Tak będzie

28.12.2020

Czyta się kilka minut

Możemy bez wahania powiedzieć, że ­fachowe oceny polskich metod walki z epidemią to lektura rozdzierająca. A to dlatego, że nieaktualne okazuje się przekonanie, iż Polacy są legendarnie praktyczni, że praktyczność pomagała im i pomaga przeżyć trudne chwile. To jedno. Po drugie – jeśli idzie o lektury męczące – wszechobecne piśmiennictwo oparte na najwulgarniejszym polskim kibolstwie stosowanym jako metoda rządzenia wzdyma nas wyższościowo, pogardliwie i takoż symetrycznie. Dlatego też uznaliśmy, że oto zamiast o przeszłości bądź to teraźniejszości, lepiej pogwarzyć sobie dziś o przyszłości. Jak mawiał klasyk, „wybierzmy przyszłość”, co szczególnie ma sens dziś, gdy wchodzimy w nowy rok krokiem bynajmniej nie dziarskim.

Pierwszą plotką-nieplotką na temat otwarcia nowego kalendarza politycznego była wiadomość, że jakoś tydzień po sylwestrze przybędzie do Polski obecny, ale w zasadzie już jakby były wiceprezydent USA p. Pence. To ważny szczegół, że informację o tej podróży podała solidna zagraniczna agencja prasowa. Zaraz potem przedstawiciele trzeciego szeregu tutejszej władzy sensację tę zdementowali i temat zanikł. Bądź się zgubił. Zgubił się w powszechnych rozważaniach, jak by tu ominąć zarządzone ograniczenia w obchodzeniu pierwszego co do ważności polskiego święta, czyli sylwestra.

Ponieważ – jak wiadomo – kalendarze, daty i cyferblaty należą do sfery umów, znaczna część populacji postanowiła, owszem, odpowiedzialnie przestrzegać surowych rządowych regulaminów mających obowiązywać w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, ale w zamian umówić się inaczej i pobawić się dzień wcześniej. Bez ryzyka, że p. Morawiecki się pogniewa, zaciśnie piąstki i wezwie tajniaków z teleskopowymi pałami, którzy zleją roztańczone staruszki i starców z dziećmi na ręku. No więc wiadomość o wizycie p. Pence’a zgubiła się też pośród totalnego nawijania nam makaronu na uszy, że żyjemy w demokracji, że gospodarka hula, że kultura to jest właśnie to, co pokazują w publicznej telewizji, że p. Wildstein jest pisarzem, że polska służba zdrowia ma się znakomicie bądź że Polska ma coś takiego jak parlament pracujący na sposób europejski. Nie mogliśmy, mimo tych wszystkich znakomitych rewelacji, przestać myśleć o p. Pensie, zastępcy p. Trumpa. Do tego stopnia byliśmy intelektualnie pobudzeni, że przeczytaliśmy sobie w Wikipedii jego życiorys. Czy ta lektura coś nam dała? Wzbogaciła nasz zbiór informacji na temat amerykańskich elit? Nie. W ogóle. Czy ten biogram zniechęcił nas do myślenia o p. Pensie, o Ameryce bądź o Polsce w przyszłości? Nie. Wręcz przeciwnie.

Oto obraz, który wydawał nam się dotychczas niewyraźny i szary, zaczął nabierać formatu, koloru i ostrości. Z ilustracji wielkości pocztowego znaczka zaczęło powstawać malowidło wielkości – za przeproszeniem – „Panoramy racławickiej”. Cóż ono przedstawia? Śmiać nam się chce, że nasi Czytelnicy jeszcze się nie domyślają, że nie czytają znaków na niebie i na ziemi. Otóż przymknąć należy oczy i owo zobaczyć. Trzeba poruszyć nozdrzami. Należy węszyć. Co czuć?

Wiceprezydent p. Pence, mimo dementi, przybywa do Warszawy. Jest to oczywista zapowiedź, że jego szef p. Trump też się rychło zjawi. Stanie się to oczywiście dopiero wtedy, gdy wyniosą go razem z krzesłem z Białego Domu i gdy zostanie przymusowo zaszczepiony na COVID-19. Zaraz potem, pierwszym dreamlinerem, przyleci do Polski. Do jedynego kraju na świecie, który nie uznał wyników ostatnich wyborów w jego ojczyźnie, a w którym bieżąca woda w kranie jest jeszcze standardem. Oto p. Trump wyjedzie z Okęcia z hukiem, w sto radiowozów, z dworem republikańskich elit, z banderią komentatorów telewizji Fox na koniach, wprost na Żoliborz, gdzie p. Trump będzie prezydentem USA na wychodźstwie, a p. Pence oczywiście jego zastępcą. Dlatego właśnie p. Pence przyjedzie do Warszawy trochę wcześniej, żeby dopiąć wynajęcie na Żoliborzu białego domku. Pukacie się w głowę? Tak będzie. Dobrego roku! ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021