Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pracownik elektrociepłowni zostawił swoją trzyletnią córkę na osiem godzin w samochodzie. Był upał, dziecko zmarło. Mężczyzna po prostu zapomniał, że w aucie nie podróżował sam.
Takie mamy czasy – słychać w komentarzach, zarówno w prasie, jak i wśród tzw. normalnych obywateli. Za dużo miał spraw na głowie. Tak się teraz żyje, w pośpiechu, z tysiącem spraw na głowie, nic dziwnego, że człowiek czasem zapomina. Zastanawiające są te reakcje, możnaby się przecież raczej spodziewać, że na ojca spadnie fala nienawiści, że będą mówić o nim „bestia z Rybnika”. Być może tragizm tej sytuacji jest tak oczywisty, że dociera nawet do tych, którzy z łatwością wymierzają wyroki na internetowych forach. Zamiast piętnować, większość z nas zadaje pytanie: „A gdybym to ja siedział (siedziała) za kierownicą?”. Ile razy łamaliśmy podstawowe zasady bezpieczeństwa, ile razy pośpiech, terminy na wczoraj, roztargnienie prowadziły nas na skraj dramatu?
Czasy są podobno ciężkie. Jeżeli jednak nacisk rzeczywistości jest tak potężny, że co bardziej zagonione jednostki reagują tak jak mężczyzna z Rybnika, to trzeba również dodać, że są nienormalne.