Trudna koalicja Obamy

Żaden kraj nie jest tak ważny dla walki z fanatykami Państwa Islamskiego jak Turcja.

22.09.2014

Czyta się kilka minut

Ale Ankara nie chce angażować się w „koalicję chętnych” Baracka Obamy, którą tworzy dziś, obok USA, kilka krajów zachodnich (Wlk. Brytania, Francja, Australia) i arabskich (Arabia Saudyjska, Egipt). Turcja nie weźmie udziału w akcji militarnej – ale to ona jest jedną z głównych tras tranzytowych dla ekstremistów i dla przemytu ropy, który Państwu Islamskiemu przynosi spore zyski. Dlatego Ankara byłaby centralnym ogniwem w koalicji Obamy.

Turcja jest w trudnym położeniu. Do minionej soboty w rękach Państwa Islamskiego pozostawało 49 Turków, pracowników konsulatu w Mosulu, uprowadzonych przez dżihadystów w czerwcu – i rząd unikał działań, które naraziłyby zakładników (okoliczności ich zwolnienia nie są znane, być może Turcja porozumiała się z IS). Choć dziś są wolni, w Iraku przebywa kilkadziesiąt tysięcy Turków, pracowników kontraktowych; łatwy cel.

Jednak to nie jedyne powody powściągliwości. Dla Ankary priorytetem pozostaje obalenie syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada. Podobnie jak arabscy sojusznicy USA, Ankara była przekonana, iż po użyciu przez Asada gazów bojowych latem 2013 r. Amerykanie uderzą militarnie. Dziś obawia się, że strategia Obamy wzmocni Asada, który też walczy z Państwem Islamskim. Tymczasem Turcy są przekonani, że jak długo Asad jest u władzy, tak długo nie sposób pokonać fanatyków z Państwa Islamskiego.

Turcy zgadzają się natomiast z Amerykanami, że należy wspierać tzw. umiarkowanych syryjskich powstańców. Ankara usiłuje doprowadzić do zjednoczenia skłóconych frakcji powstańczych. Choć dalej zaczynają się różnice: były ambasador USA w Ankarze stwierdził niedawno, że Turcja współpracuje z Frontem Nusra (syryjską odnogą Al-Kaidy). Ponadto Ankara niechętnie patrzy na zachodnie dostawy broni dla (w większości szyickiej) armii irackiej i irackich Kurdów. Obawia się, że broń trafi do Turcji, w ręce partyzantów PKK – tureckich Kurdów. Wprawdzie negocjuje z PKK, ale nie chce dopuścić do ich wzmocnienia.

Mimo tych wszystkich zastrzeżeń, Turcja wzmacnia kontrole na granicy z Syrią i nasila walkę z przemytem, na którym korzysta Państwo Islamskie. Współpracuje też ściśle z państwami zachodnimi, by zapobiec przenikaniu przez jej terytorium europejskich ochotników do dżihadu. Aresztowano już i deportowano setki takich dżihadystów-amatorów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2014