Trzy mecze

Wobec wykrycia przez doktor Fedyszak-Radziejowską "kreta" w najbliższym otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego, wobec sugestii czy raczej insynuacji, że "kretem" jest wiceprezes PiS Adam Lipiński, wobec sprawdzonego w Wikipedii przygważdżającego faktu, że był on w istocie, ale dawno temu, redaktorem w wydawnictwie o nazwie "Kret", podjęliśmy decyzję o porzuceniu na jakiś czas tematyki politycznej.

06.12.2011

Czyta się kilka minut

Ośmieliliśmy się i postanowiliśmy przeanalizować wydarzenie sportowe. Konkretnie.

Mecz pierwszy: Grecja. Opinie o Grekach nie są jednoznaczne. Z powodu dobrej - swego czasu - edukacji historycznej, Grecy nie byli tu nigdy nazywani "pasterzami". Zważmy, że nie ominęło to żadnego z ich sąsiadów. A jednak Grecy, jak na nasz kawaleryjski gust, hodują zbyt wiele kóz, a zbyt mało koni, dlatego w narodzie tli się ten termin. Stosunek do Grecji jako bytu państwowego w czasach piastowskich czy jagiellońskich nie jest szerzej znany, ale stosunek do tradycji helleńskiej był zawsze pełen atencji. Ci Słowianie, którym tradycja rzymska nie starcza, wywodzą swe pochodzenie od Achillesa, choć ów był, zdaje się, bezdzietny. Najpewniej uczucie niższości wywołuje rozległa grecka biblioteka i bardzo stary alfabet. Pełne ekspresji nacięcia krzemiennym toporem na tysiącletnich dębach, w Świętokrzyskiem, w czasie gdy Grecy opisywali przygody swych celebrytów heksametrem, są powodem całkowitego braku zrozumienia. Greckie wielobóstwo też jest przyczyną poczucia niższości. Wielobóstwo tutejsze nigdy nie dostąpiło miana klasycznego, choć trudno w Grecji szukać kolumny, na której widnieją aż cztery twarze. Sztuka tego wizerunku określana jest, niestety, mianem "niewydoskonalonej", co nas peszy. Kwestie filozoficzne budzą niepokój i poczucie opóźnienia, choć Kotarbiński nie mieszkał w beczce, a w willi. Podejście do modernizacji i osiągnięć cywilizacyjnych jest chwiejne. W dobie kryzysu Grecy nam nie imponują, a irytują. Kuchnia grecka jest kuchnią turecką, kuchnia turecka jest pełna zieleniny i baraniny, a są to potrawy niemęskie. Zbliża nas umiłowanie gołąbków, oddala jednostronna chwalba pierogów. Militarnie jesteśmy, rzecz jasna, lepsi, bo to my jesteśmy Spartanami planety Ziemia. Całą drugowojenną partyzantką grecką kierowali Polacy. Mimo ouzo. Podobnie z futbolem. Gry w piłkę nauczyli ich Gmoch z Górskim. Poczucie wyższości jest warunkiem naszego szacunku. Sumując - Greków szanujemy, więc będzie to mecz przyjaźni.

Mecz drugi: Rosja. Utrzymywanie, że nie jesteśmy w "grupie śmierci", kłóci się z poczuciem kontekstu. Dowód? Grupę tę Rosjanie nazywają "grupą życia", to mówi samo za siebie i winno nam dać do myślenia. "Gazeta Wyborcza" nazwała ją krecio "grupą nudy". Znamienne. Rozwijanie symboliki pojedynku polsko-

-rosyjskiego jest stratą czasu. Wygrana zostanie nazwana "Cudem nad Wisłą" lub "Bitwą Warszawską". Dla przypomnienia: z Rosją łączy nas absolutnie wszystko i absolutnie wszystko nas dzieli. Będzie to zwykły mecz o honor.

Mecz trzeci: Czechy. Czesi nie rozumieją żadnego z naszych powodów do płaczu, my nie rozumiemy żadnej z ich skłonności do śmiechu. Granie z Czechami o wszystko przejdzie do historii symboliki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2011