Filantrop z Prokocimia

Jego biografia zaczyna się typowo: powstaniec, zmuszony do emigracji. Potem: wynalazca, twórca jednej z największych amerykańskich fortun. Wreszcie: fundator niezwykłej nagrody.

08.05.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Domena publiczna
/ Fot. Domena publiczna

Erazm Jerzmanowski był katolikiem otwartym, choć w XIX w. nie używano tego określenia. Człowiek sukcesu osiągniętego w sercu kapitalistycznej konkurencji, w USA. Dzięki niemu w alejach, zaułkach i parkach amerykańskich metropolii zapłonęły pierwsze lampy. 120 lat temu wrócił do kraju, którego nie było na mapie. Osiadł w Prokocimiu, dziś dzielnicy Krakowa. Zarobione własną pracą miliony dolarów pompował w galicyjską gospodarkę. Słynął z filantropii. Pomagał mądrze. Po stu latach od przyznania po raz pierwszy nagrody, którą ufundował za przykładem Alfreda Nobla, jego nazwisko Polakom mówi jednak niewiele.

Spór o Tomisławice

Większość źródeł podaje, że przyszedł na świat 2 czerwca 1844 r. w Tomisławicach k. Kalisza. Kilka, że w Domanikowie, gdzie rodzice mieli majątek. Udało mi się dotrzeć do jego aktu chrztu, z którego wynika, że urodził się w Tomisławicach w gminie Warta, w dzisiejszym województwie łódzkim. Już to pokazuje, jak mało wiemy. Pochodził ze znanej rodziny Jerzmanowskich z Jerzmanowic herbu Dołęga, był krewnym Pawła Jerzmanowskiego, adiutanta Napoleona. Rodzice, Franciszek i Kamila z Kossowskich, pobrali się w kościółku w Rdutowie w 1843 r. Erazm – najstarszy z pięciorga rodzeństwa – po kilku miesiącach studiów w Instytucie Politechnicznym w Puławach poszedł do powstania styczniowego.

Z oddziału Langiewicza trafił do twierdzy w Ołomuńcu, stamtąd do Francji – zmuszony do emigracji. Walczył w obronie Paryża podczas wojny francusko-pruskiej w 1870 r. Studiował matematykę i chemię w Szkole Inżynierii i Artylerii Wojskowej w Metz. Z dyplomem w kieszeni zaczął pracę w firmie Jessie de Moteta produkującej gaz do oświetlenia. Do końca życia trzymał się z przyjaciółmi z powstania. Najbliższym był Eustachy Chronowski, właściciel istniejącego do dziś Grand Hotelu w Krakowie. To on ściągnął Erazma do kraju.

Do USA wysłała go firma. Amerykanie kręcili nosem na drogie francuskie technologie, a on miał 29 lat i głowę pełną pomysłów. Opatentował wynalazki. Założył kompanię gazową w Nowym Jorku (Equitable Gas Light Company), a po niej następne – w największych miastach Ameryki. Inwestował w akcje wytwórni gazu, był prezesem kilku z nich. Szybko dorobił się fortuny.

Intensywnie działał na rzecz Polonii. Próbował ją zjednoczyć, narażając się... środowiskom radykalnie katolickim. Zachował się wycinek prasowy, w którym Jerzmanowski ostro odpowiada „Gazecie Katolickiej” za „napaść tendencyjną i bezpodstawną”. Na zarzuty odpowiedział z przyjacielem, Wincentym Żołnowskim: „Szumna frazeologia nie wywiera na nas żadnego więcej wrażenia – mamy dosyć tej ciemnoty (...). Bolałoby nas, gdybyśmy się widzieli zmuszeni zaliczyć »Gazetę Katolicką« do owej kategorii wyznawców zasady, że: »czem naród głupszy, tym łatwiej nim rządzić«”. Jerzmanowski nawoływał do szacunku dla wszystkich wyznań w obrębie jednego narodu. Przeciwstawiał się antysemityzmowi.

Rezydencja na Manhattanie

Wkrótce po przyjeździe do USA ożenił się z Anną Koester, córką inżyniera. Zamieszkali w rezydencji na Madison Avenue na Manhattanie. Jerzmanowski finansował budowę szkół, szpitali, sponsorował artystów, pomagał ubogim. Z jego pieniędzy wybudowano kościół pw. św. Antoniego z Padwy w Jersey City, a według Polskiego Słownika Biograficznego – również kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie. W Polsce jest fundatorem witraży w kościele Narodzenia NMP w krakowskim Bieżanowie. Razem z żoną ufundowali dwa witraże Józefa Mehoffera w katedrze na Wawelu: wizerunki Maryi i Jezusa.

W 1889 r. za zasługi dla Kościoła i potrzebujących został uhonorowany Orderem św. Sylwestra (II klasy) przez Leona XIII. Grażyna Fijałkowska w książce „Tyle życia, ile w czynie” przytacza opis uroczystości znaleziony w wycinkach z prasy polonijnej: „Toalety dam zebranych odznaczały się elegancyą i gustem, a niektóre suknie były tak kosztowne i olśniewające, że nie potrzebowałyby się wstydzić na przyjęciu dworskim. Małżonka p. Jerzmanowskiego, znana ze swej piękności, miała suknię umyślnie z Paryża sprowadzaną, kosztującą przeszło 2000 franków, a krzyż najkosztowniejszymi brylantami wysadzany, dodawał piękności jej więcej blasku i ognia”.

Fijałkowska twierdzi, że Jerzmanowski był najbogatszym Polakiem w Ameryce. Amerykańska prasa tytułowała go baronem. Świat leżał u jego stóp, choć bolało go, że nie ma dzieci. Tęsknił też za ojczyzną.

Błysk nowoczesności

Regularnie, co rok, dwa lata, płynął z żoną do Europy. Odwiedzał modne uzdrowiska, np. popularny wtedy czeski Marienbad. Janusz M. Ludwig wyszperał artykuł „Echa kąpielowe” z 1890 r., w którym Jerzmanowscy są wymienieni obok księcia Czartoryskiego, hrabiny Tyszkiewiczowej, posłów, adwokatów, dyrektorów. W końcu, w 1895 r. kupił od hr. Józefa Grodzickiego ponad stuletni zespół pałacowo-parkowy wraz z podupadłym folwarkiem w Prokocimiu. Były powstaniec mógł zamieszkać tylko w Galicji doby Autonomii.

Tomasz Ściężor, historyk Prokocimia, mówi: – Z Jerzmanowskim do biednej i zacofanej Galicji wpadł błysk nowoczesnego świata. Wprowadził elektryczność, kanalizację, centralne ogrzewanie. Założył nowy folwark, gdzie produkowano mleko, nawozy itd. Przy nim – garaże dla samochodów! Dzisiaj nazwalibyśmy to „strefą przemysłową”. Zbudował szkoły w Prokocimiu i w Krzyszkowicach. Dbał o wykształcenie ludzi i ich zatrudniał. Rozdawał działki pod budowę domu. Bezrobotnym dawał nie pieniądze, a pracę.

Szkoła w Krzyszkowicach istnieje jako Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Wieliczce. W 1997 r. dyrektorem została Maria Zadrożniak, która doprowadziła do przywrócenia dawnego patrona w miejsce narzuconej za PRL-u Indiry Gandhi.

– W kronice szkolnej – opowiada – znalazłam kilka zapisów na temat Jerzmanowskiego. M.in. o pogrzebie: utworzył się bardzo długi kondukt żałobny. Ogarnęła ludzi rozpacz, bo uchodził za dobrodzieja.

Jerzmanowski blisko współpracował z Adamem Asnykiem w rozwoju Towarzystwa Szkoły Ludowej, wspierał edukację. Prasa rozpisywała się o datkach: na dzieła Brata Alberta, którego znał, na Zakłady ks. Siemaszki, na sierocińce, akademiki.

Fijałkowska zbiera historie zasłyszane od rodziców i dziadków przez mieszkańców Prokocimia. Np. tę o bosym, obdartym dziesięciolatku wypatrzonym z powozu przez eleganckiego pana. Zatrzymał się, wysiadł, porozmawiał. Dał 5 koron na buty. Matka chłopca kupiła za to jedzenie. Za jakiś czas sytuacja się powtórzyła. Kiedy pan zapytał, czemu nadal chodzi bez butów, a czerwony ze wstydu chłopiec wyjaśnił, dostał pieniądze po raz drugi.

Erazm Jerzmanowski zmarł 7 lutego 1909 r. Po jego śmierci żona sprzedała majątek w Prokocimiu augustianom. Piękny grobowiec obojga małżonków na Rakowicach jest dziełem Wacława Szymanowskiego, autora pomnika Chopina w Łazienkach.

Polski Nobel

Prawie cały majątek, 1 mln 200 tys. koron (równowartość 365 kg złota), przeznaczył w testamencie na nagrodę dla „Polaka względnie Polki, urodzonego względnie urodzonej w granicach Polski z roku 1772, religii rzymskokatolickiej, który względnie która przez swoje prace literackie, naukowe lub humanitarne dokonywane z pożytkiem dla ojczystego kraju potrafił lub potrafiła zająć wybitne stanowisko w społeczeństwie polskim”. Język emancypacyjny robi wrażenie: ani Polki, ani Amerykanki nie miały jeszcze praw wyborczych. Nagrodę, którą zarządzała Akademia Umiejętności (od 1919 r. Polska Akademia Umiejętności), po raz pierwszy przyznano w 1915 r. Otrzymał ją bp Adam Sapieha za pomoc humanitarną dla ofiar I wojny światowej. Pieniądze przeznaczył na stworzenie kolumn sanitarnych i ochronę przed epidemiami. Kolejnymi laureatami byli m.in. Henryk Sienkiewicz, Ignacy Paderewski, ale też felicjanka Anna Piksa, czyli s. Maria Samuela, wieloletnia szefowa jadłodajni dla studentów, która dziś nosi jej imię.

Po odzyskaniu niepodległości przyszła reforma walutowa, inflacja, kryzys ekonomiczny. W latach 1928-38 nagroda trafiła tylko do 4 osób. Straciła na wartości, a więc i prestiżu. W czasach PRL ślady po kapitaliście i wrogu klasowym zacierano. Majątek w Prokocimiu upaństwowiono. Augustianie wrócili tam dopiero w 1993 r., zdewastowany pałac z parkiem udało się odzyskać niedawno.

Nagrodę przywrócono w 2009 r. dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Prokocimia. Teraz jest to „Nagroda Polskiej Akademii Umiejętności im. Erazma i Anny Jerzmanowskich pod patronatem Województwa Małopolskiego”. Fundatorem jest patron. Pierwszą laureatką została Janina Ochojska. Po niej profesorowie: Jerzy Nowosielski, Maciej Władysław Grabski, Adam Bielański, Andrzej Zoll, Jerzy Limon, a także Jerzy Owsiak.
W tym roku odbiera ją ksiądz Adam Boniecki. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ, stała współpracowniczka portalu Aleteia Polska (polska edycja aleteia.org). Publikowała m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Znaku”, „Więzi”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Liberte!”, „Pressjach… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2016