Ładowanie...
Ukraina: życie pod rakietami
Ukraina: życie pod rakietami
Ihor zaczyna dzień od smartfona. Nie byłoby to niezwykłe, gdyby nie fakt, że Ihor – wolontariusz, który krąży między Lwowem a frontem, wożąc to, czego żołnierze potrzebują, a co uda się pozyskać na miejscu lub z Polski – zaczyna dzień nie od pogody i newsów. Aplikacja, którą otwiera najpierw, należy teraz do najczęściej używanych: pokazuje, w których regionach trwa alarm przeciwlotniczy. Pozwala też przywołać statystyki, gdzie i jak często był alarm. Wychodzi, że w obwodzie ługańskim trwa non stop od 24 lutego.
We Lwowie pod tym względem długo było dość spokojnie, syreny wyły raz na parę dni. Teraz, w październikowy poranek, gdy słońce wypiera z ulic poranną mgłę, w smartfonie Ihora czerwonym kolorem płonie cała mapa Ukrainy. Noc minęła spokojnie, co od kilkunastu dni jest tu niezwykłe, ale potem syreny zawyły już o ósmej. – Uderzyli po sąsiedzku w Łuck. Ale rakietę lecącą na Lwów zestrzeliła PPO! – Ihor zerka na ekran, gdy ładujemy do jego busa śpiwory, termobieliznę i wiele innych rzeczy, które czytelnicy „Tygodnika” podarowali w odpowiedzi na nasz apel, i których pierwszy transport (mamy nadzieję, że będą kolejne!) właśnie zawieźliśmy na Ukrainę. Pozwoli zaopatrzyć kilkudziesięciu żołnierzy w ciepłe rzeczy.
ZBIÓRKA TRWA!
PPO to skrót, który dziś, gdy rakiety i drony niszczą elektrownie w całym kraju, wypowiadany jest z podobną estymą, co w marcu TRO. Wtedy Obrona Terytorialna wsparła regularną armię w odparciu ataków na Kijów i Charków. Dziś PPO, Obrona Przeciwlotnicza, dwoi się i troi, by ocalić infrastrukturę społeczną.
Nie zawsze się udaje. Gdy wcześniej Rosjanie trafili energetyczne stacje przesyłowe, przez parę dni Lwów nie miał prądu. Ale kawiarnie nie poddały się: serwowały, co się dało. „Pracujemy aż do zwycięstwa” – obiecuje kartka na wejściu do Czarnego Miodu przy placu Halickim. Pośrodku placu król Daniel, XIII-wieczny władca Rusi, patrzy na miasto, które założył. Czy to celowy gest, że nie zakryła go siatka przeciwodłamkowa, która chroni inne miejsca, w tym pobliski pomnik Mickiewicza i kaplicę Boimów? Gdy je zakładano przed 24 lutego, mogło się to wydać na wyrost. Dziś już się takim nie wydaje.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
PO CO PUTINOWI DEKRET O STANIE WOJENNYM? – tłumaczy Anna Łabuszewska w cyklu ROSYJSKA RULETKA >>>>
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]