Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Być może odpowiedzią jest znajdujący się w Watykanie fresk „Szkoła Ateńska” Rafaela. Platon – wyjaśniał papież – „palcem wskazuje w górę, ku światu idei, można powiedzieć: ku niebu”, Arystoteles „ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości”. „Chodzi – mówił dalej – o ciągłe spotkanie między niebem a ziemią, gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, co od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami”.
Przyszłość Europy zależy od powiązania tych dwóch elementów: „Europa, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi zatracenie duszy, a także »ducha humanistycznego«, którego tak kocha i broni”. Tymczasem „wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich instytucji” i dopiero „otwarcie na transcendencję” może przywrócić centralne miejsce osobie ludzkiej, „która w przeciwnym razie pozostaje na łasce i niełasce mody i aktualnych władz”. Wtedy często „istoty ludzkie są traktowane jak przedmioty, których koncepcję, strukturę i przydatność można zaprogramować, a następnie wyrzucić, gdy nie są już potrzebne, gdyż stają się słabe, chore lub stare”.
Chętnie powtarzane przez sprawozdawców porównanie Europy do starej, bezpłodnej kobiety to tylko ilustracja głównej tezy obu papieskich wystąpień. Papież nie mówi wprost, dlaczego „wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich instytucji”, ale, wskazując szanse naprawy, podkreśla, że sprowadzenie debaty politycznej do kwestii technicznych i ekonomicznych, z pominięciem „autentycznej orientacji antropologicznej”, grozi sprowadzeniem człowieka do „bycia jedynie trybikiem w mechanizmie, który traktuje go na równi z dobrem konsumpcyjnym, którego można używać tak, że – jak to niestety często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku chorych, nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem”. Wymiar transcendentalny (co chyba musi oznaczać chrześcijańskie korzenie Europy) mógłby, zdaniem papieża, przyczynić się do rozwiązania wielu problemów: „umiejąc wydobyć ich [chrześcijańskich korzeni] bogactwo i potencjał, [Europa] mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów, które się plenią we współczesnym świecie”.
W drugim przemówieniu (do Rady Europejskiej) papież, mówiąc o konieczności przekraczania podziałów („Europa, która prowadzi dialog jedynie w ramach zamkniętych grup przynależności, pozostaje w połowie drogi”), chwalił inicjatywę Rady podjęcia „dialogu międzykulturowego, łącznie z jego wymiarem religijnym” i zapewniał, że „istnieją dość liczne i aktualne zagadnienia, w których może mieć miejsce wzajemne ubogacenie, gdzie Kościół katolicki – w szczególności przez Radę Konferencji Biskupów Europy (CCEE) – może współpracować z Radą Europy i wnieść znaczący wkład”.
Zapewnił też, że „Kościół (...) pomimo grzechów swoich dzieci, na wzór Chrystusa nie szuka w świecie niczego innego jak służenia i dawania świadectwa prawdzie. Nic poza tym duchem nie kieruje nami we wspieraniu dróg ludzkości”.
Papież Franciszek w sposób sobie właściwy kontynuował więc w Strasburgu linię poprzedników. Ludziom decydującym o losach Unii Europejskiej tłumaczył, że ekonomia, postęp techniczny i solidarność ludzi sukcesu bez transcendentnego fundamentu wspólnych wartości, praw człowieka i sprawiedliwego państwa nie wystarczą do budowania wspólnej Europy. Czy ich poruszył? Klaskali długo i na stojąco...
„Dziś ubrany na biało starzec sfrunął jak gołębica, stanął wśród stada wron i do nich mówił” – napisała sycylijska dziennikarka Anna Kanakis.