Goła sieć

Z nagich zdjęć patrzą niepełnoletnie dziewczęta, przekonane, że ciało jest ich głównym atutem. Popkultura podpowiada, że to ciałem należy osiągać sukces - i ciałem najłatwiej go osiągnąć.

20.07.2010

Czyta się kilka minut

/ rys. Mieczysław Wasilewski /
/ rys. Mieczysław Wasilewski /

Monika693091 zakłada na swoim profilu dwa katalogi. W jednym - portrety. W drugim - zbliżenia na biustonosz i majtki. Podaje nazwisko i miejsce zamieszkania. Oraz wiek: 13 lat.

Profil dominika-15-les, zanim został zablokowany, istniał może miesiąc. Przez ten czas użytkownicy portalu mogli oglądać 15-latkę nagą od pasa w górę plus zdjęcie krocza w ginekologicznej pozycji. "Jestem less chetnie sie poznam z jakas dziewczynom panom dziekuje" - brzmiał opis profilu (pisownia we wszystkich cytatach oryginalna).

Calusek17 przedstawia się jako 17-letnia Marysia. W lutym zamieszcza trzy zdjęcia: portret w sweterku, portret z zadartym sweterkiem, i zdjęcie samych piersi. Profil istnieje do dziś.

W tym portalu społecznościowym są też chłopcy. Romus93, 17-latek z dużego miasta w zachodniej Polsce, zamieszcza dwa zdjęcia. Na jednym widać sympatycznego szatyna o łobuzerskim uśmiechu. Na drugim - przyrodzenie we wzwodzie.

14-letni Paweł, na profilu SexyPaul, zdjęć nie publikuje, ale ma je w zanadrzu. "ladne i gorace dziewczyny prosze zeby pisaly mi na gadu a wtedy pokarze im moje foty" - pisze.

U 16-letniego Jarka ze znanej małopolskiej miejscowości zdjęcie penisa i romantyczny opis: "normalny chłopak szukający tej jednej osoby".

Ciemna liczba

W portalach społecznościowych, w serwisach randkowych i fotograficznych pojawiają się nieustannie: niepełnoletni, którzy bez zahamowań publikują swoje nagie zdjęcia. Niejedno z nich to twarda pornografia. Wiele - nieporadna erotyka. Fotografie robione w półmroku własnego pokoju albo w łazience. Czasem pod nieobecność rodziców, wtedy w tle pojawia się mieszkanie statystycznych Kowalskich. Zdjęcia z kamerek internetowych, czasem z aparatu cyfrowego. Na wyciągnięcie ręki, do lustra, czasem migawkę naciska kto inny.

Na wszystkich portalach w większości profili młodzieży są zdjęcia, które mają silny erotyczny podtekst. Ubiór i poza żywcem wzięte z kolorowego pisma albo z wideoklipu. Standardem w profilach dziewczynek jest fotka zrobiona trzymaną w wyciągniętej w górę ręce komórką, wycelowaną w dekolt. Martussiaaa, 16-latka o smutnej twarzy, zamieszcza zdjęcie z pluszowym misiem, zdjęcie w śmiesznych, króliczych uszach. I zdjęcie w bieliźnie. Jej rówieśniczka Sylwia podaje imię, nazwisko, nazwę małej miejscowości, z której pochodzi, i prezentuje się w drapieżnych, uwodzicielskich pozach.

- Znak czasu - wzdycha seksuolog dr Andrzej Depko. - Młodzież, która to robi, dorastała wśród nowych wzorców. Choćby Big Brother pokazał, że nie mamy nic do ukrycia, im bardziej się odsłonisz, tym większą akceptację znajdziesz.

Zjawisko marginalne? Patologia? Można się spierać. Media od czasu do czasu odkrywają odpryski, np. zabawę dzieci w wysyłanie sobie gołych zdjęć przez komórkę, wynajdują chwytliwe nazwy, jak sexting (połączenie sex i texting, czyli esemesowanie). Chętnie nagłaśniają szczególnie skandaliczne historie, jak tę z Wielkopolski, gdzie gimnazjalistka nagrała swój stosunek z psem, a koleżanki umieściły film w sieci.

Ale to, co widać w otwartej sieci, to wierzchołek góry lodowej względem tego, co krąży w prywatnych wiadomościach na portalach, w e-mailach i między komórkami. W USA pod koniec 2008 r. opublikowano badania pt. "Sex and Tech" przeprowadzone przez Narodową Kampanię na rzecz Ochrony Nastolatków przed Nieplanowaną Ciążą. Okazało się, że co piąty ankietowany w wieku 13-19 lat umieścił w sieci lub przesłał swoje nagie lub półnagie zdjęcia. Zrobiło to 22 proc. dziewczynek, 18 proc. chłopców, a w grupie 11-16 lat odsetek wyniósł 11 proc.

W Polsce zjawiska nikt nie bada. - Nie mamy statystyk na ten temat - mówi podinspektor Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji. Policjanci przyznają, że w sprawach obyczajowych zawsze istnieje tzw. ciemna liczba - przestępstw jest zawsze więcej niż zgłoszeń. Niezależny specjalista w zakresie cyberprzestępczości i informatyki śledczej (prosi o anonimowość) szacuje, że w tym wypadku ciemna liczba przytłacza ilość ewentualnych zawiadomień.

- Skala zjawiska jest bardzo duża - nie ma wątpliwości Andrzej Targosz, prezes Fundacji Edukacji Informatycznej "Proidea", z zawodu informatyk. - A pytanie o jego przyczyny trzeba postawić mediom. Dziś idole dzieciaków nie muszą nawet umieć śpiewać, muszą za to wyglądać. Teledysk nie sprzedaje piosenki, tylko ciało piosenkarki. Główne portale w Polsce od dawna publikują wieczorem treści zakrawające na soft porno, bo to się lepiej sprzedaje.

W raporcie z akcji "Wakacyjny telefon zaufania 2009" Grupa Edukatorów Seksualnych "Ponton" podkreśla, że pozbawione edukacji seksualnej dzieci uczą się z internetu i kolorowej prasy. A internet oferuje łatwy dostęp do pornografii. "Coraz częściej to właśnie ze stron pornograficznych nastolatki czerpią pierwsze informacje na temat seksu, i ma to opłakane skutki - czytamy. - Dziewczyny traktują siebie w sposób przedmiotowy, starają się wejść w rolę obiektu seksualnego (...). Pytają o to, jak powinny wyglądać podczas uprawiania seksu, w jakiej wystąpić bieliźnie".

Cisza w dziecięcym pokoju

Profile nastolatków to żywa ilustracja tych słów. Opisy chłopców są jakby wyjęte z filmów porno: wulgarność połączona z ignorancją. Ze zdjęć patrzą dziewczęta przekonane, że ciało jest ich głównym atutem, jest na pokaz, jest towarem przetargowym. Ciałem należy osiągać sukces - i ciałem najłatwiej go osiągnąć. To przecież podpowiada im kultura, której symbolem jest gwiazda, celebryta.

- Zamieszczanie takich zdjęć i anonsów niekoniecznie musi w pierwotnym podłożu być związane z seksualnością - mówi dr Depko. - I niekoniecznie muszą to być osoby mające ekshibicjonistyczne potrzeby. Bo podejmowanie zachowań seksualnych często wiąże się z obniżonym poczuciem własnej wartości, niepewnością własnej roli i bycia akceptowanym. Pokazanie siebie jako atrakcyjnych seksualnie dowartościowuje, pozwala się wyróżnić i dowieść, że przynajmniej w tej dziedzinie odnosi się sukces.

A rodzice?

Andrzej Targosz wspomina dentystkę, która opowiadała mu, jak kolejno organizowała urodziny 12-letniej córce i 8-letniemu synowi. W czasie imprezy córki dzieciaki przez trzy godziny wariowały w całym domu. "Nigdy więcej" - powiedziała sobie. Ale zgodziła się na imprezę syna i była zachwycona: zamknął się z kolegami w pokoju i przez trzy godziny siedzieli cicho. Targosz: "Skąd pani wie, co robili w tym czasie?". "Nie wiem - odparła. - Ale miałam spokój".

- Umieszczenie komputera w pokoju dziecka i pozostawienie go bez nadzoru to bomba z opóźnionym zapłonem - mówi specjalista od cyberprzestępczości.

- Rodzice mają dla dzieci coraz mniej czasu, a mechanizmem pozornej kontroli staje się dla nich komórka - dodaje dr Depko. - Problem nie tylko w tym, że dziecko może używać telefonu do rzeczy, z których rodzice nie zdają sobie sprawy. Także w tym, że powoduje alienację rodziców od dzieci.

- Dbamy o dziecko, odbierając je ze szkoły, a nie dbamy o to, co robi przy komputerze - dodaje Targosz. - Dajemy mu swobodę w dużo bardziej niebezpiecznym miejscu niż droga ze szkoły.

Przy czym nie sam internet jest niebezpieczny, lecz raczej to, że rodzice nie zdają sobie sprawy, iż nie istnieje rozgraniczenie na świat wirtualny i rzeczywisty. - Sieć jest środowiskiem życia. Realnego - mówi informatyk.

Andrju95, z dużego miasta w zachodniej Polsce. Na zdjęciu profilowym dziecinna twarz piętnastolatka. To zdjęcie mogłaby mu zrobić mama: ot, uśmiechnięty chłopak w piłkarskiej koszulce. W profilu deklaruje homoseksualną orientację i publikuje drugie zdjęcie: nagi tors i genitalia. W opisie: "Szukam kandydata do regularnych spotkań. Ktoś chętny?".

Nastoletnia Asiaxxx chwali się, że wymieniło się z nią fotkami ok. 200 osób. I że raz dostała gołe zdjęcia na oko jedenastolatki.

To się dzieje naprawdę

- Spodobało mi się. Nikt się niczego nie wstydzi, wszyscy są bezpośredni - uśmiecha się 17-letnia Dominika, która na profilu Mysia3092 umieściła swoje nagie zdjęcie. - Jest ryzyko, że mogą je zobaczyć rodzice czy rodzeństwo. Ale jak do tej pory nie spotkało mnie nic złego i myślę, że nie spotka - mówi.

Lecz publikowanie nagich zdjęć ma konsekwencje. Cykl życia niektórych profili pozwala się tylko domyślać, że wydarzyło się coś poważnego.

Kotek94, czyli 14-letnia Monika, wśród wielu zwykłych zdjęć, wdzięczyła się też do obiektywu w skąpym stroju kąpielowym. Podała imię i nazwę niedużej miejscowości na Mazurach. To wystarczy, by bez trudu odnaleźć ją na "Naszej Klasie": rozpoznać na zdjęciu, poznać nazwisko, znajomych i rodziców. Dziś z jej profilu zniknęły wszystkie fotografie.

MałgaFeel, szesnastolatka z dużego miasta w Pomorskiem, umieściła zdjęcie w biustonoszu, zdjęcie pupy i filmik z dużym zbliżeniem na narządy płciowe, przedstawiający masturbację. Dziś jej profil istnieje dalej, ale dziewczyna usunęła wszystkie zdjęcia i kontakty.

Co się mogło wydarzyć?

- Przyszła zbyt późna refleksja - odpowiada Andrzej Targosz. - I próba usunięcia czegoś, czego się już usunąć nie da. Skasowanie materiałów z macierzystego serwisu nie gwarantuje, że ktoś nie zdążył ich skopiować. Prędzej czy później wypłyną.

Tak było w przypadku filmu nagranego w jednym z małopolskich miasteczek. Szesnastolatka uprawia na nim seks z trzynastolatkiem, obok są przynajmniej dwie osoby, które to nagrywają. Kończy się stosunkiem oralnym. Film błyskawicznie obiegł sieć. Do dziś policja znajduje go w komputerach zabezpieczanych w sprawach o pedofilię.

Znalezienie go w sieci trwa niewiele ponad minutę.

Nadkomisarz Paweł Golonka, który w wydziale kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie zajmuje się m.in. pedofilią w sieci, dzieli historie takich profili na trzy grupy. - W pierwszej dochodzi do kontaktu rówieśniczego i wtedy rzadko jest to sprawa dla policji - mówi - chyba że chodzi o osoby poniżej 15 lat albo rzecz dotyczy przestępstwa. Kolejna sytuacja to ta, gdy materiały zostaną wykorzystane do ośmieszenia małoletniego, który je opublikował. Znamy przypadki, w których nagie zdjęcia czy obsceniczne filmiki krążyły wśród uczniów gimnazjum i dochodziło nawet do prób samobójczych. Wreszcie trzecia sytuacja - w której z małoletnim kontaktuje się pedofil.

Policjant tłumaczy, że aby dostać się do internetowej grupy pedofilskiej, kandydat musi zdobyć jej zaufanie i się wkupić. -

Np. dostarczyć zdjęcia, które sam wykonał albo zdobył - mówi. - A zdobywa je m.in. poprzez kontakty w sieci.

Zaczyna się od niewinnej rozmowy na czacie czy przez komunikator, w którym można się też widzieć przez kamerkę. Potem dziecko jest namawiane do wysłania nagich zdjęć albo do rozebrania się przed kamerką. A rozmówca nagrywa transmisję.

- Młodzi często dają się namówić komuś, kto w zamian oferuje pieniądze, doładowanie telefonu albo konto premium w serwisie umożliwiającym pobieranie plików. A potem nakręca się szantaż - tłumaczy specjalista od informatyki śledczej. - "Mam twoje zdjęcia i jeśli nie zrobisz tego, co chcę, to je opublikuję". Znam takie przypadki w Polsce. To się naprawdę dzieje.

Jak nowe zdjęcie

Część z profili młodocianych dziewcząt prawie na pewno założyli ludzie chcący wyłudzić zdjęcia. Zwykle umieszczają na zachętę fotkę z sieci - z tych, które na stronach porno udają amatorskie. Użytkownik podaje się za homoseksualną 14-, 15-latkę, proponuje "wymianę fociami", apeluje "Faceci - nie pisać!". Tak wygląda np. profil kotek421. Do znajomych dodało go ponad sto dziewcząt.

Niektóre profile pozornie nie budzą obaw, ale włos się na głowie jeży, gdy sprawdzi się zgromadzonych znajomych. Poziomka to nick 11-letniej Eweliny. Sympatyczne zdjęcie w kowbojskim kapeluszu. Lubi sport, słucha Dody. Wśród znajomych: 23-latka namawiająca na wspólne erotyczne pisanie, 25-latek prezentujący przyrodzenie i 41-latek, który wśród znajomych ma kilkanaście erotycznych profili dorosłych kobiet (czego chce od 11-latki?).

Albo PannaAnna, profil 12-letniej Ani. Na zdjęciu rezolutne dziecko w słonecznych okularach. Wśród znajomych profil pary szukającej dziewczyny "na trzeciego", półnagiej 18-latki chcącej się wymieniać fotkami i 29-latka, na zdjęciu nagiego do pasa, który pisze: "Mam ochotę na małą pieszczotę".

Nadkomisarz Paweł Golonka zastanawiał się nieraz, jak to możliwe, że młodociani tak łatwo dają sobą manipulować. - Sądzę, że siedząc przed monitorem i kamerką, występując pod nickiem, mają poczucie złudnego bezpieczeństwa - mówi. - W takich sprawach trafiały się dziewczynki z dobrych domów, przekonane, że są zupełnie anonimowe.

Andrzej Targosz: - Jeśli pedofil będzie działał sprytnie i zaoferuje np. internetową przyjaźń, to dziecko, które czuje się samotne w klasie i nierozumiane przez rodziców, ucieszy się, że ma w sieci przyjaciela, który je rozumie.

Grupa "Ponton" nadmienia w raporcie, że w 2009 r. pojawiły się zgłoszenia związane z prześladowaniem przez internet. "Skontaktowała się z nami dziewczyna, którą poznany w sieci chłopak namawiał, żeby wysłała mu rozbierane zdjęcia. Mimo że dziewczyna odmówiła, kilkakrotnie ponawiał żądania, wymyślając, co zrobi, jeśli ona kolejny raz odmówi. Okazało się, że chłopak regularnie wysyła dziewczynie swoje nagie zdjęcia, które wydają się jej obrzydliwe. Dziewczyna uważała, że (...) powinna »przynajmniej« zgodzić się na ich otrzymywanie...".

Dalej cytat ze zgłoszenia do "Pontonu", który ujmuje w całość i problem przemocy seksualnej, i rozbieranych zdjęć, i więzi z rodzicami: "Zostałam zgwałcona i nikomu nie powiedziałam, teraz tamten chłopak przysłał mi w e-mailu zdjęcie z tamtej imprezy, z datą gwałtu. Co ja mam zrobić, boję się, że moi rodzice zobaczą te fotki, a i tak mam dość problemów".

Nadkomisarz Golonka zwraca uwagę, że często gdy już ofiary wymiany nagimi zdjęciami uporają się z traumą, fotki wypływają ponownie. - Nazywa się to wtórną wiktymizacją, ofiara cierpi ponownie.

16-letni Jan na profilu Elvis94 zamieścił kilka zdjęć, w tym jedno z penisem w dłoni. Zarzeka się, że chciał tylko zrobić eksperyment. Za naszą radą już profil usunął. - Z charakterystycznych wiadomości, które dostawałem, to np. ta od 37-letniego faceta: "Hey, mam na imię Tomasz, masz ochotę się ze mną spotkać na sex?" - opowiada. - Albo: "Masz skype i kamerkę?". Było mnóstwo ofert, wiele wulgarnych, jak "siema k...sie, podoba mi się twoja p... Masz ochotę na upojną noc?". Albo propozycje nagich fotek za kod do Orange za 25 zł. Dla tych ludzi nieważne jest, czym się interesujesz, jakie masz poglądy - konkluduje. - Mają oschłe, mechaniczne podejście. Ale pokazując swoje nagie zdjęcia, wysyłamy do ludzi sygnał, że mogą sobie na wszystko pozwolić.

Opowiada też, że kiedyś zamieścił własne, ocenzurowane zdjęcia na innym portalu. Rozpoznała go osoba ze szkoły.

Dr Depko mówi o jeszcze innych konsekwencjach, które czekają tę młodzież, nawet gdy uniknie podobnego uwikłania. - Za 10 lat pojawią się w gabinetach seksuologicznych - przewiduje. - Otwierają swoją seksualność, dokonując dysocjacji między uczuciem, miłością a zachowaniem seksualnym. Ich zachowania nie budują zdolności do nawiązywania głębokiej więzi: takie wykładanie się jak na talerzu, to nastawienie wyłącznie na doraźny kontakt, nie idzie za nim uczenie się wczuwania w drugą osobę i tego, jak nieraz trudno buduje się więź. Po pewnym czasie może wzrosnąć liczba ich partnerów seksualnych, ale to nie będzie się przekładać na poczucie spełnienia. Seks zacznie frustrować. Będzie się tworzyło przekonanie, że w razie jakiegokolwiek problemu w związku, lepiej poszukać innego - tłumaczy seksuolog. - Tak jak pojawia się nowe zdjęcie.

17-letnia Kamila, na profilu Nanana17, ogłasza: "Szukam sponsoringu ;)". Pod spodem, w miejscu na motto, umieszcza cytat: "Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie... Autor: Jan Paweł II".

Czekamy na zgłoszenia

Rozbierane zdjęcia nastolatków pojawiają się regularnie na większości portali społecznościowych i randkowych.

Te z "Naszej Klasy" doczekały się nawet kilku kolekcjonujących je blogów. "Nasza Klasa", na ile można się zorientować, regularnie i szybko je usuwa. Z rozerotyzowanymi zdjęciami boryka się serwis Fotka.pl. Przeznaczony dla nastolatków portal ePuls.pl, choć jeszcze rok temu można tam było trafić na zdjęcia nastolatek w bieliźnie, znacznie wzmocnił moderację. Agata, która odpowiada za jeden z największych serwisów randkowych w Polsce, tłumaczy, iż dzięki konsekwencji moderatorów użytkownicy wiedzą, że rozbierane zdjęcie nie ma szans. - Owszem, nie jesteśmy w stanie zabraniać użytkownikom wstawiania zdjęć np. w stroju kąpielowym, oczywiście o ile nie przekraczają pewnych granic - zastrzega. - Szczególnie młodzi lubią pokazywać swoje walory.

Serwis, z którego pochodzą przytoczone profile, nazywa się Mixer.pl i należy do Grupy o2 sp. z o.o. Wyjątkowo łatwo trafiamy tu na podobne treści.

- Serwis powstał jako klasyczne miejsce społecznościowo-randkowe dla osób dojrzałych. Profil użytkownika, jaki odnajdujemy w badaniach internetu, potwierdza nasze założenia - zapewnia Marcin Kalkhoff, rzecznik Grupy o2.

Wyszukiwarka Mixera odnajduje ponad 17 tys. profili osób poniżej 18. roku życia. Regulamin serwisu, który m.in. zabrania umieszczania treści pornograficznych, zastrzega też, że użytkownik musi być pełnoletni. Ale osoba małoletnia "może być również użytkownikiem pod warunkiem uzyskania zgody przedstawiciela ustawowego". Rejestrując się, można wybrać nawet rok urodzenia 2009 i nie wiąże się to choćby z kliknięciem potwierdzającym zgodę opiekuna.

Użytkownik otrzymuje od razu trzy profile: ogólny, anonimowy i "przygodowo-randkowy". W tym ostatnim można wypełnić takie pola, jak "Sex cel" i "Sex preferencje" oraz zadeklarować takie statusy jak "wolny i szuka romansu/seksu". Można zadeklarować orientację seksualną. Homo- i biseksualna będą w profilu wyróżnione na czerwono.

Żeby oglądać profile "przygodowo-randkowe", należy potwierdzić, że ukończyło się 18 lat, co spełnia wymogi prawa zabraniającego publicznego prezentowania treści erotycznych. W praktyce bywa tak, że aby obejrzeć erotyczny profil 15-latki, trzeba potwierdzić własną pełnoletność.

Owszem, serwis jest moderowany - wiele zdjęć usuwają administratorzy, blokowane są profile. Ale po dłuższej obserwacji ma się tu wrażenie co najmniej opieszałości. Obok zdjęć usuniętych widnieją kolejne. Niektóre ewidentnie przekraczające granicę profile działają miesiącami. Jak więc działa moderacja?

- Odpowiedzialność za treści ponoszą użytkownicy i mają obowiązek przestrzegać regulaminu - mówi Kalkhoff. Zapytany o ilość rozbieranych zdjęć nieletnich użytkowników, rzecznik odpowiada, że trafia się ich niewiele. - Tak wynika z ilości zgłoszeń naruszeń przepisów prawa i regulaminu - uściśla i zapewnia: - Administrator z całą stanowczością tępi to zjawisko, usuwając zgłoszone treści.

16 lipca rano na głównej stronie Mixera pojawia się zdjęcie wypiętej piętnastolatki (zresztą wiele wskazuje na to, że to profil-fałszywka). Zniknie dopiero po ponad godzinie. Znalazło się tu automatycznie, gdy wstawił je nowy użytkownik, ale można by oczekiwać, że moderatorzy przyglądają się przynajmniej głównej stronie. A powinni choćby dlatego, że serwis emituje reklamy, także poważnych firm, które pojawiają się rotacyjnie na profilach. I tak np. reklama mBanku towarzyszyła 16 lipca zdjęciu przyrodzenia szesnastolatka. - Taka sytuacja jest wbrew naszym zasadom - zapewnia Krzysztof Olszewski, rzecznik banku. - Nigdy, bez wyjątku, nie zamieszczamy materiałów promocyjnych wokół treści pornograficznych. Ta reklama znalazła się w serwisie w ramach współpracy reklamowej banku z całą Grupą o2.pl - tłumaczy i dodaje, że po informacji od "Tygodnika" bank interweniował już u wydawcy serwisu.

Przedstawiciel Grupy o2 kilkakrotnie powołuje się na fakt, że serwis "reaguje na zgłoszenia". Czy to znaczy, że Mixer nie ma moderacji prewencyjnej? - Administrator działa zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która uprawnia do niesprawdzania treści, jakie użytkownicy przechowują w serwisie - potwierdza Kalkhoff. - Dopiero w przypadku uzyskania wiarygodnej informacji o bezprawności danej treści, administrator jest zobowiązany do jej sprawdzenia. Jeżeli narusza prawo bądź regulamin, jest niezwłocznie usuwana.

Prawdą jest, że moderowanie dużego serwisu to tytaniczna i kosztowna praca - jej skalę łatwo sobie wyobrazić: Mixer ma prawie 360 tys. użytkowników, którzy zamieścili ponad milion zdjęć. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, wiele serwisów opiera się, jak Mixer, na zgłoszeniach.

- U nas każde zdjęcie główne zamieszczane w profilu jest przeglądane przez moderatora - nie zgadza się tymczasem Agata. - Moderacja odbywa się przed publikacją zdjęcia. Moderacja społecznościowa powinna być tylko mechanizmem dodatkowym.

Mixer udostępnia odpowiedni formularz i adres e-mail, za pośrednictwem których można zgłaszać nadużycia. - Wolą Grupy o2 sp. z o.o. jest minimalizowanie sytuacji, w których umieszczane przez użytkowników pliki lub związana z nimi działalność mają bezprawny charakter. Zgłoszenia takich treści realizowane są niezwłocznie - zapewnia rzecznik.

We wtorek 13 lipca wysyłamy anonimowo e-mail z informacją o profilu szesnastoletniej Stokrotki13. Istnieje od stycznia. Na zdjęciach nastolatka upozowana na lolitkę. Na jednym nago. Na drugim w trakcie stosunku oralnego, ze szczegółami. To zwykły profil, nie "przygodowo-randkowy", wejście nań nie wymaga więc potwierdzenia pełnoletniości.

Do chwili zamknięcia tego numeru "TP" ani śladu odzewu od moderatorów. Dalej każdy może oglądać fellatio w wykonaniu szesnastolatki.

Wszystkie imiona i nazwy profili zostały zmienione. Zgromadzone w trakcie przygotowywania artykułu materiały przekazaliśmy policji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2010