Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tylko sześć – brzmiała dotychczasowa odpowiedź. W swoje 12. urodziny, 4 lutego, Facebook ogłosił, że już tylko 3,57. „Każda osoba na świecie (a przynajmniej ta spośród 1,59 mld ludzi aktywnych na Facebooku) jest powiązana z innym dowolnym człowiekiem średnio poprzez trzy i pół innych osób” – twierdzą analitycy portalu. Bankiera z Wall Street i rolnika z Bangladeszu, węgierskiego premiera i uchodźcę z Syrii, a nawet aktywistę KOD-u ze zwolennikiem PiS-u łączy tylko 3,5 przeskoku po sieci społecznościowej. „Świat jest ściślej powiązany, niżby się nam wydawało” – ogłasza Facebook.
W 1967 r. psycholog społeczny Stanley Milgram poprosił kilkuset Amerykanów o jak najszybsze przekazanie listu do maklera w Bostonie wyłącznie za pośrednictwem łańcuszka ludzi znających się osobiście. Dowiódł, że trzeba było zaledwie sześciu pośredników. Wobec eksperymentu mnożono wątpliwości, ale gdy w 1984 r. powtórzył go Duncan J. Watts, już za pomocą e-maili, rezultat wyniósł 5 do 7 pośredników. Tyle że jedynie 384 z 24 tys. przesyłek osiągnęło cel.
Wiele to mówi choćby aktywistom, którzy próbowali kiedyś uprosić o lajk dla swojej sprawy. Niby ma się setki znajomych, ale jak przychodzi co do czego... „Dodanie do znajomych” nie świadczy jeszcze o żywotności więzi: czy znajomy podałby dalej mój list do maklera w Bostonie? A jego znajomy? Co ciekawe: według obliczeń, które zainspirowały Milgrama, teoretycznie liczba stopni oddalenia miała wynosić właśnie… trzy. Dopiero eksperymenty pokazały praktyczne komplikacje.
Edwin Bendyk przeszło dekadę temu w książce „Antymatrix” przypominał, że internet to sieć, w której większość węzłów ma mało powiązań, a nieliczne – wiele. Te ostatnie, tzw. huby, to liderzy opinii, dusze towarzystwa. Być może Facebook zmienił właśnie to: przyjmując tłumy do znajomych (znamienne, że gdy po angielsku mówi się „friends”, my używamy powściągliwego słowa „znajomi”), zmieniamy strukturę sieci na bardziej równomierną? Wszyscy mamy dużo – jakichś – połączeń?
Pozostaje pytanie o jakość owych więzi. Bendyk przywołuje wersję eksperymentu Milgrama przeprowadzoną na bazie danych aktorów z portalu IMDb.com – autorzy chcieli obliczyć najkrótszą drogę między dwoma dowolnymi aktorami. Zakładali, że w im większej liczbie filmów aktor grał, z tym większą liczbą innych się zna – jest hubem. Tymczasem aktorów z największą liczbą ról nikt nie znał. Okazali się aktorami porno. ©℗