Towary i ciacha

Małgorzata Bilska, socjolog: Ludzie myślą, że niewinna ofiara nie istnieje. Cynizm sprawcy nie mieści im się w głowie - przecież to taki miły człowiek! W przypadku gwałtu czy molestowania seksualnego tradycyjnie obwinia się kobietę. / Rozmawiał Michał Kuźmiński

18.11.2008

Czyta się kilka minut

/fot. KNA-Bild /
/fot. KNA-Bild /

Michał Kuźmiński: Według badań CBOS z 2007 r. 2 proc. badanych wiedziało o sytuacji, w której ktoś z otoczenia dostał pracę bądź awans za seks, 4 proc. wiedziało o niestosownych gestach przełożonego, ale aż 22 proc. ankietowanych przyznaje, że koledzy bądź przełożeni pozwalają sobie na niestosowne uwagi czy żarty. Dlaczego w Polsce podobne zachowania są tak powszechne?

Małgorzata Bilska: Z tego samego powodu, dla którego w szkole i w miejscu pracy powszechny jest mobbing - z braku reakcji otoczenia. Gwałt dokonany przez przełożonego trzeba widzieć w kontekście nadużycia władzy, chęci upokorzenia ofiary, pozbawienia jej wolności decydowania. Przemoc nie stała się w Polsce przedmiotem debaty publicznej tak jak na Zachodzie, gdyż w czasach PRL-u był to temat tabu. Kobiety nie przemyślały tego, jakie im przysługują prawa i kiedy sprzeciw ma sens. Żarty o blondynkach nas nie gorszą, wszyscy się śmieją, więc na czym polega niestosowność? Blondynki nie czują się poniżane i wyśmiewane, choć ich rzekoma głupota staje się przysłowiowa...

To rodzaj presji? - kobieta może się czuć zraniona, ale tego nie ujawni, żeby nie powiedziano, że brak jej poczucia humoru.

Być może - bo kiedy zaczyna się molestowanie, a kończy niewinny żart? Nie jestem zwolenniczką cenzury żartów, ale granica między rozrywką a "miękką" przemocą nie jest klarowna, wymaga empatii.

A gdzie ta granica przebiega?

Granicą może być moment uprzedmiotowienia. Okrzyk: "Ale towar!" na widok atrakcyjnej dziewczyny wynika przecież z braku szacunku. Dziewczyny, mówiąc delikatniej: "Co za ciacho!", też traktują chłopca jak rzecz. Towary i ciacha mają służyć konsumpcji. Stereotypowy mężczyzna jest szorstki, zdecydowany, ma walczyć i zdobywać. Kobieta ma się opierać jego zalotom, a te grubiańskie zachwyty i propozycje przyjmować jako dowód uznania, bo są skierowane do niej, została wyróżniona. Łatwiej byłoby okazać, że sobie tego nie życzy, gdyby miała wsparcie innych kobiet. Sprawa jest szczególnie trudna, gdy trzeba powiedzieć "nie" zwierzchnikowi, od którego jesteśmy zależne.

***

Odpowiedź na słowa: "Pani Haneczko, pani ma piękne nogi" brzmi często: "Ależ panie Kaziu, hi hi". Czemu wiele kobiet godzi się na udział w tej grze?

Bo Hania lubi być komplementowana. Nie lubi poprawności politycznej i słowa "dyskryminacja". Ciepła, pełna wdzięku kobiecość jest ceniona, zwłaszcza gdy dominuje w niej nuta paternalizmu. Jak wynika z badań prof. Mirosławy Marody i prof. Anny Gizy-

-Poleszczuk, Polki lubią rolę wychowawczyń "swoich mężczyzn". Taki model dominował w latach 70. i w wielu środowiskach trwa do dziś. Badaczki przeanalizowały pisma kobiece z 1974 r. i okazało się, że dominujący wzorzec kobiety to "dzielna ofiara" - pracuje, poświęca się dla rodziny, nikt jej nie docenia. Natomiast wzorzec mężczyzny to "duże dziecko". Przekonanie, że panowie są nieokrzesani, niedojrzali, nieodpowiedzialni "z natury", więc nie można od nich zbyt wiele wymagać, staje się zadaniem dla żony. Bez niej mąż niczego w życiu nie osiągnie, nie rozwinie cech w pełni ludzkich, nie awansuje. Nic dziwnego, że na tak dojrzałe kobiety składa się odpowiedzialność za zachowania seksualne mężczyzn. Winna jest żona, która o niego nie dbała, "ta trzecia", która go uwiodła, itd. A mężczyzna ulega pokusom, bo taki już jest.

Tylko jak wychowywać mężczyznę, który - według naszej kultury - ma dominować?

Do męskiej roli powinien wychowywać chłopca jego ojciec przy wsparciu matki. Kiedyś trzeba dorosnąć. Polskich mężczyzn na wiele lat pozbawiono władzy politycznej, nie mieli nad kim dominować: przegrywali powstania, zamykano ich w więzieniu, odbierano godność. Kobiety przejęły ster gospodarstwa domowego; w XIX wieku były obecne w sferze publicznej mocniej niż Europejki. W nowych warunkach mężczyźni mogą tęsknić za modelem dominacji, który łatwiej im realizować wobec podwładnych niż w domu. Na przykład w polityce: to miejsce walki o prestiż i pozycję, tu hamulce puszczają.

Ten mężczyzna to dość koszmarny typ.

Raczej żałosny. Ale kobiecy wzór "dzielnej ofiary" też nie budzi sympatii. Takie kobiety lubią narzekać. Nie są ze sobą solidarne - łatwiej wybaczą mężczyźnie, krytykę rezerwują dla innych kobiet, obcych. Mężczyzna jest swój.

Tak jak kobiety w Olsztynie wobec oskarżonego o molestowanie prezydenta miasta?

One mu nie wybaczyły, po prostu uznały, że nic złego się nie stało.

Znowu się okazuje, że to ofiara jest winna?

Przenoszenie odpowiedzialności na ofiarę jest typowe w sytuacji, gdy "nie do końca wiadomo, jak to tam było". Wiele razy słyszałam przerażającą opinię - jeśli nauczycielowi (znana sprawa z Torunia) uczniowie włożyli na głowę kosz na śmieci, nagrali to, znęcali się nad nim, to jego wina. Ofiara budzi negatywne uczucia: zażenowanie, wstyd, zakłopotanie, lęk, złość. Okazuje brak pewności siebie, co wpływa na odbiór jej opowieści: jest mniej wiarygodna niż - nierzadko pełen uroku - sprawca jej bólu i cierpienia. Marie-France Hirigoyen, autorka książki "Molestowanie moralne", znakomicie opisuje mechanizm obwiniania ofiar za zło, które je spotkało. Ludzie myślą, że niewinna ofiara nie istnieje. Cynizm sprawcy nie mieści im się w głowie - przecież to taki miły człowiek! W przypadku gwałtu czy molestowania seksualnego tradycyjnie obwinia się kobietę. Gdyby była czysta i dziewicza, zasłonięta od stóp do głów i nie prowokowała, nic by się nie stało. Chłop to chłop, ma swoje potrzeby.

Przekładając to na "miękkie molestowanie" - koleżanka się nie broni przed niewybrednymi żartami, więc widocznie to lubi?

Tu może działać mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Najpierw pojawia się model "prawdziwej kobiety", potem kobieta wchodzi w rolę i zaczyna się zachowywać zgodnie z nią, uległość staje się jej "naturalną" cechą. To samo dotyczy mężczyzn. Posła Łyżwińskiego broniła żona, nie tylko z powodu lojalności. Pamiętam jej wypowiedź dla mediów, sens był mniej więcej taki: mój mąż jest po prostu prawdziwym mężczyzną. W domyśle - nie oczekuję od niego wierności, pogodziłam się z tym.

***

Socjobiolodzy zwracają uwagę, że u zwierząt symulowanie kopulacji jest manifestacją dominowania. Czy "niewinne" zachowania z podtekstem nie są takimi symulacjami?

Przemoc seksualna rzeczywiście ma na celu nie tyle zaspokojenie potrzeby seksualnej, co czyjeś upokorzenie, daje namiastkę poczucia siły i mocy. Nie mogę się jednak zgodzić z tezami socjobiologów, którzy ignorują wpływ kultury. Przyczyny przemocy są złożone. Duże znaczenie mają czynniki osobowościowe, psychologiczne. Ogromnie ważne, czego nie docenia się niestety w Polsce, są normy kulturowe. Przemoc jest zachowaniem w dużej mierze wyuczonym. Samce człowieka nie muszą walczyć o terytorium, władzę w stadzie i dostęp do samic, tak jak to robią zwierzęta. Postawa przyzwolenia na przemoc, poczucie bezkarności sprawcy mają większe znaczenie niż testosteron i inne czynniki biologiczne.

W drugą skrajność popadają feministki, które źródło zła upatrują wyłącznie w kulturze. Patriarchat został uznany za system męskiej dominacji, w którym przemoc i cierpienie wobec kobiet ma być powszechną, usankcjonowaną normą. Jeśli za jedyną przyczynę przemocy uznamy stereotypy płci, to konsekwentnie należy dążyć do zniesienia nie tylko stereotypów, ale wszelkich naturalnych dystynkcji płci, które te stereotypy wzmacniają. Ale po zatarciu różnic między płciami przemoc nie zniknie, to utopia.

Bo co wtedy jeszcze zostanie?

Agresja wynikająca z rywalizacji, brak kontroli złości, niska odporność na frustrację itd. Przyczyn przemocy jest wiele. Absolutna równość nie daje gwarancji szacunku dla słabszego, zmieni się tylko profil ofiar. Patrzmy więc na sprawę realistycznie.

W Polsce mamy problem z wzorcami męskości, z macierzyńską pobłażliwością kobiet, z brakiem empatii wobec ofiar. Mężczyźni nadużywali władzy i nadal to robią, ale dziś mamy możliwości kontroli. Kobiety przez wieki uczyły się taktyki "bycia szyją, a nie głową", miały wpływ, a nie miały władzy. Władza jest możliwością przeprowadzenia swojej woli, nawet wbrew oporowi, gdyż dysponuje - inaczej niż wpływ - prawem stosowania sankcji. Kobiecy wpływ nie obejmował kar i nagród, chyba że nieformalnie. Nie każda kobieta miała szansę je zastosować, bo wpływ okazuje się bezużyteczny, gdy ktoś chce kobietę skrzywdzić tak, żeby nie było śladów działania.

Niejeden byłby niebotycznie zdumiony, słysząc, że niewybredne uwagi to przemoc.

Przemoc werbalna bardzo rani. Kluczowa jest tu reakcja świadków - niestety zazwyczaj "stają za plecami sprawcy", zamiast bronić ofiary. Przemoc to także dokuczanie, obrażanie, wyśmiewanie.

***

Postawy kulturowe kształtował i kształtuje też Kościół. Napisała Pani w "Znaku" (4/2005): "Cnoty tradycyjnie przypisywane Maryi są typowe dla ofiar przemocy".

Chodziło o to, że obraz Maryi bywa dziwnie jednostronny: pokorna, cicha i piękna jak wiosna dziewczyna, ofiarna matka i skromna gospodyni. Paweł VI zwracał uwagę w "Marialis cultus" na to, że wizerunek Maryi trzeba uwspółcześnić. Jan Paweł II, który postulował tworzenie "nowego feminizmu", podkreślał, że z Maryją Bóg zawarł przymierze tak jak z Noem czy Abrahamem, choć słowo kobiety nie miało wtedy znaczenia. Gdyby Maryja nie była w pełni podmiotem, wolnym człowiekiem, to Jej "bądź wola Twoja" nic by nie zmieniło. Mogła równie dobrze powiedzieć "nie". Dokonała wyboru. Maryja jest świetnym wzorem kobiecości - można się od niej uczyć mówienia "tak" i mówienia "nie".

Nie zgadzam się z feministkami, które odrzucają etos służby i wyśmiewają się z pokory i posłuszeństwa. Maryja była pełna pokory, bo nie walczyła o władzę doczesną, miała niesamowitą odwagę bycia sobą, asertywnie rozmawiała z Aniołem. Podejmowała historyczne decyzje wbrew oczekiwaniom otoczenia. Zadaniem współczesnych kobiet jest wrócić do źródeł i zadać pytanie: "Kim jest Maryja?".

Poważnym zaniedbaniem ze strony Kościoła jest także połowiczność nauczania o płci. Brakuje wyrazistego przekazu co do oczekiwań i wymagań wobec mężczyzn. Dużo się mówi o ojcostwie, ale dlaczego Maryja została uznana za uniwersalny wzór dla kobiet, Jezus natomiast, nowy Adam, nie stał się takim wzorem dla mężczyzn?

A trzeba powiedzieć, że Jezus był bardzo... kobiecy.

Nie jest wzorem macho - nie zdobywał kobiet, wyrzekł się ambicji i władzy, był miłosierny, emocjonalny, publicznie płakał po śmierci przyjaciela. Walczył ze złem bez użycia przemocy i zwyciężył. Kobiety postawiono na piedestale za Maryją, na nierealistycznym fundamencie. Zawsze zastanawiał mnie fakt, że nie istnieje określenie "mężczyzna upadły", a "kobieta upadła" - owszem. Kobieta stoi na piedestale, więc łatwo z niego spada, stając się grzesznicą. Mężczyzna leży niczym Adam od czasu grzechu pierworodnego...

Polaków kształtował też komunizm. Wyszliśmy z niego z przekonaniem, że goździk i rajstopy załatwiają sprawę szacunku wobec kobiet?

Komunizm był sztywny, obłudny i purytański. Zlikwidował analfabetyzm kobiet, wysłał je do pracy, postawił pomnik Matki Polki, ale poza propagandą nic więcej kobietom nie dał. W oficjalnych statystykach problemy społeczne nie istniały, bo planowa gospodarka socjalistyczna nie miała prawa ich generować. Kobiety w komunizmie pracowały, ale to nie był świat awansu i kariery. Dzisiejsze kobiety sukcesu mają inne podejście do pracy, rodziny i mężczyzn. Seksualność i przemoc to problemy zaniedbane przez 50 lat - do dziś nieprzedyskutowane. Po 1989 r. zaczęły się pojawiać na fali krytyki Kościoła, choć jest to scheda postkomunistyczna. Przemoc jest realnym problemem, z którym musimy się zmierzyć ponad konfliktem aksjologicznym między feminizmem a Kościołem. Tymczasem temat został zideologizowany i w efekcie rozmawiamy o wartościach, nie o problemach.

MAŁGORZATA BILSKA jest socjologiem i pedagogiem, członkiem Centrum Kultury i Dialogu. Zajmuje się profilaktyką przemocy, zmianą kulturową i nowym feminizmem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ, stała współpracowniczka portalu Aleteia Polska (polska edycja aleteia.org). Publikowała m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Znaku”, „Więzi”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Liberte!”, „Pressjach… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2008