Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wśród wytypowanych jest Momtaz Begum, samotna matka dwójki dzieci, o pomoc dla której apelowaliśmy na łamach „Tygodnika”.
Momtaz mieszkała we wsi Tula Toli, na którą w odwecie za działania partyzantów 30 sierpnia 2017 r. uderzyły siły birmańskie. W ataku zginęło ok. 1,9 tys. mieszkańców i uciekinierów z innych rohińskich miejscowości. Wśród ofiar był mąż Momtaz i jej trzech synków (najstarszy miał 11 lat).
Momtaz wielokrotnie zgwałcono, a następnie porzucono w chacie razem z nieprzytomną kilkuletnią córką Roziją, którą żołnierze usiłowali zabić maczetą. Dom podpalono. Momtaz i Rozija cudem uniknęły śmierci. Lekarze w Bangladeszu zdiagnozowali u kobiety poparzenia 2. i 3. stopnia na prawie 40 proc. powierzchni ciała.
W ostatnich miesiącach, dzięki hojności darczyńców, wpłacających dla niej pieniądze na konto fundacji Dobra Fabryka, obie uciekinierki cieszyły się namiastką normalnego życia. Dostały m.in. łóżko i kuchenkę gazową. Momtaz wyszła ponownie za mąż i urodziła synka, ale mąż szybko porzucił ją z dzieckiem.
Teraz kobieta prosi ponownie o pomoc. Podejrzewa, że znalazła się na liście repatriacyjnej, bo chętnie rozmawiała z zachodnimi dziennikarzami, a władze Bangladeszu nie życzą sobie obecności niezależnych mediów na terenie obozów. – Zróbcie coś, błagam. Wojsko nas zabije – apeluje Momtaz.
15 sierpnia Birma i Bangladesz ustaliły, że wznowią repatriację ponad 730 tys. Rohingów zbiegłych jesienią 2017 r. z pogranicznego stanu Arakan. Poprzednią próbę zablokowała społeczność międzynarodowa. ©℗