Unikajmy fajerwerków

Celem nowej ewangelizacji nie jest poprawienie statystyk Kościoła. Żeby głosić Ewangelię, musimy wejść w dramat drugiego człowieka i pozwolić na to, by działała także na ewangelizującego.

11.11.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Damian Klamka / EAST NEWS
/ Fot. Damian Klamka / EAST NEWS

Od najbliższego czwartku do soboty w Krakowie-Mogile – w miejscu, gdzie w 1979 r. Jan Paweł II użył po raz pierwszy określenia „Nowa Ewangelizacja” – odbywać się będzie Forum Ewangelizacyjne o skrótowej nazwie „CCC” (Całą Ewangelię – Całe Ciało – Całemu światu). Przyjadą na nie najbardziej znani ewangelizatorzy – m.in. José Prado Flores z Meksyku i pastor Ulf Ekman z Upsali. Zdaniem bp. Grzegorza Rysia, organizatora Forum, powinno być ono nie tylko zaplanowaniem kolejnych etapów ewangelizacji w Polsce, ale również próbą podsumowania tego, co zrobiono dotychczas.

Przy okazji tego wydarzenia chcielibyśmy poddać pod dyskusję sześć uwag o jakości polskiego podejścia do nowej ewangelizacji.

1. EWANGELIZACJA POZA BANAŁEM

Obserwując aktywność grup ewangelizacyjnych, mamy wrażenie, że nowa ewangelizacja staje się wszystkim i niczym jednocześnie. Ten termin się dziwnie rozmył, czasami zdaje się, że określenie „nowa” znaczy tyle, co posługiwanie się nowymi metodami. Ponadto słowo „nowe” wartościuje – nowe, czyli lepsze. Powstają więc liczne strony internetowe, ewangelizacyjne spotkania muszą zawsze być z pompą, fajerwerkami, gigantyczną sceną, multimedialnymi nowinkami, drogą krzyżową odprawianą podczas podróży statkiem po Wiśle itd.

Paradoksalnie jednak – co dało się zauważyć zwłaszcza podczas niedawnego warszawskiego kongresu „Obudzić olbrzyma” – większość grup nowej ewangelizacji w swojej aktywności nie jest odkrywcza. Stąd też pojawiają się cukierki owinięte w papierek z fragmentami Pisma Świętego, sztandary z napisem „Bóg cię kocha” i okrzyki „Chodźcie z nami” podczas katolickich przemarszów. Niczym się to nie różni od sposobu, w jaki funkcjonowała ewangelizacja np. dekadę temu. Nierzadko zdarza się, że próba rozmowy wierzącego z niewierzącym okazuje się być wyłącznie smutnym obowiązkiem.

„Nowa ewangelizacja to jest ten nowy wymiar ewangelizacji, skierowany do ochrzczonych ludzi, którzy porzucili praktyki chrześcijańskie. To jest ogromnie ważne, żeby nie nazywać nową ewangelizacją wszystkiego” – twierdzi bp Grzegorz Ryś w tekście „Kierunki Nowej Ewangelizacji na podstawie wskazań XIII Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów”.

Skoro idziemy do ochrzczonych, którzy odeszli od Kościoła (być może również zrażeni jego formą i przekazem), używając starych metod – marnujemy siły. Dotarcie do tych, którzy są poza Kościołem, na pewno wymaga też nowych form, ale to jest bardziej odpowiedź na szczegółowe pytanie, jak z konkretnym odbiorcą rozmawiać, niż element definicyjny nowej ewangelizacji.

2. NIE PATRZMY NA STATYSTYKI

W homilii wygłoszonej w przeddzień tegorocznego konklawe kard. Bergoglio mówił o potrzebie istnienia Kościoła „otwartych drzwi”, przez które nie tylko będą wchodzić poszukujący Boga, ale także – a może przede wszystkim – będą wychodzić ci, którzy poszukują ludzi. Papież Franciszek widzi Kościół przez pryzmat gigantycznej parafii, której zadaniem jest docieranie do wszystkich pozostających poza nią. Nie ma jednak w tej perspektywie pokusy zapełniania świątyń i podbijania słupków statystycznych Kościoła.

Patrząc na nową ewangelizację w optyce papieża Franciszka, powinno nam przede wszystkim chodzić o rozbudzenie refleksji duchowej w laicyzującym się świecie. Wszelki prozelityzm oraz ambicje meblowania świata i głów innych pod dyktando katolickiego dogmatu mijają się z celem. Żywa relacja między ludźmi jest ważniejsza od liczby nawróconych na naszą wiarę. Zdaniem Franciszka w „kulturze spotkania” liczy się przede wszystkim umiejętność czynienia dobra, a nie status społeczny czy pochodzenie. Stąd też wyjątkowym elementem zbliżającego się krakowskiego Forum Ewangelizacyjnego będzie próba odpowiedzi na pytanie, na ile w głoszeniu Ewangelii jesteśmy ekumeniczni.

3. WEJŚĆ W DRAMAT DRUGIEGO

Podział ról, według którego jedna osoba jest „ewangelizatorem”, a druga „ewangelizowanym”, to fałszywa optyka. Nie znajdujemy się w grze o nazwie „Ewangelizacja”, tylko w życiu, które przynosi ze sobą wielkie bogactwo. Jak wielkie, możemy się przekonać, gdy zaczniemy naprawdę rozmawiać – a więc nie tylko mówić, ale także słuchać. I to słuchać, nie nastawiając swojej percepcji na wykrycie błędów i odstępstw od nauki Kościoła, ale wchodząc, na ile to tylko możliwe, w doświadczenie drugiego człowieka. Może uda się dotknąć tej sfery, w której tkwi odpowiedź na znane z pism Simone Weil pytanie: „Jaka jest twoja udręka?”. Takie momenty rzucają nowe światło także na nasze życie i na tajemnicę Boga – może się nagle okazać, że sami „zostaliśmy zewangelizowani”, czyli doświadczyliśmy prawdy Ewangelii z nową świeżością i mocą.

4. KERYGMAT NA PAMIĘĆ?

Podczas kursów dla ewangelizatorów spotkać można ćwiczenie z wyuczonych na pamięć dialogów ewangelizacyjnych. Jedna osoba recytuje kolejne punkty kerygmatu (podstawowe prawdy wiary), druga odgrywa osobę ewangelizowaną – rzuca przewidziane z góry pytania i uwagi. „Bóg cię kocha”. „Ale ja tego nie doświadczam”. „To dlatego, że na świecie pojawił się grzech”. „Co w takim razie mam zrobić?”. Nie ma wątpliwości, że znajomość kerygmatu to podstawa. Jeśli jednak chcemy naprawdę spotkać się z drugim człowiekiem, a co więcej – dopuścić do tej rozmowy Boga, nie możemy traktować siebie i drugiego człowieka jak maszyn zaprogramowanych na generowanie zdań. Bez żywej relacji trudno sobie wyobrazić ewangelizację. A prawdziwa relacja wymagać będzie odkrycia prawdy o nas samych, zamiast krycia się za wyuczonymi hasłami.

5. BYĆ CZY BYWAĆ?

Na hasło „ewangelizacja” przed oczami staje nam najczęściej jakaś zorganizowana akcja – młodzież z gitarą śpiewająca na skwerze o Bogu, pantomimy uliczne czy wręcz modlitwa na stadionach. Słowa Franciszka: „Wyjdźcie na ulice i zróbcie raban” także zostały najpierw odczytane w odniesieniu do wielkiego wydarzenia – Światowych Dni Młodzieży, które mają odbyć się w Krakowie. Robienie ewangelizacyjnego rabanu raz na jakiś czas to jednak za mało. Mocy rabanu musi nabrać całe nasze życie – codzienność, a nie tylko wyjątkowe, wypreparowane momenty, godziny, dni. Ewangelizować to żyć tak, żeby swoim życiem zadziwić i sprowokować do pytań. Nie kłamać wtedy, kiedy kłamać byłoby najwygodniej. Rozmawiać z człowiekiem, który nas zranił. Być z tymi, z którymi nikt być nie chce – jak robią to np. członkowie Wspólnoty Chleb Życia. Na ulicy, na którą wzywa nas Franciszek, a przede wszystkim Ewangelia, musimy być cały czas, a nie tylko tam bywać.

6. FRANCISZEK – MISTRZ EWANGELIZACJI

Żeby zrozumieć, jak w praktyce ma wyglądać takie podejście do ewangelizacji, najlepiej przyglądać się papieżowi Franciszkowi – jego gestom, słowom, najprostszym zachowaniom, nastawieniu do człowieka. A także wsłuchać się w to, co na temat spotkania z Bogiem i nawrócenia mówi w rozmowie publikowanej w książce „Jezuita”: „Postrzeganie siebie jako grzesznika to moim zdaniem jedna z najwspanialszych rzeczy, jakich człowiek może doświadczyć, jeśli doprowadzi taką refleksję do końca. Św. Augustyn, mówiąc o odkupieniu, patrząc na grzech Adama i Ewy oraz na mękę i zmartwychwstanie Jezusa, komentuje: »Szczęśliwy grzech, który sprowadził takie odkupienie«. Śpiewamy o tym w Wigilię Paschalną: »Szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel«. Kiedy człowiek uświadamia sobie, że jest grzesznikiem i że został zbawiony przez Jezusa (...), odkrywa to, co w życiu naprawdę wielkie: że jest ktoś, kto kocha go głęboko i kto oddał za niego życie. (...) Właściwie potraktowany grzech staje się uprzywilejowanym miejscem osobistego spotkania z Jezusem Zbawicielem. Staje się więc możliwością przeżycia oszołomienia faktem, że zostałem ocalony”.

To oszołomienie jest intymną tajemnicą między człowiekiem a Bogiem. „Ewangelizator”, nawet jeśli swoim staraniem do tego odkrycia doprowadził, zatrzymał się kilka kroków wcześniej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2013