Tak, jesteśmy populistami

Włosi mają nowy rząd, a strefa euro ma perspektywę nowego kryzysu: niestabilność jej trzeciego co do wielkości kraju może wywołać kryzys gorszy niż grecki.

11.06.2018

Czyta się kilka minut

Premier Giuseppe Conte otwiera pierwsze posiedzenie nowej rady ministrów, 1 czerwca 2018 r. / ANGELO CARCONI / EPA / PAP
Premier Giuseppe Conte otwiera pierwsze posiedzenie nowej rady ministrów, 1 czerwca 2018 r. / ANGELO CARCONI / EPA / PAP

Rzecz działa się w Rzymie, nie mogło więc zabraknąć antyku. „Porozumieliśmy się z Ruchem Pięciu Gwiazd, żeby walczyć z Europą, jak niegdyś Ateny i Sparta sprzymierzyły się przeciw Persji” – tak w debacie nad wotum zaufania dla nowego włoskiego rządu mówił poseł Ligi, jednej z dwóch tworzących go formacji.

Liga, choć formalnie jest mniejszościowym partnerem w tej koalicji, wskazywana jest jednak jako ta, która uzyskała większy wpływ na oblicze nowego rządu. Już kilka lat temu porzuciła przymiotnik „Północna”, wyczuwając, że łatwiej teraz łowić głosy, kierując złość wyborców nie na leniwe włoskie Południe, lecz na Brukselę.

Unia to „niemiecka klatka” – mówił jeszcze w 2017 r. Matteo Salvini, szef Ligi, a dziś wicepremier i szef MSW w nowym gabinecie. Relacjonując swą rozmowę z Viktorem Orbánem zapewniał wtedy, że wespół z nim jest gotów pracować „nad zmianą reguł Unii Europejskiej”.

Inspiracje i obietnice

Nacisk na złagodzenie sankcji wobec Rosji – i traktowanie jej jako strategicznego partnera – to też wkład Salviniego w nową politykę Włoch. Choć premier Giuseppe Conte (prawnik bez doświadczenia politycznego, będący marionetką w rękach Ligi i Pięciu Gwiazd) zapewniał w exposé NATO, że jego kraj nadal chce w nim być „jak najlepiej” (przy czym użył łacińskiego cytatu z Liwiusza), słowa te brzmiały blado. W przeciwieństwie do mocno artykułowanego otwarcia na reset z Moskwą („sankcje szkodzą bowiem społeczeństwu obywatelskiemu Rosji”).

Rosja pojawiła się w exposé Contego ponownie, gdy wyznał: „Czerpię inspirację ze słów Dostojewskiego o Puszkinie, gdy przyznaję z dumą, że jesteśmy populistami, jeśli słowo to oznacza wsłuchiwanie się w głos ludzi... i jeśli antysystemowość oznacza dążenie do wprowadzenia nowego systemu”. Wprawdzie w mowie, jaką pisarz wygłosił z okazji odsłonięcia pomnika poety, trudno odnaleźć konkretne słowa, które miały inspirować Contego, ale warto zauważyć, że wizje Dostojewskiego na temat nowego uniwersalizmu – idącego z Moskwy na ratunek Europie – robią ostatnio karierę. Wcześniej mowę pisarza cytował (tym razem dokładnie) prezydent Francji, w trakcie konferencji z Putinem w Sankt Petersburgu.

W swym programie koalicyjnym Liga i Pięć Gwiazd porzuciły najostrzejsze hasła przeciw wspólnej walucie. Skupiają się na konkretnym rozdawnictwie: niski podatek liniowy (to Liga), gwarantowany dochód obywatelski (tego chcą „gwiaździści”), niższy wiek emerytalny, podwyżka świadczeń. Eksperci wyliczają, że może to kosztować ponad 100 mld euro – w sytuacji, gdy kraj już jest zadłużony po uszy.

Gorzej niż w Grecji?

Reakcje giełd i liderów Unii wskazują, że nowy rząd w Rzymie traktowany jest jako ryzyko dla euro i dla spójności Unii (i tak marnej). Spread, czyli różnica oprocentowania między 10-letnimi papierami skarbowymi Włoch i Niemiec, poszybował prawie do 300 punktów (gdy już sto kilkadziesiąt uznawanych jest za poziom alarmowy dla wypłacalności państwa). Z kolei oprocentowanie krótkoterminowych obligacji włoskich przebiło w ubiegłym tygodniu greckie – to znaczy, że inwestorzy spodziewają się gorszego tumultu w Rzymie niż ten, który spowodował niemal wyrzucenie Aten ze strefy euro.

Jeszcze zanim te wskaźniki zaczęły skakać, Günther Oettinger – unijny komisarz ds. budżetu – wyraził nadzieję, że perturbacje na rynkach finansowych wskażą Włochom, na kogo warto głosować. Został zrugany przez swych kolegów (bo pachniało to „ingerencją” Unii, której na poziomie oficjalnym stara się ona unikać), choć miał rację. To, że zadłużenie kraju ogranicza jego suwerenność, Włosi zawdzięczają głównie sobie. Choć z drugiej strony „grupa trzymająca władzę” w strefie euro zbyt długo przymykała oczy na to, że nie da się mieć wspólnej waluty bez koordynacji fiskalnej, i że gospodarki Włoch i Niemiec różni zbyt wiele, by nie owocowało to ogromną nierównowagą (na korzyść Berlina). Teraz strefa euro stoi wobec groźby, że niestabilność trzeciego co do wielkości jej kraju wznieci pożar, który ugasić będzie trudniej niż ten grecki.

Cała nadzieja Brukseli – i po części Waszyngtonu (choć niektórzy, jak Steve Bannon, pomagali włoskim populistom) – w tym, że ta koalicja szybko się rozpadnie. Wszak sojusz Aten i Sparty szybko przerodził się w wyniszczającą oba kraje jatkę – wojnę peloponeską.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2018