W bujanym fotelu

„Gösta” to serial dla tych, którym marzy się życie proste i „analogowe”, oparte na intensywnych relacjach i kontakcie z przyrodą.

18.05.2020

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Gösta” w reżyserii Lukasa Moodyssona / MATERIAŁY PRASOWE HBO GO
Kadr z filmu „Gösta” w reżyserii Lukasa Moodyssona / MATERIAŁY PRASOWE HBO GO

Wiedział o tym twórca „Idioty”, choć jednak się z tym mierzył: to nie jest świat dla dobrych ludzi. Współczesne kino też o tym wie i unika takich bohaterów niczym zarazy. Dobro gorzej się sprzedaje, bywa mniej fotogeniczne, a co za tym idzie, mniej pociągające. To na ekranie często ociera się o kicz i banał, zdaje się zaprzeczać naszym wewnętrznym mrokom, nie przynosi spektakularnego oczyszczenia.

Dlatego stworzenie serialu ze współczesnym Myszkinem w roli głównej zakrawa na brawurę. Dokonał tego we własnym, bardzo niedostojewskim stylu reżyser Lukas Moodysson. „Gösta”, pierwszy szwedzki serial produkcji HBO Europe, powstał jeszcze w roku ubiegłym, ale nie był u nas medialnym wydarzeniem – raczej ciekawostką dla fanów twórcy „Tylko razem”. Dzisiaj słodko-gorzka opowieść o młodym psychologu ze smalandzkiej prowincji zyskuje coraz więcej widzów. To propozycja dla wszystkich, którzy czują się już zapchani netfliksową paszą o przewidywalnym składzie. Dla tych, którym marzy się życie proste i „analogowe”, oparte na intensywnych relacjach i kontakcie z przyrodą, lecz również dla bardziej podejrzliwych, ceniących sobie polemikę z utopiami. Ten serial bywa jak zimny prysznic na sielskim łonie natury.

Tytułowy Gösta (Vilhelm Blomgren) wypisał się z życia, które pędzi, gromadzi, konkuruje. Opuścił Sztokholm, by zajmować się dziećmi i młodzieżą z problemami, zacierając granice między swoją prywatnością a pracą. Jest gotowy na każde wezwanie, unieważnia fizyczny i emocjonalny dystans, nagina obowiązujące zasady. Niechaj symbolem tego będzie stary bujany fotel, który bohater umieszcza w swoim gabinecie: czy pomaga złagodzić napięcie czy „zagraża równowadze” młodocianych pacjentów?

Moodysson uruchamia w ten sposób klasyczny konflikt między indywidualnością a instytucją, często przywoływany, gdy mowa o Skandynawii. Jednak krytyczne diagnozy typu „Szwedzka teoria miłości”, by przypomnieć głośny dokument z 2016 r., pozostawia daleko w tle. Bardziej niż metafora społeczeństwa, które w całości kwalifikuje się na gruntowną psychoterapię, interesuje go wpuszczenie w system człowieka, który traktuje jak najbardziej dosłownie głoszone przez ów system wartości: tolerancję, empatię, równościowość, poświęcenie siebie dla innych. Dlatego przez dwanaście krótkich odcinków autor „Gösty” wystawia swego bohatera na rozmaite próby. Konfrontuje go z romską żebraczką, samotną staruszką, z agresywnym blokersem, natarczywą seksualnie koleżanką z pracy… Bohater spieszy do nich z sercem na dłoni i wszyscy natychmiast wchodzą mu na głowę. Zrujnowany domek pod lasem staje się przytuliskiem dla różnej maści uciekinierów, wyrzutków, nieudaczników. Zaczęło się od przygarnięcia uchodźcy Husseina, a skończyło na siedmioosobowym (nie licząc psa) i wielce wybuchowym zestawie. Bo Gösta nie potrafi odmówić nikomu – ani straumatyzowanej nastolatce, ani nawiedzonym pseudo­artystom, a tym bardziej własnemu anarchizującemu ojcu, który nie mogąc znieść kołchozowej atmosfery i politycznej poprawności, przemienia się na koniec w ostrego prawicowca.

Wynajmowana przez Göstę chata, jakieś wyblakłe wspomnienie po rajskim Bullerbyn, to mikrokosmos państwa opiekuńczego, z różnymi jego absurdami i wewnętrznymi tarciami. W centrum uwagi pozostaje jednak on sam – młody idealista, który zapomniał o własnych potrzebach i słowie „nie”. Lecz niezależnie od tego, czy bohater Moodyssona to chodząca, ubrana w budrysówkę poczciwość, czy ktoś, kto tylko przed czymś ucieka w dobroć, czy raczej polityczna metafora, serial z właściwym sobie szorstkim wdziękiem balansuje między rodzajowymi obserwacjami a cierpliwym oczekiwaniem na katastrofę. Jak długo bohater wytrzyma to powszechne wykorzystywanie? Kiedy wreszcie puszczą mu nerwy? Czy Gösta to rzeczywiście samo zdrowie kontra społeczeństwo na antydepresantach?

Podpowiedzią może też być naturalistyczna czołówka, piękna i mroczna jednocześnie. Albo filmy przyrodnicze, które ogląda nałogowo dziewczyna Gösty, by rozładować stres. Jedno jest pewne: Moodysson, namaszczony ongiś przez samego Bergmana, porzucił filmowe eksperymenty („Dziura w głowie”, „Kontener”) i zagraniczne wycieczki („Mamut”), by powrócić w rejony zamieszkiwane przez swojskich ekscentryków, rzucających wyzwanie światu pozornie najlepszemu z możliwych. Tak było z dziewczyńską miłością w debiutanckim „Fucking Åmål” (1998) czy w niedawnym „We Are the Best!”, gdzie buńczuczne, uroczo niezgrabne nastolatki próbowały założyć kapelę punkową. I tym razem reżyser kwestionuje wzorcową otwartość szwedzkiego społeczeństwa i, podobnie jak w „Tylko razem”, pyta o granice bliskości obcych sobie ludzi zamieszkałych pod jednym dachem. Gösta jawi się tu jako wcielenie niemożliwego ideału, czyli kogoś, kto próbuje być dla wszystkich i najgorzej wychodzą mu kontakty z samym sobą. „Jesteś zbyt fajny” – słyszy od swej dziewczyny, zmęczonej jego miękkim sercem, rosnącą odpowiedzialnością za innych, ciągłym mediatyzowaniem w konfliktach i zarazem brakiem prawdziwej intymności. Można bowiem czytać „Göstę” jako rzecz o dobru toksycznym, o jego ciemnej, ukrytej przed światem podszewce.

W porównaniu z milczącym Hussei­nem, który uciekł z irackiego piekła, szwedzcy bohaterowie serialu zdają się rozpuszczonymi przerośniętymi dzieciakami, które uciekły co najwyżej z galerii handlowej albo z darmowej psychoterapii. Moodysson potrafi opowiadać o tym z lekkością, a nawet z rubasznym humorem. Polskiemu widzowi już w pierwszym odcinku serwuje sporą dawkę różnic kulturowych, zwłaszcza dotyczących ciała czy seksualności. Otula nas miękką kołdrą, to znów, wzorem swego bohatera, nakłada na ręce kolorowe włochate skarpety, ażeby rozbroić powagę i żeby nie było nam zbyt przyjemnie. Co i raz wprawia w ruch swój bujany fotel, nie po to jednak, by kogokolwiek ukołysać. Wręcz przeciwnie: chodzi o rozchwianie emocji, a następnie złapanie równowagi. ©

GÖSTA – reż. Lukas Moodysson. Prod. Szwecja 2019. Dostępny na HBO GO.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2020