W Europie bez zmian

Nienawiść jest potężną siłą. Ci, którzy z premedytacją ją wzbudzają, mogą paść jej ofiarą, bo wyzwalają siły, nad którymi mogą już nie zapanować.

14.03.2022

Czyta się kilka minut

Mieszkańcy Irpienia uciekają ze zbombardowanego miasta, 8 marca 2022 r. / FELIPE DANA / AP / EAST NEWS
Mieszkańcy Irpienia uciekają ze zbombardowanego miasta, 8 marca 2022 r. / FELIPE DANA / AP / EAST NEWS

Nie ma wojny bez wroga. Celowo piszę „wroga”, a nie „wrogów”, bo w wojnach obronnych, przynajmniej na ich początku, wróg jest jeden. Agresor atakuje i staje się wrogiem dla tych, którzy wcześniej niekoniecznie go za takiego uważali. I tak stają naprzeciw siebie: agresor i ofiara agresji. Dyszą gwałtem, a walka, nawet słuszna, wyzwala w nich moce, których istnienia w sobie wcześniej nawet nie podejrzewali; jasne i ciemne, budujące i złowieszcze.

Wróg to przeciwnik, chociaż niekoniecznie dosłownie staje naprzeciw nas, czasem skrada się skrycie, by razić z zaskoczenia, a innym razem zdradza, udając przyjaciela. Wróg nie żywi względem nas przyjaznych uczuć, lecz wrogie zamiary. Stara się nam zaszkodzić, czyha na nasze potknięcia, cieszy się z naszych niepowodzeń, wyczekuje naszej klęski, wykorzysta każdą okazję, żeby nas zniszczyć. Obawiamy się wrogów. Zdecydowanie lepiej nie mieć wrogów, dlatego paradoksalne wydaje się ich kreowanie.

Kreacja wroga

Wykreowanym wrogom przypisuje się złe intencje, o których ci nawet nie pomyśleli. Oskarża się ich o najbardziej wyrafinowane zbrodnie, licząc na to, że staną się w oczach drugich godni najwyższej pogardy. Taki wykreowany wróg służy najczęściej obronie interesów „kreatora”. Wykorzystuje go do usprawiedliwiania własnej podłości i zbierania grona popleczników, których inaczej nie zdołałby zgromadzić, a wszystko po to, by zachęcić ich do wspólnej walki w obronie przed fikcyjnym zagrożeniem. I – niestety – zawsze znajdują się tacy, którzy dają się przekonać przez kłamliwą propagandę, że zagrożenie jest realne. Czasem brak im krytycyzmu, by dostrzec, że są pionkami w cynicznej rozgrywce, a czasem zawieszają własne sądy, licząc na profity wynikające z czysto koniunkturalnej kooperacji. A bywa i tak, że nie chcą wiedzieć, ogłaszając wszem wobec, że nie będą się angażować po żadnej ze stron, bo konflikt ich nie dotyczy. A w końcu i tak ich dopada. Niewiele czasu można sobie kupić za bierność.


ATAK NA UKRAINĘ: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPEJCALNYM >>>


Przedstawiając wrogie zamiary, „ciemiężony zbawca” przedstawia się jako jedyny sprawiedliwy, uciskany i nękany przez wroga. Nawet gdy wroga nie ma, ludzie potrafią uwierzyć, że jest... Wróg jednoczy i wyzwala nienawiść. Umiejętnie podsycana nienawiść jest jak trucizna, sączy się w krwiobieg myśli, ogarnia zmysły i bierze w posiadanie. Czyż nie dlatego mówi się czasem, że nienawiść utrzymuje przy życiu? Tworzenie fikcyjnych wrogów dlatego jest tak dramatyczne i podłe, że wrogość wyzwala w nas to, co najgorsze. Nienawiść jest potężną siłą! Ci, co z premedytacją ją wzbudzają, mogą paść jej ofiarą, bo wyzwalają siły, nad którymi mogą już nie zapanować.

Żądze

Wrogowie nie są tylko fikcyjni, bywają też jak najbardziej realni. Ci, których nazywamy wrogami, niekoniecznie stają się nimi z naszej inicjatywy. Czasem prowokujemy drugich własnym zachowaniem, robiąc sobie z nich wrogów, a czasem stają się nimi bez najmniejszej z naszej strony prowokacji. Wystarczy, że jesteśmy inni, myślimy inaczej, lepiej nam się powodzi, odnosimy sukcesy, posiadamy jakieś dobra, których tamci nie mają (zawiść idzie w parze z wrogością), a mogą to być zarówno dobra natury materialnej, jak i duchowej, także poczucie wolności. Wystarczy, że nie dostrzegając żadnych racji usprawiedliwiających poddaństwo, nie będziemy się chcieli podporządkować przekonanym o posiadaniu nad nami władzy większym bądź mniejszym, wybranym bądź samozwańczym bossom – staniemy się dla nich wrogami, nawet nie mając wrogich zamiarów.

Przekonani o własnej wyższości „władcy” nie potrafią znieść tych, którzy nie składają im hołdów, nawet ich milczenia nie potrafią znieść. Niepohamowana żądza podporządkowania sobie wszystkich i wszystkiego czyni z dyktatorów niszczącą machinę, która ostatecznie niszczy ich samych. Ale zanim to nastąpi, giną niewinni.

„Skąd pochodzą wojny i kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz” (Jk 4, 1). Trudno wskazać coś, co bardziej wyzwala agresję wroga niż sytuacja, w której dostrzega, że gnębieni, pozbawiani czci i wiary, oskarżani i lekceważeni nadal trwają przy swoim. Bo jeżeli trwają, to znaczy, że są wolni! Dyktatorzy wszelkiego autoramentu głoszą szczytne hasła wolności, ale wolnych nienawidzą. Klakierzy i wiernopoddańczy słudzy imperiów nie są wolni. Są spętani lękiem, że ich patroni odwrócą od nich łaskawy wzrok i przepadną gdzieś w bezimiennej otchłani. Nędzny ich los, zachowają głowę, ale stracą twarz. Jest w wolności człowieka jakiś rodzaj niepojętej siły, która sprawia, że w nader kruchym ludzkim życiu objawia się moc, która potrafi potrząsnąć światem.

Kogo wysłucha Bóg

Wroga można tolerować, kiedy poprzestaje na demonstrowaniu złych zamiarów, pręży muskuły i nie ustaje w wymyślaniu coraz to nowych oskarżeń, ale tchórzliwie milknie i wycofuje się, kiedy zorientuje się, że może przegrać. Kiedy wróg rośnie w siłę i sięga po to, co nasze i żadną miarą mu się nie należy, sprzeciwiamy się nie tylko siłą argumentów, ale także argumentami siły. Kiedy sprawiedliwość jest po naszej stronie, uznajemy argumenty siły za usprawiedliwione, walka jest sprawiedliwa, kiedy bronimy siebie i bliskich. Skrajny pacyfizm jest nie do usprawiedliwienia wtedy, kiedy jesteśmy odpowiedzialni za życie bliskich, których nie jesteśmy w stanie ocalić inaczej, jak tylko posługując się siłą. Niesprawiedliwość budzi w nas słuszny gniew. Pokojowe nastawienie ustępuje przed wolą walki. Jak nie będziemy się bronić, to wróg nas zniszczy i zabije. Dlatego zabijamy wroga.

Nienawiść do wroga potęguje się w miarę tego, jak ten brutalnie i z premedytacją niszczy nasz poukładany świat, w którym dotąd nie było na nienawiść miejsca. Były pokojowe idee, ewangeliczne przesłanie i wiara w przestrzeganie umów. Niestety, to nie jest dobry świat. „Gdy ja mówię o pokoju, tamci prą do wojny” (Ps 120, 7). Podjęcie walki z agresorem to być albo nie być dla atakowanych – muszą walczyć. ­Walczą nie po to, żeby zabijać, ale walczą zabijając w obronie tego wszystkiego, co im drogie i bliskie. Likwidowanie wroga staje się warunkiem utrzymania wolności i powstrzymania złowrogich ideologii. Wrogom się grozi i żąda wycofania, a jeśli groźby nie robią na nich wrażenia, to uznaje się, że sami są sobie winni, kiedy spotykają ich tragiczne konsekwencje agresji, ze śmiercią włącznie. Wrogom źle się życzy. Złorzeczeń nie ma końca: obyś sczezł, ziemię gryzł i co tam jeszcze kryje się pod serią umieszczanych w zastępstwie liter gwiazdek...

Ale gdzieś za tym „szarym wrogiem”, który – niewykluczone, że bez szczególnego entuzjazmu – ostatecznie wypełnia rozkaz swoich dowódców, kryje się zawsze indywidualna ludzka historia. Po obu stronach barykady kierowane są do tego samego Boga błagalne prośby, by wspomógł i nie opuszczał. Kogo wysłucha Bóg? Myśleliśmy, że w Europie wojen już nie będzie, a w Europie bez zmian...

Uchroń od nienawiści

„Od początku dziejów – czytamy w epopei Johna Steinbecka „Na wschód od Edenu” – uczono ludzi, że zabicie człowieka jest złem, z którym nie wolno się pogodzić. Każdy, kto zabija, musi być zniszczony, bo to wielki grzech, może najgorszy, jaki znamy. I potem bierzemy żołnierza, dajemy mu do ręki broń i mówimy: »Użyj jej dobrze, użyj mądrze«”. Użyj, znaczy: zabij wrogów. Na rozpaczliwe pytanie syna, dlaczego należy to robić, Cyrus, czy raczej Steinbeck, odpowiada, że starał się to pojąć, ale nawet nie zbliżył się do zrozumienia, dlaczego tak się dzieje. Bo jeżeli jedni i drudzy chcą i mogą żyć bez agresji, to dlaczego jedni zabijają drugich?

Pytanie może naiwne, ale w świecie, który tak mocno podkreśla prawa człowieka, z prawem do życia włącznie, agresja jest koszmarnym dramatem, a jej inicjatorzy zasługują na miano szalonych. Jeden nasz los: rodzimy się, żyjemy krócej lub dłużej, odchodzimy... Tylu już było przed nami, zwycięzców i pokonanych, silnych i słabych, władców i poddanych, stawianych na pomnikach i z nich strącanych, został po nich proch i puste cokoły. I jeszcze pamięć minionych zdarzeń, która niekoniecznie chroni nas od powtarzania wciąż tych samych, koszmarnych błędów.

Śmierć na wojnie jest nieuchronna, nawet jeśli ta wojna podjęta jest w imię słusznego prawa do obrony. Czy można nie nienawidzić tych, których się zabija? Tych, którzy przyszli nieproszeni i niszczą wszystko, co dla nas ważne i święte? Czy zabijać znaczy nienawidzić? Niekoniecznie, ale jeśli nienawiść towarzyszy broniącym słusznej sprawy, to ktoś ją wyzwolił... Ruszyła jak fala, trudno ją powstrzymać. Czy można nie być winnym nienawiści do tych, którzy bez żadnego powodu niszczą i zabijają tych, których kochamy? Któż potrafi bez wahania udzielić na te pytania prostych odpowiedzi?

Wojny się jednak kończą i dla tych, co stają naprzeciw siebie z bronią w ręku, i dla nas, którzy poprzez bezpośredni dostęp do medialnych przekazów jakoś w tej wojnie uczestniczymy. A z tą nienawiścią, co może zrodzić się w nich i w nas, oglądających na ciekłokrystalicznych ekranach okrucieństwo wojny, trudno będzie dalej żyć. Bo nienawiść jest wprawdzie siłą, która jednoczy i pcha do walki, ale równocześnie niszczy tych, co nienawidzą, potwornie niszczy.

Uchroń od zła i nienawiści.
Niechaj się odwet nasz nie ziści.
Na przebaczenie im przeczyste
Wlej w nas moc, Chryste.

Jan Romocki „Modlitwa Szarych Szeregów”

Która jesteś jak nad czarnym lasem
blask – pogody słonecznej kościół,
nagnij pochmurną broń naszą,
gdy zaczniemy walczyć miłością.

Krzysztof Kamil Baczyński „Modlitwa do Bogurodzicy” ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Etyk, filozofka, profesor i wykładowczyni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie kieruje Katedrą Etyki Szczegółowej. Należy do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Zajmuje się bioetyką, jest członkiem Komitetu Bioetycznego przy PAN.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2022