To okropne miłosierdzie

Mój drogi Piołunie,

15.11.2014

Czyta się kilka minut

pytasz, czy faktycznie z nadwiślańskiego kraju wzięła się iskra przeklętego Miłosierdzia, co ludzkość ma przygotować na powtórne przyjście Nazarejczyka? Niestety, stąd właśnie wyszła i niebezpieczny pożar od lat szerzy się jak ziemia długa i szeroka. Jedno mam tylko pocieszenie, że i tym razem nasza chata nieco z kraja... Tu bowiem, gdzie było zarzewie szaleństwa, w mateczniku obłąkańczych idei – rodzi się też zdrowa reakcja. Tu na szczęście nie brak jeszcze ludzi, którzy moralności chcą przywrócić właściwą miarę; którzy wiedzą, że Miłosierdzie w gruncie rzeczy urąga sprawiedliwości, a czymże byłby ten i tamten świat, gdyby zbrodnia pozostała bez kary?

Dlatego z wielką satysfakcją przeczytałem sążnisty wywiad z pewnym filozofem i teologiem, który okiem swym każdego grzesznika każdy fałsz na wylot umie przewiercić. Tako rzecze Ksiądz Profesor: „Wszystko może być objęte miłosierdziem, ale bez nawrócenia, postanowienia poprawy, wyznania grzechów nie ma miłosierdzia”. A następnie, bo jego mowa biegłą jest i potoczystą, kreśli Ksiądz Profesor miażdżące swą logiką porównanie. Otóż kapłan, który by o powyższym zapomniał i nie mówił grzesznikowi o jego odpowiedzialności, piekle i szatanie – przypominałby lekarza na oddziale onkologicznym, który zamiast przestrzegać chorych przed paleniem, mówiłby im: „Róbta, co chceta, i tak wszyscy na pewno wyzdrowiejecie – bez operacji i bez chemioterapii”.

Księże Profesorze, gdyby nie różnorakie okoliczności, rzekłbym, że mi Ksiądz z nieba spadł... Na dwie sprawy zwrócić chcę tylko uwagę. Primo: niepotrzebnie zatrzymuje się Ksiądz w pół drogi. To porównanie trzeba rozwinąć o dalszy instruktaż. Kierując się całym, niezwykle ubogacającym wywiadem Księdza Profesora, zaproponowałbym coś takiego... Do szpitala trafił pacjent w stanie krytycznym. Koniecznością jest pilna operacja. Każdy pięknoduch rzuciłby się oczywiście natychmiast do pomocy, ale czyż byłoby to sprawiedliwe, roztropne? Przecież bydlak sam doprowadził się do katastrofy. Pił jak cysterna i palił jak lokomotywa, tłuszczem obrastał, regularnie się nie badał, z lekarzy zaś tylko kpił i szydził. I co? Zanim chirurg weźmie do ręki skalpel, delikwent musi wyrazić skruchę i postanowienie poprawy? Zresztą – bądźmy poważni... Czyż zapewnieniom i łzom takiego indywiduum w ogóle można zaufać? Czy na jego ratowanie i leczenie godzi się ryzykować grosz publiczny? Czy byłoby to sprawiedliwie wobec tych, co o zdrowie się troszczyli? Nie, po trzykroć nie. Niech się ludziska nauczą ponosić odpowiedzialność – może zmądrzeją, o ile nie zdechną.

Secundo – kwestia jeszcze ważniejsza. Gorliwie donoszę, Księże Profesorze, że przedstawioną przez Księdza zasadę, mądrą i słuszną, notorycznie łamał pewien znany wichrzyciel. Cieśla z Nazaretu. Nawet na finiszu musiał jeszcze siać zamęt i zgorszenie! Słyszał kto, żeby się nawrócili Annasz z Kajfaszem, Judasz z Piłatem czy wszyscy ci, co z ukrzyżowanego szydzili? Żeby w piersi się bili, szaty rozrywali i przysięgali poprawę? A jednak niemądry Cieśla, zanim ducha wyzionął, prosił Tego, Który Jest – żeby im wybaczył! Bo niby nie wiedzą, co czynią... Dobre sobie, wolne żarty, kpina ze sprawiedliwości! Jakiż to przykład dla młodzieży, dziatwy ze szkół i przedszkoli? Może byśmy, Księże Profesorze, coś wreszcie z tym heretykiem zrobili, hę? Jestem do dyspozycji, sługa uniżony.

A Tobie, drogi Piołunie, napiszę na koniec tak. Jeżeli już mam niektórych nadwiślańskich duszpasterzy przyrównywać do medyków, a grzeszników do chorych, to opowiem Ci kawał. Przychodzi facet do lekarza, a lekarz mówi: – Mam dla pana dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chce pan usłyszeć jako pierwszą?

– Dobrą, panie doktorze.

– Z badań wynika, że ma pan przed sobą czterdzieści osiem godzin życia.

– Panie doktorze, pan oszalał! Jeżeli to ma być dobra wiadomość, jaka jest w takim razie zła?

– Miałem to panu powiedzieć wczoraj...


Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2014