To nie koniec powieści

Choć czytelnictwo w Polsce pozostaje na niskim poziomie, wydawcy literatury środkowoeuropejskiej podejmują wielką pracę i niejako sami stwarzają popyt na książki autorów z naszego regionu – mówią jurorzy Angelusa.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

„Proza, która mierzy się z rzeczywistością” – tak mówi się o książkach, które docierają do finału Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Rzeczywistość, z którą zmierzyli się dotychczasowi laureaci Nagrody, jest europejską mozaiką trudnych tematów, tyglem historii zapomnianych, niepodejmowanych. Statuetka Angelusa trafia do rąk pisarzy z kręgu Europy Środkowej, którzy „podejmują w swoich dziełach tematy najistotniejsze dla współczesności, zmuszają do refleksji, pogłębiają wiedzę o świecie innych kultur”.

Nagrodę od ośmiu lat przyznaje Miasto Wrocław, którego historia i położenie sprawiły, że jest to miejsce ścierania się najrozmaitszych narodowości, kultur i prądów umysłowych, miejsce spotkań i dialogu. W kolejnych edycjach tryumfuje zwykle literatura piękna; do finału Nagrody wchodzą coraz młodsi autorzy, jest także coraz więcej książek napisanych przez Polaków – w tym roku aż cztery.

Wydawcy tworzą popyt

W tym roku na czele jury wskazującego zwycięzcę, stanęła ponownie rosyjska działaczka społeczna, poetka i tłumaczka literatury polskiej, Natalia Gorbaniewska.

– Jak dotąd, nie mieliśmy polskiego laureata. Tak jakby moi polscy koledzy w jury wyłączali swoich rodaków z grona Środkowoeuropejczyków – mówi „Tygodnikowi”. – Tymczasem zestaw książek zagranicznych bywa czasem ograniczony. Książka Swietłany Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” wyszła w Polsce ponad 25 lat po tym, jak pojawiło się rosyjskie wydanie. Rekordzistą w tej dziedzinie jest Josef Škvorecký. Jego „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” wyszły po polsku i dostały Nagrodę Angelusa prawie 40 lat po ukazaniu się oryginału po czesku.

Zdaniem Natalii Gorbaniewskiej, polskie wydawnictwa szukają na rynku środkowoeuropejskim przede wszystkim nowości. A dokładniej: książek, które wcześniej zostały już przetłumaczone na języki zachodnie i zaakceptowane przez tamtejszych krytyków.

Czy Polacy znają literaturę środkowoeuropejską? Według członka jury Angelusa Stanisława Beresia, choć ogólny poziom czytelnictwa jest w naszym kraju niski, wydawcy tej literatury podejmują wielką (bywa wprawdzie, że mało widoczną) pracę i niejako sami stwarzają popyt na książki autorów z naszego regionu.

W samym tylko Wrocławiu działają dwie małe oficyny, które postawiły na literaturę czeską i wydają świetne książki. – Robią to bardzo młodzi ludzie, którzy po prostu zakochali się w Czechach. Dzięki takim jak oni niedługo może się okazać, że najważniejsze książki autorów Europy Środkowowschodniej są już w naszych księgarniach. Pamiętam, jak kilka lat temu czytałem z otwartymi ustami „Pieniądze od Hitlera” Radki Denemarkovej. Wstrząsająca, trzymająca za gardło literatura – prawdziwa i okrutna jak życie. Wydana w oficynie, o której mało kto wie – mówi Bereś.

Angelusowi czytelnicy

W poprzednich latach laureatami Angelusa byli: Miljenko Jergović (2012 – za powieść „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki”), Swietłana Aleksijewicz (2011 – „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”), György Spiró (2010 – „Mesjasze”), Josef Škvorecký (2009 – „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”), Péter Esterházy (2008 – „Harmonia cælestis”), Martin Pollack (2007 – „Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu”) oraz Jurij Andruchowycz (2006 – „Dwanaście kręgów”).

Książki trafiające do finału Angelusa są zróżnicowane tematycznie, co, rzecz jasna, prowokuje do pytania o to, czym jest literatura środkowoeuropejska. – Temat nie jest sprawą pierwszorzędną. Nie zapominajmy, że literatura jest sztuką, i w tym sensie co roku spotykamy się z różnorodnością, przekonując się o nieprzystawalności do realnej sytuacji takich obecnie modnych pojęć jak „koniec powieści” – wyjaśnia Natalia Gorbaniewska. Przewodnicząca jury uważa nawet, że w przypadku Angelusa precyzyjniej byłoby mówić o literaturze środkowoeuropejskiej.

– Ważnymi tematami naszych autorów są m.in. rejestracje losów ludzi, którzy mieli nieszczęście urodzić się w krajach komunistycznych – mówi Stanisław Bereś. – A także rozważania na temat emigracji i jej ceny. Bo przecież ci, którzy nie chcieli żyć w „komunistycznym raju”, za wszelką cenę próbowali uciec, wydostać się na Zachód, ale tam często nie umieli już żyć. Albo nie mieli na to siły. A dotyczy to wielkich mas ludzkich, liczonych w milionach, nie w tysiącach.

Zdaniem jurora, przyznawana we Wrocławiu nagroda wychowała już swoich wiernych czytelników. Zdarzają się tacy, którzy przeczytali kilka angelusowych książek – i co roku dokładają do nich nowe. Dlaczego? Znajdują w nich doświadczenia i dramaty naszej części świata, szczególnie traumy pozostawione przez komunizm.

Nagroda także dla tłumaczy

Stanisław Bereś zwraca uwagę na jeszcze inną ciekawą prawidłowość. W tym roku wśród angelusowych finalistek jest tylko jedna, która doszła do ostatniej rundy Nike – „Morfina” Szczepana Twardocha: – Niektórzy więc głośno już spekulują, jak to jest możliwe, żeby dwa elitarne grona ekspertów wyłoniły – jako najlepsze polskie książki zeszłego roku – listy utworów w 85 proc. różne? I choć osobiście podoba mi się ta sytuacja, rozumiem takie niepokoje.

Rzeczywiście, intrygująca jest np. różnica pomiędzy finałowym składem nagrody Nike i Angelusa. Chyba nigdy nie były one tak drastycznie różne, bo jak widzimy, wśród finałowej siódemki Angelusa nie ma nawet zwyciężczyni Nike „Ciemno, prawie noc” Joanny Bator.

Warto też przypomnieć, że od 2009 r. o Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus ubiegają się nie tylko prozaicy, ale też tłumacze, którym Nagrodę funduje Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Wałbrzychu im. Angelusa Silesiusa. Nagrodą wyróżniany jest automatycznie tłumacz książki, która zdobyła w danym roku Angelusa. Jeśli jednak zwycięzcą będzie polski autor, jury wskaże najlepszego tłumacza wśród nominowanych książek zagranicznych.

Wręczenie Nagrody Angelus odbędzie się w przebudowanym Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu 19 października o godz. 17.00.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Angelus 2013