W teatrze Trumpa

Kandydat Republikanów stwierdził właśnie, że w razie zagrożenia kraje Europy nie mogą automatycznie liczyć na Amerykę, ale muszą sobie na pomoc „zasłużyć”.

25.07.2016

Czyta się kilka minut

Z charakterystyczną dla siebie emfazą narcyza Donald Trump stwierdził w miniony piątek, że konwencja Partii Republikańskiej w Cleveland – podczas której oficjalnie odebrał nominację na kandydata na prezydenta – była jedną z najlepszych w dziejach, zaś stronnictwo jest zjednoczone jak nigdy wcześniej.

Innego zdania jest jednak zdecydowana większość historyków i publicystów: tak koszmarnego zjazdu nie było, jak twierdzą, przynajmniej od 1968 r., kiedy w Chicago, podczas spotkania Demokratów, doszło do zamieszek.

Już pierwszego dnia konwencji w Cleveland buntownicy z ruchu #neverTrump („nigdy Trump”) próbowali przeprowadzić rokosz, domagając się zwolnienia delegatów z obowiązku głosowania zgodnie z wynikami prawyborów w poszczególnych stanach. Organizatorom udało się stłumić protest w ciągu dwóch godzin, ale kamery zdążyły wychwycić, że Quicken Loans Arena, gdzie odbywała się konwencja, pogrąża się w chaosie. Potem występowała żona kandydata, Melania Trump. Dziennikarze szybko zauważyli, że jej mowa w kilkunastu dłuższych fragmentach jest, plagiatem przemówienia… Michelle Obamy z konwencji Demokratów w Denver z 2008 r. Internet zalały memy i gify szydzące z pretendentki do tytułu pierwszej damy. Kolejnego dnia konwencji, w środę, przemawiał natomiast niedawny główny rywal Trumpa, senator Ted Cruz z Teksasu, który z wyścigu o republikańską nominację wycofał się dopiero w maju, po przegranych prawyborach w Indianie. Zamiast, czego wymaga konwenans, poprzeć Trumpa, mówił o swojej wizji partii, co niektórzy komentatorzy odebrali jako… początek jego kampanii prezydenckiej przed wyborami w 2020 r. Cruza w Clevelenad wygwizdano. To nie koniec emocji: nazajutrz treść przemówienia Trumpa wyciekła do prasy kilka godzin wcześniej, co dowodzi, że w najbliższym otoczeniu ekscentrycznego bogacza działa sabotażysta.

To wszystko jednak są sprawy wizerunkowe. Poważniejszym problemem jest wywiad, którego Trump udzielił dziennikowi „New York Times” na temat polityki zagranicznej. Zakwestionował w nim rolę USA w NATO i stwierdził, że w razie zagrożenia kraje Europy nie mogą automatycznie liczyć na Amerykę, ale muszą sobie na pomoc „zasłużyć”. Gniewem zareagował na to nie tylko sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, ale też wielu ekspertów zajmujących się polityką zagraniczną w samej Partii Republikańskiej. William Kristol powiedział wręcz, że bezpośrednie związki Trumpa z Putinem (szef sztabu kandydata Paul Manafort pracował u rosyjskich oligarchów) oraz jego osobliwe poglądy na rolę Ameryki w świecie stanowią duże ryzyko dla bezpieczeństwa świata. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2016