W drodze

Podczas tegorocznego konkursu nie było wielkich niespodzianek, nie było też wielu filmów wybitnych. 46 edycja krakowskiego festiwalu przyniosła natomiast coś innego i zgoła ważniejszego: spójny i czytelny obraz rzeczywistości.

05.06.2006

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu "Nasiona" (reż. Wojciech Kasperski) /
Kadr z filmu "Nasiona" (reż. Wojciech Kasperski) /

Główną powinnością dokumentu jest skrupulatne opisywanie rzeczywistości. To w dokumencie odnaleźć dziś można prawdę o otaczającym świecie, obcować z krwistymi postaciami i wsłuchiwać się w rytm współczesnego życia. Festiwale filmów dokumentalnych są wprawdzie po części feerią kolorowych obrazków, serią ruchomych pocztówek, po części jednak - antologią ludzkiego cierpienia, nędzy i zła.

Ten podział obowiązywał podczas zakończonego w niedzielę Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Spośród blisko 1500 filmów wyselekcjonowano 86 najlepszych. Tegoroczny konkurs zdominowany został przez dokument. To właśnie filmów dokumentalnych było najwięcej i przerastały zwykle o głowę dzieła fabularne i animacje. I choć poziom tegorocznych konkursów nie powalił na kolana, zaprezentowano kilka dzieł szczególnej urody. Najważniejsze natomiast wydarzyło się na styku wielu filmowych światów. Podczas sześciu festiwalowych dni złożyły się one w jeden spójny obraz: tak świata, jak i żyjącego w nim człowieka.

Podróż do kresu życia

Współczesny człowiek znajduje się w drodze. Zawsze zawieszony pomiędzy jakimiś punktami na mapie. To w drodze odbywa się jego historia, a sama podróż nierzadko staje się głównym bohaterem filmowej opowieści. Raz jest to podróż-ucieczka, innym razem - podróż-konieczność, emigracyjna wyprawa za chlebem, albo podróż-wyzwanie.

Motyw podróży jako wyzwania powracał zaskakująco często, a pierwszą jego ilustracją był film Anny Maszczyńskiej "Jadę do Ciebie, Agnieszko". Dziewięćdziesięcioczteroletnia pani otrzymuje zaproszenie na ślub wnuczki mieszkającej w Austrii. Nie przeraża jej odległość, jaką musi pokonać: szyje sukienkę, kupuje kapelusz, wyrabia paszport, robi badania lekarskie, wszystko po to, by wziąć udział w rodzinnym święcie. Film Anny Maszczyńskiej to jeden z niewielu prawdziwie ciepłych obrazów zaprezentowanych w tegorocznym konkursie. Młoda autorka z czułością przygląda się bohaterce, pokazuje jej optymizm, radość życia i życzliwość wobec innych, jakby chciała znaleźć antidotum na brutalność i bezwzględność świata.

Większą ostrożnością wykazała się Brytyjka Julie Morgan, reżyserka filmu "Wraz z zachodem słońca". Za bohaterów wzięła starsze osoby podróżujące na ekskluzywnym statku wycieczkowym "Queen Elizabeth 2". Spotykamy tu całą galerię indywiduów: jest starszy mężczyzna żyjący wojennymi wspomnieniami, są dwie wdowy, które razem podróżują po świecie, jest wreszcie małżeństwo intelektualistów - mąż wygłaszający uczone tyrady oraz żona zakochana w historii floty oceanicznej. Wszyscy realizują marzenie życia, wydają zaoszczędzone pieniądze, czerpią garściami z luksusu, rekompensując sobie dawne niepowodzenia i trudy. Jednocześnie film Morgan pokazuje ludzi bliskich śmierci i pogodzonych z jej bliskością. Ich wycieczka to podróż do kresu, spokojna i samoświadoma wyprawa w głąb wspomnień i marzeń.

Spotkanie kultur

Podróżują także polscy filmowcy. Jednym z owych "globtroterów" jest Marcin Koszałka, autor głośnego obrazu "Takiego pięknego syna urodziłam". Tym razem młody dokumentalista kieruje kamerę na zewnątrz - już nie przygląda się rodzicom ani własnej rodzinie, tylko wyjeżdża do Japonii, by tam zrobić film o goszczącej ich Japonce. "Przyjechało dwóch frajerów z Polski, siedzą w domu u Japonki, która ciągle jest zajęta albo jej nie ma, i pragną zrobić o niej film" - mówi Koszałka w jednej ze scen. Ich pragnienia się nie ziszczą - japońska gospodyni jak ognia unikać będzie polskich filmowców - jednak z kilku rozmów (prowadzonych łamaną angielszczyzną mieszaną z japońskim) i wspólnych wypraw do miasta wyłania się obraz różnic kulturowych, które wręcz uniemożliwiają porozumienie. Ale film Koszałki nie ma w sobie nic z posępnej diagnozy; to zabawna opowieść o filmie, który nie może powstać, i o ludziach, którzy nie mogą się porozumieć.

O ile wyprawa Koszałki ma określony cel, o tyle podróż Mariusza, bohatera filmu "Kurc" Borysa Lankosza, jest go pozbawiona. Pewnego dnia wyszedł z domu i wyruszył w świat: z pustym portfelem i kamerą w ręku przejechał przez Rosję, Mongolię, Irak... Po półtora roku wrócił do Szczecina, do matki alkoholiczki oraz dziewczyny, która z trudem godzi się na taki styl życia. "Kurc" wydaje się trochę pretensjonalny, zawiera w sobie jednak ożywczą energię. Jej źródłem jest tytułowy bohater, człowiek poszukujący, rozkoszujący się przestrzenią, łaknący jej jak powietrza; niespokojny duch, niepokorny i niepoddający się regułom.

Podobnie jak blisko dziewięćdziesięcioletni bohater filmu "Proś, pożyczaj lub kradnij" Andreasa Koefoeda. Rahi, indyjski podróżnik, który przed laty na rowerze objechał niemal połowę świata, dziś jako starszy pan tuła się po kraju, oferując swoje wykłady w szkołach i na uczelniach. Romantyczny żywot wiecznego wędrowca ma także inne oblicze: to bezwzględna walka o przetrwanie, próba zarobienia pieniędzy potrzebnych do przeżycia. Andreas Koefoed z uwagą przygląda się Rahiemu, a bliskość, z jaką o nim opowiada, pozwala wczuć się w sytuację starego człowieka "o słabym ciele i silnym umyśle".

Motyw podróży zdominował tegoroczny festiwal: pojawiał się w animacjach Barbary Kasperczyk-Jankowskiej ("Podróż") i Magdaleny Kuleszy ("Podróż na wschód"), dla pieniędzy wyjechać chciała Iwona, bohaterka "Podróży" Dariusza Glazera, jednej z niewielu filmowych fabuł prezentowanych w konkursie ogólnopolskim. Do Rosji po pracę i pieniądze wyjechali mężowie "Nowych Penelop" z filmu Georgija Dzalaeva z Tadżykistanu, zostawiając w domu samotne kobiety z dziećmi.

Drogę do Rosji pokonywali także młodzi zdolni polskiego dokumentu: Maciej Cuske, Wojciech Kasperski, Maciej Migas i Jędrzej Morawiecki. Cuske, nagradzany w poprzednich edycjach festiwalu, był jednym z twórców zaproszonych do projektu "Rosja-Polska. Nowe spojrzenie". Jego "Elektryczka" to czysty film podróży. Jeżdżąc podmoskiewską "elektriczką", filmował współpasażerów: dzieci bawiące się na jednym z siedzeń, starszą panią z małym kotkiem, młodą dziewczynę handlującą obrusami, wchodzących do wagonu grajków. Zdjęcia z podróży układają się w miniaturowy obraz rosyjskiego społeczeństwa, pełen uroku i ukrytego smutku.

Tragiczną historię rodziny zamieszkującej rosyjską wioskę opowiada z kolei Wojciech Kasperski, także uczestnik wspomnianego projektu. Jego "Nasiona", jedna z najmocniejszych pozycji tegorocznego konkursu, to historia grzechu, który przed laty stał się przyczyną tragedii. Klątwa po dziś dzień ciąży na członkach rodziny. Nastrój tajemnicy, świadomy dystans do opisywanej rzeczywistości oraz znakomita konstrukcja czynią z "Nasion" film piękny i smutny, jednak przede wszystkim uderzająco prawdziwy.

Nie mniej interesujący jest także inny polsko-rosyjski dokument - "Syberyjski przewodnik" Macieja Migasa i Jędrzeja Morawieckiego (publicysty znanego z łamów "TP"). Ich film przedstawia historię jednego z wyznawców Wissariona, byłego milicjanta, który pewnego dnia doznał iluminacji: poczuł, że jest kolejnym wcieleniem Chrystusa. Wokół niego zebrała się grupa wyznawców, którzy wspólnie zbudowali Miasto Słońca mające dać początek nowej cywilizacji. Działalność sekty Wissariona obserwujemy oczami jego ucznia, towarzyszymy mu podczas długiej podróży "ewangelizacyjnej". "Syberyjski przewodnik" prowadzi nas ku swej prawdzie, pokazując głębię i niewzruszoność wiary.

Sól ziemi czarnej

Koloryt Rosji kontrastował z polską szarzyzną, szczególnie widoczną w obrazach śląskich. W brudnej scenerii śląskiego miasteczka żyją bohaterowie "Bożego ciała" Adama Sikory, wybitnego operatora, autora zdjęć do filmów Lecha Majewskiego "Pokój saren", "Wojaczek", "Angelus", a zarazem zdolnego dokumentalisty. Śląski twórca przygląda się mieszkańcom sennej mieściny, rozmawia z chłopcem marzącym o karierze rapera, z dziećmi jeżdżącymi na sankach pomiędzy blokami, ze starszym panem wspominającym "stare dobre czasy". Z wypowiedzi rozmówców wyłania się świat beznadziejny, rzeczywistość bezrobocia i nędzy. Film Sikory jest podróżą do miejsca, które zawieszone zostało między nadzieją i rozpaczą. Finałowa procesja Bożego Ciała, na której zapewne spotykają się bohaterowie, ma w sobie coś z przedśmiertnego rytuału, który mimo wszystko niesie nadzieję.

Ze śląskiej rzeczywistości na jakiś czas ucieka Krzyś - Herkules z filmu Lidii Dudy. Przed rokiem ze wzruszeniem oglądaliśmy losy kulejącego dwunastoletniego chłopca, który zbiera złom, by utrzymać bezrobotną matkę i pijącego ojca. Dziś "Herkules wyrusza w świat" - jedzie na wakacje, gdzie zabierają go Sergiusz i Kasia, młodzi ludzie, którzy przejęli się losem śląskiego bohatera. Film Dudy to bez wątpienia jeden z najbardziej poruszających obrazów tegorocznego festiwalu. I choć jako dokument nie jest dziełem wybitnym - wzrusza. Obraz szczęścia Krzysia, kiedy pierwszy raz widzi morze, albo kiedy siedzi w kinie z "wujkiem", niesie potężny ładunek emocji. Podobnie jak scena powrotu do ponurej rzeczywistości śląskiego osiedla.

Więcej nadziei odnajdziemy w "Kinie objazdowym" Marcina Sautera. Głośny już dokument młodego autora to historia Darka i Michała, którzy - odkupiwszy od szkoły kopie starych bajek i filmów - ruszają w Polskę z kinem objazdowym. To u Sautera odnajdujemy magię kina, której brak w większości prezentowanych dokumentów. "Kino objazdowe" łączy w sobie melancholię i nadzieję, smutek i marzenie. Świat, który wyłania się z kadrów tego filmu, mieści w sobie cały arsenał emocji - od ponurej wizji Polski "B" po ufne spojrzenia młodych widzów oraz żartobliwe teksty padające z ust bohaterów. Kino - jak niegdyś w "Historii kina w Popielawach" Kolskiego - jest tu sposobem na przekroczenie rzeczywistości.

Pamięć Holokaustu

Tematem stale obecnym na krakowskim festiwalu jest II wojna światowa. Co roku to właśnie dokumenty o czasach wojny wyróżniają się w konkursach; tak było i tym razem. Filmy takie jak "Powiedz mi, dlaczego" Małgorzaty Imielskiej czy "Portrecista" Ireneusza Dobrowolskiego należały w tym roku do najlepszych.

W pierwszym z wymienionych dzieł poznajemy historię miłości dwojga młodych ludzi, którzy przeżyli wojnę. Kiedy kończy się wojenne inferno, Jurek dowiaduje się, że Stella wyszła za mąż za innego, i na wiele lat zrywają ze sobą kontakt. Dziś, w obliczu niedalekiego końca, Jurek ma tylko jedno marzenie: dowiedzieć się, dlaczego ukochana odeszła. Film Imielskiej był jedną z piękniejszych produkcji na tegorocznym festiwalu: opowieścią o miłości, która pozwoliła przetrwać Holokaust, o marzeniu i tęsknocie za przeszłością, także o pamięci i przemijaniu.

Pamięć Holokaustu to również temat główny "Portrecisty" Dobrowolskiego. Historia fotografa z Auschwitz przeraża, ukazuje ogrom zbrodni widzianych oczami wrażliwego człowieka sztuki. Obozowa trauma splata się tutaj z miłością do fotografii. Bowiem bohater Dobrowolskiego żyje pomiędzy tymi dwoma porządkami, między wczoraj i dziś, między okrucieństwem pamięci i urodą sztuki.

***

Taki jest dzisiejszy człowiek: zawieszony w czasoprzestrzeni. Bohater współczesnego dokumentu znajduje się w drodze, to podróż konstytuuje jego istnienie. Raz jest to ucieczka i poszukiwanie wolności, raz trywialna podróż za chlebem, innym razem - wyprawa w głąb pamięci. Obraz świata, jaki wyłania się z dzisiejszych dokumentów, zmienia się jak w kalejdoskopie, wciąż się przepoczwarza i poszukuje nowych form.

Filmowcy nadążają za rzeczywistością, przyglądają się jej uważnie i rzetelnie opisują. Podróż, w którą nas zabierają, ma wiele twarzy: melancholijną twarz bohaterów "Kina objazdowego", tragiczne oblicze wojennej zbrodni w "Portreciście" czy na poły zabawny grymas "Jednego dnia w PRL" Macieja Drygasa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2006