak Jezus chciał, aby go widzieli, gdy zasiadali w Wieczerniku do wieczerzy.
Sceptycyzm w obliczu oczywistości faktów nie jest dobry dla umysłu. Radykalne wątpienie nie jest czymś zdrowym dla duszy. Ale biada nam, jeśli nie będziemy badać, w co wierzymy, i szukać dla naszej wiary uzasadnień. Grozi nam wtedy utrata i mórz dalekich, i wiedzy o światach odległych. Grozi nam zagubienie wiedzy o człowieku i religia bezrozumna. A z tą ostatnią ludzie zawsze mieli więcej kłopotów niźli pożytków.