W dolinie Synear

06.07.2020

Czyta się kilka minut

Historia wieży Babel mieści się w kilkunastu wersach. Poprzedza i dopełnia ją biografia potomków Noego. Z niej dowiadujemy się, jakie były imiona jego wnuków, prawnuków, ale też że każdy z nich był ojcem innego narodu, które były podzielone „wedle swoich krajów i swoich języków”. Wiemy, kto gdzie zamieszkał. Historia wieży Babel nie jest potrzebna do wyjaśnienia podziału i rozproszenia mieszkańców ziemi na ludy i ziemie. Odnosi nas tylko do jednej krainy.

Jest to dolina Synear, co mniej więcej odpowiada Mezopotamii. Dowiadujemy się też, że panem tej ziemi był Nimrod, wnuk Hama, „dzielny myśliwy przed Panem”. On to opanował wiele ziem i zbudował wielkie miasta, takie jak Babilon oraz Resen. W tej dolinie budowano wieżę. Nie wiemy, czy Nimrod był jej pomysłodawcą, czy wspierał projekt. Nic takiego nie jest mu wprost przypisane.

Wiemy też, że jednym z potomków Szema był Terach, a ten zrodził Abrama, który wziął sobie za żonę Saraj. Te dwie historie – biograficzna oraz ta o wieży – nie łączą się zbyt ściśle. Nie jesteśmy w stanie usytuować jej na osi czasu. Można odnieść wrażenie, że jest to opowieść dygresyjna, oddzielona od historii potomków Noego, i ma odrębne znaczenie symboliczne czy filozoficzne. Zapewne została niemal w całości wzięta z mitologii mezopotamskiej. Czytałbym tę opowieść jako swoistego rodzaju eksperyment intelektualny, podjęty po to, by zrozumieć dzieje narodu wybranego i historię objawień Boga.

Z tych kilkunastu wersów dowiadujemy się, że cała ludzkość mówiła jednym językiem, była jednością w swoich zamierzeniach, pomysłach, a przede wszystkim jednością w języku, który łączy nas zawsze wspólnotą emocji, wyobrażeń, sposobów myślenia. Nie ma tu mowy o wojnach i konfliktach wewnętrznych. Można wręcz powiedzieć, że był to wymarzony czas dla ludzkości, do którego, jak do raju, można tylko tęsknić lub o nim marzyć. Lud sam, bez przymusu, bez żadnego tyrana zabrał się do roboty, nie oglądając na nikogo. Nikt nie protestował. Musieli mieć w głowie projekt budowli. Wypalano najpierw cegły i gromadzono smołę jako spoiwo konstrukcji. Nic w tym nie było złego. Co więcej – czy co gorsza – prace szły im całkiem żwawo. Nic nie wskazywało na to, że ludzkość miała nie osiągnąć swoich zamierzeń. Wiedzieli, po co to robią. Chcieli stworzyć coś wielkiego i mówili sobie: „uczyńmy sobie imię, abyśmy nie rozproszyli się po całej ziemi!” (Rdz 11, 4). Nie ma tu słowa o tym, żeby stała za tym jakaś polityczna teologia.

Dopiero autorzy Talmudu i współcześni filozofowie bardzo się na budowniczych wieży obrazili. My możemy – tak sądzę – wręcz im zazdrościć i życzyć sobie, byśmy potrafili w pokoju i zgodnie, na skalę globalną, tak pięknie ze sobą współpracować. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2020