Taniec przy grobie cadyka. Pielgrzymka chasydzkim szlakiem

Kiedy przyjechali do Lelowa, mężczyzna, który otwierał synagogę, bardzo się zdziwił: Żydzi, ksiądz, muzułmanie? Pierwszy raz widzę coś takiego.

10.10.2022

Czyta się kilka minut

Chasydzi pielgrzymujący do grobu cadyka Dawida Bidermana. Lelów, 2 lutego 2020 r. / BEATA ZAWRZEL / REPORTER
Chasydzi pielgrzymujący do grobu cadyka Dawida Bidermana. Lelów, 2 lutego 2020 r. / BEATA ZAWRZEL / REPORTER

Byli już w Leżajsku, Kocku, Warce, Aleksandrowie i Krakowie. Wciąż odwiedzają kolejne miejsca.

– To jest tak, jakbyśmy w Polsce chodzili po duchowej żyle złota i kompletnie nie zdawali sobie z tego sprawy – mówi Mariusz Maciak, teolog i religiolog, pomysłodawca cyklicznych pielgrzymek śladem cadyków.

Sam duchowością chasydzką zainteresował się dzięki lekturom. Czytał Abrahama Joshuę Heschela i Gershoma ­Scholema, „Opowieści chasydów” ­Bubera i „Dziewięć bram” Langera. Zafascynowała go ich głęboka mądrość i uniwersalny charakter

– Jestem zadeklarowanym chrześcijaninem – mówi – ale to nie przeszkadza mi w tym, żebym szukał dla siebie duchowego natchnienia także w tradycji żydowskiej. Zawsze mnie inspirowało, że na terenie naszego kraju istniał świat głęboko duchowy, który niestety, wraz z II wojną światową i Holokaustem, zniknął z powierzchni ziemi. Mam wewnętrzny imperatyw, żeby to ogromne bogactwo na nowo przybliżyć właśnie Polakom.

Swój pomysł przedstawił bp. Rafałowi Markowskiemu, warszawskiemu biskupowi pomocniczemu i przewodniczącemu Rady KEP ds. Dialogu Religijnego oraz Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem. Idea spotkała się z aprobatą. Pielgrzymki organizowane są oficjalnie przez archidiecezję warszawską, a duszpasterską opiekę nad nimi sprawuje ks. Andrzej Tulej.

– To ważne. Nasze podróże szlakiem chasydzkim to nie są wycieczki – wyjaśnia Maciak. – Nie chodzi nam wyłącznie o poznawanie ciekawych miejsc. To są pielgrzymki. Zawsze rozpoczynamy je od Eucharystii. Wspólnie modlimy się przy grobach cadyków, często śpiewem i tańcem.

Przyznaje, że w niektórych, skrajnie tradycjonalistycznych środowiskach propozycja pielgrzymowania do grobów świętych żydowskich mężów – cadyków – budzi nie tylko rezerwę, ale jawną wrogość.

– Nieraz musiałem uspokajać księdza biskupa, żeby się tym nie przejmował – opowiada. – Zdaję sobie sprawę z tego, że choć to ja jestem pomysłodawcą i organizatorem, to on zbiera głównie baty. Może to brzmi jak abstrakcja, ale chciałbym, żeby przeciętny Polak, kiedy będzie miał duchową potrzebę, mógł iść po pracy i pomodlić się przy ohelu, grobie cadyka. Może niektórych to szokuje: „Jak to? Przecież to nie są święci katoliccy!”. Ale ja czuję z nimi taką samą więź jak z naszymi świętymi.

– Na tych pielgrzymkach zawsze dziękuję Bogu za dobro, które wydarzyło się poprzez tych ludzi – mówi Adam Dylus, diakon stały i jeden z jej uczestników.

Autokarowa wspólnota

Współcześnie chasydyzm kojarzony jest przede wszystkim z ortodoksyjnymi społecznościami Me’a Sze’arim i Borough Park. Tymczasem u swych początków był to ruch charyzmatyczny, wręcz ekstatyczny, niosący powiew nowego.

– Żeby wejść w tę duchowość, potrzebowaliśmy odpowiedniego przewodnika. Nie specjalisty z akademicką wiedzą o chasydyzmie, ale kogoś, kto dotyka go duchem i sercem – tłumaczy Maciak. – Taką osobą okazał się Symcha Keller. Sam jest chasydem i ma swojego cadyka, a równocześnie nie jest typem fundamentalisty. Jest człowiekiem otwartym i polskim Żydem. Z jednej strony dobrze zna duchowość chasydzką, a z drugiej rozumie polskie realia.

Sam Keller mówi, że nie da się odtworzyć w betonowej dżungli Nowego Jorku i na pustyniach Izraela tego, co zrodziło się w polskich lasach i na polskich łąkach.

– Początkowo chasydyzm był ruchem nieokiełznanym, kompletnie wymykającym się wszelkim standardom i szufladkom – dodaje. – Dziś spotkało go to, co z czasem dzieje się ze wszystkimi ideami: stał się monotonny, mechaniczny, pozbawiony tego nieskrępowanego szaleństwa, które napędzało go w pierwszych latach istnienia. W chasydyzmie zawsze szukałem tego pierwotnego ducha.

– To chodząca encyklopedia – mówi o Kellerze Adam Dylus. – Nawet w czasie podróży autokarem między poszczególnymi miejscami uzupełnia i rozwija niektóre wątki, odpowiada na nasze pytania. Ale jego opowieści to nie tylko ogromna wiedza. Opowiada w taki sposób, że historie niejako ożywają, materializują się. Bez wątpienia ubarwione są jego osobowością. To człowiek niezwykle otwarty. Nie wiem, czy gdyby był bardziej ortodoksyjny, to udałoby mu się zbudować wokół tych pielgrzymek taką, mogę to śmiało powiedzieć, wspólnotę.

„Za każdym razem podczas takich spotkań otrzymuję od uczestników potężny zastrzyk dobrej energii i wiary, że słowa płynące z serca trafiają do serc – pisze Keller w relacji z jednej z wypraw na swoim profilu facebookowym. – Nieważne, skąd pochodzimy, ważne, ile człowieczeństwa w sobie nosimy i na ile jesteśmy otwarci na cały świat, bo jak mówił Widzący z Lublina: cóż to byłby za Bóg, do którego prowadziłaby tylko jedna droga”.

Uczestnicy pielgrzymek to bez wątpienia żywy dowód tej wielości.

Muzułmańska kipa

– Pochodzę z miasta Konya. To bardzo tradycyjny i religijny region w Turcji – opowiada Mustafa Aydogdu. – Dopóki tam żyłem, wydawało mi się, że wszyscy ludzie na świecie są Turkami i muzułmanami. Potem przyjechałem do Polski i przekonałem się, że jest inaczej. Ludzie są różni i jeśli chcemy żyć w pokoju, musimy nauczyć się ze sobą rozmawiać. Dlatego zainteresowałem się dialogiem międzyreligijnym.

Z Mustafą i Huseyinem spotykam się w warszawskiej siedzibie organizacji Dunaj Instytut Dialogu. Obaj aktywnie angażują się w jej działania, pochodzą z Turcji i jeżdżą na pielgrzymki śladami cadyków.

– Prawdę mówiąc, wcześniej ­niewiele wiedziałem na temat chasydyzmu – mówi Huseyin Celik, student dziennikarstwa. – Zaskoczyło mnie, że Baal Szem Tow, założyciel tego ruchu, podróżował do Turcji i tam zapoznał się z sufizmem, który wpłynął na jego doktrynę.

Mówią, że inni uczestnicy pielgrzymki często zwracają na nich uwagę, są zaintrygowani i zaciekawieni.

– Mamy ciemną skórę i czarne włosy, od razu widać, że nie jesteśmy Polakami. Sporo osób dopytywało nas, kim jesteśmy i co tu robimy – mówi Mustafa. – Kiedy wchodziliśmy do synagogi i trzeba było zakryć głowę, zakładaliśmy nasze czapki, którymi zakrywamy włosy w trakcie modlitwy. To też budziło zainteresowanie.

– Większość osób miała współczesne czapki i kapelusze, a my nasze tradycyjne nakrycia głowy – dopowiada Huseyin. – Niektórzy nas pytali: czy to wasze muzułmańskie kipy?

– Uczestnicy pielgrzymek to ludzie bardzo otwarci – zauważa Mustafa. – W innych sytuacjach nie zawsze czujemy, że możemy opowiadać o swojej religii. Tu byliśmy chętnie słuchani. Równocześnie śmiało mogliśmy zadawać pytania dotyczące chrześcijaństwa i judaizmu.

– Grupa muzułmanów pozytywnie mnie zaskoczyła – przyznaje Adam Dylus. – To, z jakim szacunkiem wypowiadają się o Abrahamie, Jakubie, nawet o, w ich mniemaniu, proroku Jezusie. Te pielgrzymki łączą ludzi wielu nurtów. Dla mnie jest to rzecz fenomenalna, zwłaszcza obecnie, gdy tak wyraźne są podziały społeczne. To dobra lekcja szacunku dla różnorodności.

Pytam chłopaków, jak ich rodzime środowisko zapatruje się na udział w chrześcijańskich pielgrzymkach do grobów żydowskich świętych.

– Część kolegów przyganiała mi w żartach: Jak to? Jeszcze nie odbyłeś pielgrzymki do Mekki, a jeździsz na pielgrzymki żydowskie? – śmieje się Huseyin.

– My muzułmanie mamy tylko jedną pielgrzymkę, do Mekki – wyjaśnia Mustafa. – Podróży do miejsc innych religii nie traktujemy jak pielgrzymki, choć na pewno one także pogłębiają naszą wiarę. Gdybym powiedział mojej babci, która nie jest wyedukowana i jest bardzo konserwatywna, że byłem w kościele lub synagodze, to trudno by to było jej zrozumieć. Moi rodzice są już na to bardziej otwarci.

– Ale jeśli ktoś dobrze czyta i rozumie religię, to wie, że nie robimy nic złego – podsumowuje Huseyin. – Musimy rozmawiać z ludźmi różnych religii i kultur, żeby żyć w pokoju. Wierzę, że bez dialogu nie moglibyśmy dobrze żyć. Tak, jak chce tego od nas nasz Bóg.

Za biblijną Rut

Motywacje uczestników do udziału w pielgrzymce są różne.

– Poruszyła mnie historia pewnej starszej pani – opowiada Mariusz Maciak. – W czasie wojny była małą dziewczynką, a jej rodzice ukrywali u siebie w domu młodą Żydówkę. Szybko się z nią zaprzyjaźniła. Po wojnie dziewczyna wyjechała do Izraela. Ta pani wzięła udział w pielgrzymce dlatego, że chciała doświadczyć świata, który reprezentowała jej dawna przyjaciółka.

Beata Dylus, żona Adama, mówi, że przyciąga ją modlitwa poprzez taniec – taka, w której także jej ciało oddaje chwałę Bogu.

– Dla mnie szczególnie cenne jest pokazanie hebrajskiego sposobu czytania i rozumienia Pisma Świętego – zauważa Adam Dylus. – W powszechnej mentalności związek Jezusa z Izraelem jest często pomijany. Co Jezus miał wspólnego z Izraelem? No jak to co? Wszystko! Wejście w ten żydowski kontekst historyczny, językowy i kulturowy sprawia, że Biblia ożywa, a osoba Jezusa objawia się jeszcze wspanialsza.

– Wychowany jestem w nurcie chrześcijaństwa otwartego na duchowość żydowską – mówi Mariusz Maciak. – W synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział, że „religia żydowska nie jest dla naszej religii »zewnętrzna«, lecz w pewien sposób »wewnętrzna«”. Dla mnie to nie kurtuazja, ale wypowiedź doniosła teologicznie, która tłumaczy moją więź z cadykami. Po prostu istnieje między chrześcijaństwem i judaizmem wspólna przestrzeń łaski bożej, w którą bez obaw się zanurzam. Towarzyszą mi słowa biblijnej Rut, która zwraca się do Noemi: „Twój Bóg jest moim Bogiem, twój naród jest moim narodem”. Ja dodaję jeszcze od siebie: twoi święci (cadycy, a tłumacząc dosłownie: sprawiedliwi) są moimi świętymi. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Taniec przy grobie cadyka