Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawdopodobnie żadna inna mowa z Ewangelii nie bywa tak nadużywana, jak mowa o podziałach ze względu na wiarę w Jezusa. "Przyszedłem rzucić ogień na ziemię. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, lecz rozłam. Ojciec stanie przeciw synowi, matka przeciw córce...". Na tych kilku lakonicznych zdaniach zbudowano całkiem sporą ilość demagogicznych argumentów, niekiedy wręcz szantaży duchowych, przymuszających do opowiedzenia się za Jezusem, nie zważając na koszty, jakie poniosą nasi bliscy. Wiele sekt i fundamentalistycznych ruchów religijnych swoją karierę zawdzięcza temu jednemu zdaniu. Co gorsza, wielu przytacza to zdanie, oskarżając Jezusa o propagowanie rywalizacji pomiędzy ludźmi i społeczeństwami. Zupełnie jakby w logikę Ewangelii wpisana była przede wszystkim ekskomunika, a dopiero potem troska o grzesznika.
Pisząc o podziałach rodzinnych z powodu Jezusa, św. Łukasz odmalowuje sytuacje, jakie miały miejsce w pierwotnym Kościele, a szczególnie we wspólnotach judeochrześcijańskich. Nowa wiara stawiała ludzi wobec dramatycznych wyborów zerwania dotychczasowej więzi i przejścia do nowej, nieznanej, tworzącej się dopiero kultury. Ale Łukasz nigdzie nie mówi o syndromie ekskomuniki, z jakim muszą żyć strony sporu. Rzut oka na Ewangelię pokazuje, że Jezus nie chciał być niczyim rywalem. Głosił jedynie Królestwo Boże, ze świadomością, że u kresu Jego misji wpisany jest krzyż, znak szaleństwa miłości Boga do człowieka. Ogień, jaki Jezus rzuca na ziemię poprzez swoją śmierć, jest wyrazem tego, że wobec takiego znaku Bożej miłości nikt nie może przejść obojętnie. Musi się opowiedzieć za lub przeciw: tertium non datur. Bo jedyny podział, jaki jest możliwy, to podział na Miasto Boże i państwo ziemskie. To pierwsze jest miastem miłości, to drugie nie jest wiele warte, skoro jest tylko miastem wszelkiej ludzkiej pożądliwości. Ten zaś podział nie musi być traktowany jako potępienie jednych, ale jako znak, że Bóg Izraela objawił się całemu światu, a Jego Słowo jest ponad wszelkimi podziałami i ludzkimi granicami.
Pięknie pisze o tym Papież Benedykt XVI, wyjaśniając, że często nasi starsi bracia w wierze pytają o to, co takiego dał światu ten "nasz Mesjasz". Ani pokoju na świecie nie zaprowadził, ani nędzy świata nie zwalczył, ani nie położył kresu podziałom. Papież odpowiada, że Jezus zaniósł Boga Izraela wszystkim narodom, w rezultacie czego wszyscy chrześcijanie w Pismach Izraela rozpoznają Słowo Boże.
Wyznanie własnej wiary nie jest sprawą łatwą. Warto jednak pamiętać, że jakkolwiek jest ono trudne, nikt nie domaga się od nas, abyśmy ekskomunikowali inaczej myślących. Oni mają swój własny kairos - czas od Boga.