Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie ma po co do Łabęd, bo Irek w Bazylei. Jechać do Krakowa? Grześ siedzi na Spiszu. Chciałbym do stolicy, ale Marka gryzą nadrzeczne komary na Łotwie. Dalej w górę też bez sensu, bo Inga jeszcze dalej niż na północ – woli Wilno od Wolina. Ci ważni, choć mniej znani, też lekkomyślnie porzucają swoje siedliska. Twarogu czarnocińskiego nie kupię przez dwa tygodnie – napisała mi pani zielonym flamastrem na zamkniętym straganie, a butów rozwalonych w Kaczej nie podkleję do końca miesiąca – „przerwa urlopowa”.
O niefrasobliwi! Czy nie pamiętacie, że vacatio to pustka, zwolnienie, wakat, wolne, opuszczone na chwilę miejsce!? Zostawiacie tak łatwo puste miejsca po sobie, udając, że to tylko na chwilę, a w duchu może, o zgrozo, pragniecie, aby powrót nie nastąpił, bo tam, gdzie jesteście, szara dal przesłania wszystko, co leży poza czasem wakacji. Jeśli już musicie jechać, nie pozwólcie o sobie zapomnieć, ślijcie esemesy i głupie zdjęcia, nakłaniajcie, aby wam towarzyszyć. Inaczej możemy się przyzwyczaić, żałobę wakacyjną przepracować i nagle zdziwić się, że jednak znów tu jesteście, a my zaczynaliśmy czuć, że możemy żyć bez was.
Teraz rozumiem mądrość moich przodków, a zwłaszcza dwie babcie, które żywiły wstręt do podróżowania i przez całe swoje życie nie przekroczyły okręgu o średnicy 30 km. No, Milka raz, kiedy wbrew jej woli zawieźli ją do szpitala do Gliwic, a Hela najdalej była u ciotki w Bąkowie. Nakłaniały nas do wczasów i kolonii, ale same odmawiały, że starość, że co tam po nich, że tu im najlepiej. Nie ufały w pewność powrotu, czuły, że nawet starość jest do zastąpienia i w opuszczone na chwilę siedlisko wśliźnie się ktoś inny. Nie uznawały wakacji.
I mnie coraz bardziej niepokoją każde wakacje. Boję się co roku tej lekkości porzucania naszych miejsc, spraw i zatrudnień. Nie ufam ich radosnym interludiom i chciałbym, żeby trwały jak najkrócej, żeby znowu połączyło się to, co nierozsądnie rozerwane niepotrzebnymi wyjazdami. Jestem jak nauczyciel z „Buddenbrooków”, który nie chce zauważać wakacji i zapowiada niecierpliwym uczniom, że już niedługo spotkają się znowu i zaczną materiał w miejscu, w którym skończyli. Mały Hanno tego nie rozumie, myśląc, że nauczyciel jest sadystą, który dręczy uczniów wizją końca wakacji, zanim jeszcze się rozpoczęły. „I jeszcze wyglądał, jakby się z tego cieszył, ten niepojęty człowiek w wyświechtanym kamgarnowym surducie!” (przeł. Ewa Librowiczowa). Jakże się myli biedny Janek, po którym zostanie niewakacyjna zgoła pustka, kiedy okrutny Mann uwolni go na zawsze od szkolnej udręki, uśmiercając nastolatka.
Vacatio okrutne, dobiegaj już końca i zwróć nam wszystkich na swoje miejsca, jakby nic się nie stało i stać nie miało. ©