Irak: Jak miasto dźwignięło się z ruin

To optymistyczna historia. Przez długi czas Faludża uchodziła za synonim terroryzmu, a dziś jest jednym z najbezpieczniejszych miast w Iraku.
z Faludży (Irak)

21.02.2022

Czyta się kilka minut

Faludża, Irak, 3 lutego 2021 r. / THAIER AL-SUDANI / REUTERS / FORUM
Faludża, Irak, 3 lutego 2021 r. / THAIER AL-SUDANI / REUTERS / FORUM

Całe biuro, które Falah Hasan al-Isawi prowadzi w Faludży, emanuje wręcz bielą. Białe są otynkowane ściany, białe kafelki na podłodze (ściślej: białe ze złotymi pasami) i również skórzana kanapa jest w kolorze kremowobiałym. A pośrodku biura siedzi Isawi w śnieżno- białej dżalabiji, tradycyjnej w krajach arabskich luźnej męskiej szacie.

Równie promienny co wnętrze biura Isawiego jest także jego nastrój. – Moje interesy idą dobrze – mówi Isawi, pośrednik w handlu nieruchomościami. Bo po tym, jak zakończyły się niszczycielskie lata wojny, zapotrzebowanie na nowe domy jest dziś ogromne w Faludży, kilkuset- tysięcznym mieście w środkowym Iraku, 60 km na zachód od Bagdadu.

Niegdyś Faludża była twierdzą irackich bojowników walczących z Amerykanami i nowymi władzami w Bagdadzie, potem ostoją dla irackiej odnogi Al-Kaidy, tej terrorystycznej międzynarodówki, a wreszcie ważnym punktem na mapie Państwa Islamskiego. Dziś miasto oraz otaczająca je prowincja Anbar należą do najbezpieczniejszych obszarów w całym Iraku.

– Wcześniej było tak, że po osiemnastej ryglowaliśmy drzwi do naszych domów – mówi Isawi. – Teraz w Faludży nie usłyszysz już wystrzału.

Bezpieczeństwo sprawiło, że miasto przeżywa rozwój – jeszcze może kruchy, ale wyraźny. Kto tylko ma pieniądze, nie inwestuje ich już gdzieś za granicą, lecz tutaj.

Chodząc po mieście, na niektórych ulicach można jeszcze natknąć się na szeregi domów z fasadami noszącymi ślady po kulach. Pomiędzy nimi co i rusz stoją wciąż ruiny. Isawi twierdzi, że podczas walk całkowicie zniszczonych zostało ok. 3 tys. domów, a wiele innych uszkodzono. Jednak dziś w Faludży nie konstruuje się już ładunków wybuchowych, jak to się działo kiedyś, lecz buduje się domy, sklepy i drogi. Na obrzeżach miasta powstają nowe osiedla mieszkaniowe i zabudowania koledżu, w centrum zaś wznoszone są bloki mieszkalne z apartamentami i naprawiane nawierzchnie ulic.

Podobnie jak w innych irackich miastach, także mieszkańcy Faludży narzekają, że po pokonaniu cztery lata temu Państwa Islamskiego rząd w Bagdadzie nie wypłacił obiecanych odszkodowań. Jednak ten, kto pracuje w sektorze publicznym, może otrzymać korzystne państwowe kredyty na budowę domu czy mieszkania.

Dla Isawiego to błogosławieństwo, jego interesy kwitną. Twierdzi, że miesięcznie sprzedaje ponad 150 nieruchomości. – To bardzo dobra sytuacja – uśmiecha się 52-latek.

Ciężkie walki z ekstremistami

Dla wielu Irakijczyków prowincja Anbar i sama Faludża, w Iraku zwana powszechnie „miastem meczetów”, przez wiele lat były synonimami terroru i przemocy.

Większość mieszkańców tej wielkiej prowincji, która ma powierzchnię nieco większą od Grecji i rozciąga się aż do granic z Arabią Saudyjską, Jordanią oraz Syrią, to sunnici, którzy w irackim społeczeństwie są mniejszością. Za rządów dyktatora Saddama Husajna, który sam był sunnitą, mniejszość ta cieszyła się nieproporcjonalnie dużą władzą. Po tym, jak w 2003 r. za sprawą amerykańskiej interwencji zbrojnej despota Husajn został obalony, sunnici zostali zmarginalizowani przez Amerykanów i szyitów, którzy stanowią większość mieszkańców kraju. Wcześniej uciskani, teraz mieli mieć najwięcej do powiedzenia.

Gniew sunnitów, błędy Amerykanów oraz wsparcie, które sunniccy bojownicy otrzymali z Syrii i krajów Zatoki Perskiej – wszystko to sprawiło, że Al-Kaida mogła na dobre zagościć w Anbarze i Faludży. Dopiero gdy Amerykanie zawarli sojusz z miejscowymi plemionami, mogli pokonać ekstremistów. Jednak po wycofaniu się wojsk amerykańskich w 2011 r. iracki rząd zaprzepaścił ten sukces, wypowiadając ów sojusz z plemiennymi bojownikami.

Dlatego ekstremiści z Państwa Islamskiego, gdy wczesnym latem 2014 r. zapragnęli zająć tę prowincję, mieli ułatwione zadanie. Potem musiały minąć ponad dwa lata, zanim irackim wojskom rządowym udało się w końcu ich pokonać za cenę ciężkich walk i licznych ofiar. Udało się tylko dlatego, że armia iracka otrzymała wsparcie ze strony kierowanej przez Amerykanów koalicji wymierzonej w Państwo Islamskie.

Zmiana, która potem nastąpiła, to – zdaniem wielu mieszkańców Faludży – zasługa jednego człowieka: Mohameda al-Halbusiego, dziś przewodniczącego irackiego parlamentu.

Młody, świecki, pragmatyczny

Sunnita Halbusi, który urodził się w 1981 r. w pobliżu Faludży, po ukończeniu studiów inżynierskich zaczął najpierw pracę w sektorze prywatnym. Jako szef firmy budowlanej dorobił się fortuny na zamówieniach od Amerykanów. Współpracując z nimi, okazał się osobą wyjątkowo pragmatyczną, co później ukształtowało także jego styl jako polityka.

Ten 41-latek z włosami ułożonymi na żelu i modną brodą po raz pierwszy został wybrany posłem do parlamentu siedem lat temu. Trzy lata później objął urząd gubernatora prowincji Anbar. W 2018 r. pokazał, że nie boi się kontaktów ze swymi politycznymi rywalami – dzięki sojuszowi z szyicką frakcją proirańską w parlamencie zapewnił sobie wybór na jego przewodniczącego.

O ile przed nim większość sunnickich polityków odbierała swoje apanaże i nie pojawiła się więcej w terenie, o tyle Halbusi troszczył się o swój elektorat w Anbarze. Ściągał do prowincji rządowe pieniądze i inwestycje, wybudował nową drogę ekspresową, nowy stadion piłkarski i inne budynki użyteczności publicznej. Również za jego sprawą nowego blasku nabrały nabrzeża Eufratu, który przepływa przez Faludżę.

Jest to miejsce szczególne. W pewnym sensie to tutaj wiosną 2004 r. swój początek miały nieszczęścia, które potem spadły na Faludżę. Iraccy bojownicy zlinczowali czterech pracowników otoczonej złą sławą amerykańskiej firmy ochroniarskiej Blackwater, a ich zwłoki, częściowo zwęglone, powiesili na stalowym moście nad Eufratem. Dziś w miejscu linczu znajduje się brukowana promenada z ławeczkami, która w weekendy przyciąga liczne rodziny i spacerowiczów.

Wyborcy podziękowali Halbusiemu za jego zaangażowanie. W wyborach parlamentarnych w październiku 2021 r. jego Sojusz na rzecz Postępu zdobył 37 mandatów. Tym samym ten świecki polityk nie tylko pozostawił daleko w tyle swoich sunnickich konkurentów, którzy chętnie sięgali po hasła religijne i za ich przyczyną przez ponad dekadę kształtowali tutaj politykę. Jego partia stała się też drugą co do wielkości frakcją w parlamencie, a 9 stycznia 2022 r. Halbusi został ponownie wybrany jego przewodniczącym.

Pokój i nowoczesne życie

Halbusi ma dziś w Faludży wielu zwolenników, a jednym z nich jest mechanik samochodowy Abdul-Muheimin Taha al-Alwani.

– Halbusi jest świetny – mówi 47-latek. W przemysłowej części Faludży, gdzie Alwani ma swój warsztat samochodowy, ślady ciężkich walk wciąż są wszędzie widoczne: z niektórych budynków pozostały tylko ich szkielety, w przypadku innych jakaś niewidzialna siła jakby zdmuchnęła wszystkie ściany, jeszcze inne mają postrzelane fasady. Także w dachu warsztatu Alwaniego wciąż straszą ogromne dziury.

On sam mówi, że po 2003 r. trzykrotnie musiał uciekać z rodzinnego miasta. Najpierw w jego przemysłowej dzielnicy okopali się bojownicy Al-Kaidy, a potem ci z Państwa Islamskiego. Konstruowali tu swoje ładunki wybuchowe i stawiali auta pułapki, którymi terroryzowali stolicę. Bojownicy Państwa Islamskiego dali rodzinie Alwaniego wybór: „Albo współpracujecie z nami, albo się stąd wynosicie”. Mechanik opowiada, że zagrozili ścięciem głowy jego brata, kapitana armii irackiej. Rodzina uciekła na teren kurdyjskiej autonomii w północnym Iraku, a do Faludży wróciła dopiero trzy lata temu.

– Jesteśmy wyczerpani, chcemy po prostu tylko pokoju – tłumaczy Alwani.

Spokoju i pokoju pragnie wielu w tym niegdyś tak niespokojnym regionie. A młodzi ludzie szczególnie tęsknią za nowoczesnym stylem życia, z centrami handlowymi i kawiarniami – słowem, za takim życiem, jakie poznali, gdy przebywali w Kurdystanie albo na emigracji w sąsiedniej Turcji. A jeśli ktoś może to sprawić, to Halbusi, o tym Alwani jest przekonany. – Halbusi ma strategiczny plan – mówi mechanik. – Jeśli będzie tak postępować, jak do tej pory, to wszystko będzie dobrze.

Również makler nieruchomości Isawi jest o tym przekonany: – Halbusi zapewnił nam bezpieczeństwo. To dobry i uczciwy człowiek, który ciężko pracuje.

 

Obserwatorzy sądzą, że Halbusi istotnie może pomóc sunnitom w odzyskaniu przez nich ich własnego miejsca w Iraku, i że jest też w stanie zmarginalizować radykalnych islamistów we własnych szeregach. Umiejętnie porusza się w strukturach władzy, nie brakuje mu pewności siebie i pragmatyzmu. Ponowny wybór na przewodniczącego parlamentu Halbusi zapewnił sobie również głosami posłów z frakcji populistycznego szyickiego duchownego Moktady as-Sadra, a także głosami posłów-Kurdów.

Isawiemu to się podoba: – Nie ma drugiego takiego jak Halbusi. ©

Przełożył WP

Autorka jest reporterką szwajcarskiego dziennika „Neue Zürcher Zeitung”, specjalizuje się w tematyce bliskowschodniej. Stale współpracuje z „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2022