U nas na dzielni

W domach z betonu jest dużo wolnej miłości. Rozmawia się o niej bez skrępowania, choć rychło zobaczymy, że o wiele łatwiej nazywać dzisiaj swoje potrzeby seksualne aniżeli uczucia.

20.06.2022

Czyta się kilka minut

Noémie Merlant (Nora) i Makita Samba (Camille) w filmie „Paryż, 13. dzielnica” / MATERIAŁY PRASOWE
Noémie Merlant (Nora) i Makita Samba (Camille) w filmie „Paryż, 13. dzielnica” / MATERIAŁY PRASOWE

Trudno zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia i wcale o to nie zabiega. Paryska „trzynastka” jako dzielnica mieszkaniowa może wręcz przytłaczać brutalistyczną architekturą. Dopiero przy bliższym poznaniu ta betonowa dżungla nabiera intensywnych zapachów i smaków. Głównie azjatyckich, bo tutaj właśnie osiedliła się znaczna część diaspory chińskiej czy wietnamskiej.

Na ulicach i bazarkach, w knajpkach, klubach i groszowych sklepikach mieszają się rasy i klasy, choć raczej te z niższych pięter społecznej drabiny, za to wrośnięte tu czasem od pokoleń. Jedna z czarnoskórych bohaterek filmu nosi imię Eponine, zaczerpnięte wprost z „Nędzników”, ale reżyser Jacques Audiard jest daleki od pesymizmu Ladja Ly, który przeniósł prozę Victora Hugo na niespokojne przedmieścia francuskiej stolicy. Autor „Proroka” i „Emigrantów” portretuje jej współczesny skrawek, który w równym stopniu zdaje się zaprzeczeniem getta, co typowej pocztówki z „miasta zakochanych”. Mimo tego „Paryż, 13. dzielnica” przypomina chwilami bezczelny list miłosny do miejsca i jego mieszkańców.


CZYTAJ WIĘCEJ: RECENZJE FILMOWE ANITY PIOTROWSKIEJ >>>


Film czerpie energię z Les Olym­piades – tamtejszego kompleksu wieżowców wybudowanego jeszcze w latach 70. i tak też brzmi oryginalny tytuł. Na kanwie trzech komiksów Adriana Tomine’a, amerykańskiego rysownika o japońskich korzeniach, powstała historia bardzo lokalna i zarazem uniwersalna, w której urbanistyka i erotyka tworzą mieszankę pikantną, lecz jakże przy tym świeżą.

Przede wszystkim w domach z betonu jest dużo wolnej miłości. Uprawia się ją i rozmawia o niej bez skrępowania, choć rychło się okaże, że o wiele łatwiej nazywać dzisiaj po imieniu swoje potrzeby seksualne aniżeli uczucia. Być może wpływ ma życiowa prowizorka, w jakiej znajdują się dzisiejsi młodzi Francuzi.

Pochodząca z Chin Émilie (Lucie Zhang) ma co prawda mieszkanie po babci, ale ukończywszy politologię pracuje w call center. Czarnoskóry Camille (Makita Samba) wynajmuje u niej pokój, bo trudno mu wyżyć samodzielnie z pensji nauczyciela i dalej się kształcić. Nora (Noémie Merlant) przyjechała do Paryża, by podjąć spóźnione studia prawnicze i na skutek różnych perypetii ląduje w podupadłej agencji nieruchomości. A miłość w czasach portali randkowych i seksu „na kamerkach” tylko pozornie skróciła dystanse.

Obraz jest czarno-biały, czego nie można powiedzieć o postaciach zaludniających świat Audiarda. I nie chodzi nawet o rozmaite odcienie skóry, etniczne przynależności czy napięcia między tradycjami przodków i nowoczesnością, lecz o to, co się kłębi głęboko w środku. W tym sensie „Paryż...” wychodzi poza typowe narracje emancypacyjne, bowiem nie istnieją tu już problemy z tożsamością płciową czy rasową. Jeśliby upierać się przy różnicy, to raczej pokoleniowej.

Wystarczy dziesięć lat, jakie dzieli krotochwilną Émilie od pozostałych bohaterów, by przekonać się, że chodzi o całą epokę. Podobnie rzecz się ma z Norą, która została studentką dopiero po trzydziestce i natychmiast padła ofiarą nieznajomości reguł rządzących nowymi mediami. Wkrótce okaże się, że te same media staną się jej czułym sojusznikiem. Ale zanim ów moment nastąpi, jesteśmy świadkami pląsów, dąsów, erotycznych gier, formowania się mimetycznych trójkątów i bardzo nieforemnych czworokątów. A w nich dorośli bądź co bądź ludzie niezgrabnie usiłują przezwyciężyć odwieczny ambaras – żeby dwoje (lub dwie) chciało naraz. Wszyscy przed czymś uciekają i jednocześnie desperacko kogoś pragną.

Ogląda się ten film świetnie, bo nie ma w nim ani trywializacji rzeczonych problemów, ani wielkich dram, ani moralnej paniki. Życie w wyrosłej z modernizmu dzielnicy okazuje się zaprzeczeniem Corbusierowskiej „maszyny do mieszkania”: racjonalnej, uporządkowanej, funkcjonalnej. Niezależnie od stosowanych socjotechnik czy technologicznych narzędzi, bez względu na to, czy prowadzi się bujne życie łóżkowe, czy żyje się „na seksualnym ugorze”, nie da się zadekretować swoich lub czyichś emocji.

I Audiard pozwala im rządzić, samokompromitować się, błądzić, pozwala je zagadywać i maskować, a robi to bez cienia fałszu. Zapewne przyczyniły się do tego dużo młodsze współscenarzystki „Paryża...”, czyli Léa Mysius, znana u nas jako reżyserka „Avy”, i Céline Sciamma, twórczyni opisywanej niedawno na tych łamach „Małej mamy” czy „Portretu kobiety w ogniu”, gdzie zresztą jedną z głównych ról zagrała aktorka wcielająca się w Norę.

Albowiem poza wszystkim film o perypetiach paryskich millenialsów okazuje się przykładem twórczego spotkania przed i za kamerą przedstawicieli różnych światów, wsłuchanych w drugą stronę i ciekawych siebie nawzajem. Rzadko też się zdarza, by zasłużony reżyser (rocznik 1952), od lat grający w kinie na najgorętszych strunach, z udanym epizodem amerykańskim w karierze („Bracia Sisters”), nakręcił historię tak bezinteresowną i lekką, a przy tym postironiczną, patrzącą z uważnością na erotyczne zapasy i emocjonalne głody doświadczane przez generację metrykalnie mu odległą.

Porównania z Erikiem Rohmerem są może trochę na wyrost, niemniej „Paryż, 13. dzielnica” prostymi środkami, w rytm elektronicznych brzmień, opowiada o dylematach, które nie przemijają mimo cywilizacyjnych przemian. Czy to jest przyjaźń, czy już zakochanie? Czy w seksie, nawet bez zobowiązań, zawsze chodzi tak naprawdę o seks? Jak wyrazić swój wewnętrzny stan i nie wypaść z roli? Czym przezwyciężyć nieznośną lekkość bytu?

Najważniejsze, że Audiard nie oddaje swojej „dzielni” melodramatycznym czy romantyczno-komediowym konwencjom, acz chwilami, w finale zwłaszcza, trochę się o nie ociera. Widać ten gatunkowy dystans zwłaszcza w bezpruderyjnym podejściu do ciała, nie tylko zresztą kobiecego, w sposobie, jakim aktorzy przenikają na wylot swoje wieloznaczne postacie, w zamiłowaniu do filmowych didaskaliów i dygresji. Budują one ten przekonujący mikroświat na równi ze scenariuszowymi kulminacjami i zakrętami, patrz: wątek jąkającej się siostry Camille’a, która marzy o karierze w stand-upie. Równocześnie opowieść tak bardzo zakotwiczona w konkretnym miejskim pejzażu potrafi dostrzec inne wymiary rzeczywistości, w tym również wirtualną.

I chociaż losy niektórych bohaterów krzyżują się nie tylko na znanym dobrze reżyserowi paryskim blokowisku, lecz także w ciemnych zakamarkach internetu, a ekran często pęka na pół albo multiplikuje się, trudno wyobrazić sobie film mniej lockdownowy. „Paryż, 13. dzielnica” to kino zmysłowe, cielesne, zrodzone z bezpośredniego kontaktu i, wbrew wszelkim pozorom, wcale nie naskórkowe.©

PARYŻ, 13. DZIELNICA (Les Olympiades) – reż. Jacques Audiard. Prod. Francja 2021. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 24 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2022