Ładowanie...
Inwigilacja kontra koronawirus
Inwigilacja kontra koronawirus
W Izraelu wygląda to dziś tak: niemal codziennie około godziny dwudziestej – w czasie, gdy najwięcej ludzi ogląda wiadomości telewizyjne – premier Benjamin Netanjahu zwraca się do społeczeństwa i obwieszcza najnowsze działania rządu w walce z pandemią. Wśród licznych decyzji, które Netanjahu zapowiadał w minionych dniach, była i ta, że rząd planuje inwigilację telefonów komórkowych obywateli: krok, który w innych okolicznościach powinien zostać zaakceptowany przez parlament.
We wtorkowy poranek, 17 marca, okazało się, że sprawa jest już przesądzona: w środku nocy rząd zezwolił służbie wywiadowczej Shin Bet – zajmuje się ona wywiadem i kontrwywiadem na terenie Izraela oraz ziem palestyńskich – na gromadzenie danych z telefonów komórkowych milionów obywateli w Izraelu i na Zachodnim Brzegu Jordanu; rozporządzenie to działa również wstecznie.
W oparciu o uzyskane w ten sposób informacje wywiad ma tworzyć tzw. profile mobilności osób zainfekowanych i w ten sposób identyfikować osoby, które w krytycznym czasie mogły znajdować się w pobliżu zainfekowanych. Wywiad przekazuje następnie takie informacje do ministerstwa zdrowia, które informuje te osoby i wzywa je, by poddały się testom lub dwutygodniowej przymusowej kwarantannie w domu. Kto nie zastosuje się do takiego wezwania, temu grozi kara nawet wielomiesięcznego więzienia.
W ostatnim czasie Korea Południowa, Tajwan, Chiny czy Singapur sięgały po podobne – a po części jeszcze bardziej drastyczne – narzędzia inwigilacji obywateli, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Pytania o podstawę prawną
W swoim wystąpieniu Netanjahu podkreślał, że Izrael jest demokracją, w której musi zostać zachowana równowaga między prawami obywateli a interesem publicznym.
Podstawą rozporządzenia jest ustawa o zwalczaniu terroryzmu z 2002 r., która umożliwia Shin Bet bezpośredni dostęp do danych z telefonów komórkowych. Jednak ustawa przewiduje, że w takich wypadkach konieczna jest zgoda komisji parlamentu (Knesetu) i sędziego. Wydając swoje rozporządzenie, rząd Netanjahu obszedł oba te zastrzeżenia.
Opozycja i organizacje obywatelskie ostro skrytykowały decyzję rządu; mowa jest o „niebezpiecznym precedensie”. Koalicja Niebiesko-Biała, centrowy sojusz partii opozycyjnych, zarzuciła Netanjahu, że chce zagarnąć jak najwięcej władzy. „Jesteśmy w momencie nadzwyczajnym i niestety konieczne są nadzwyczajne działania, by ratować życie” – przyznał Benny Gantz, szef tej koalicji, zaznaczając jednak, że niedopuszczalne jest tak daleko idące poszerzanie uprawnień władzy bez zachowania jakiejkolwiek kontroli.
Od ponad roku Netanjahu pełni funkcję premiera jedynie komisarycznie; przyczyną jest niemożność – mimo trzykrotnych wyborów – sformowania większościowej koalicji ani przez jego Likud, ani przez opozycję. Od minionego poniedziałku misja tworzenia nowego rządu ponownie jest w rękach Gantza. Lider Niebiesko-Białych zapowiedział, że jego partia będzie nalegać, aby komisja Knesetu ds. zagranicznych i obrony została natychmiast włączona w procedurę wydawania zezwoleń na taką inwigilację obywateli.
Kraj w kwarantannie
Netanjahu odrzuca krytykę, wskazując na sytuację kryzysową w kraju. Do wtorkowego popołudnia władze zidentyfikowały 324 Izraelczyków i 41 Palestyńczyków na okupowanym Zachodnim Brzegu, którzy zachorowali na Covid-19; zgonów dotąd nie było. Netanjahu argumentował, że ponieważ pandemia szerzy się błyskawicznie, również w Izraelu może być wiele ofiar śmiertelnych, jak we Włoszech i w innych krajach, jeśli działania mające identyfikować zarażonych miałyby być opóźnione choćby tylko o godziny.
Tymczasem we wtorek ministerstwo zdrowia ogłosiło kolejne ograniczenia. Obywatele mogą opuszczać swoje domy lub mieszkania tylko w sytuacjach absolutnie wyjątkowych, jak wizyta u lekarza czy zakup żywności. Zakazane są spacery po parkach i plażach, zamknięte są wszelkie instytucje usługowe i publiczne. Wyjątkowo dozwolony jest krótki pobyt z dziećmi na wolnym powietrzu czy wyprowadzenie psa. Obok urzędów, także firmy prywatne muszą przestawić się na pracę zdalną z domu.
Prezydent Reuven Rivlin zaapelował do obywateli, by traktowali poważnie te ograniczenia. Przyznał, że nie jest to łatwe. Ale zagrożenie jest realne.
Przełożył WP
INGA ROGG jest korespondentką szwajcarskiego dziennika „Neue Zürcher Zeitung” na Bliskim Wschodzie, stale współpracuje z „Tygodnikiem”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]