Syryjski węzeł

Ta wojna może zostać zakończona tylko drogą polityczną. Tymczasem zabiegi dyplomatyczne wokół Syrii są niemal tak skomplikowane jak sam konflikt.
ze Stambułu

05.11.2018

Czyta się kilka minut

Szczyt w Stambule, 27 października 2018 r. / MURAT KULA / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES
Szczyt w Stambule, 27 października 2018 r. / MURAT KULA / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES

Prób było wiele. Od lat w Genewie spotykają się pod egidą ONZ przedstawiciele reżimu Asada i opozycji oraz krajów Zachodu i Wschodu, które wspierają którąś z walczących od 2011 r. stron. Nie wyniknęło z tego nic. Trzy lata temu Rosjanie, Irańczycy i Turcy zainicjowali tzw. proces astański (rozmawiano w stolicy Kazachstanu, stąd nazwa), nie uwzględniając jednak Amerykanów i Europejczyków. Także on nie doprowadził do pokoju. Wręcz przeciwnie.

Syryjski władca Asad i jego sojusznicy w Moskwie i Teheranie złamali trzy z czterech uzgodnionych rozejmów i odbili obszary centralnej i południowej Syrii, które były pod kontrolą powstańców. Asad panuje dziś nad terenem obejmującym trzy czwarte państwa. Mając tak dogodną pozycję, nie widzi powodu, by choć o krok wychodzić naprzeciw swym wrogom.

Wymuszone uśmiechy

Teraz, w ostatni weekend października, w Stambule spotkali się przywódcy Turcji, Rosji, Francji i Niemiec. To pierwszy szczyt na temat Syrii w takim składzie. Wielkimi nieobecnymi byli Amerykanie i Irańczycy, nie zaproszono też reżimu i opozycji. Jeśli trzeba jeszcze dowodu, że „sprawa syryjska” to dziś domena zagranicznych sił, szczyt w Stambule był tego dowodem.

Choć także z nim nie wiązano nadziei. A fakt, że jego uczestników więcej różni niż łączy, widać było np. na wspólnym zdjęciu – po wymuszonych uśmiechach Merkel, Macrona, Putina i Erdoğana. Czwórka przywódców potwierdziła ponownie to, co wiadomo od dawna: że tej wojny nie da się rozstrzygnąć militarnie, i że może zostać zakończona jedynie przez rozwiązanie polityczne.

Krokiem w tym kierunku ma być komisja, która spotka się w Genewie, by opracować nową konstytucję, „torującą drogę do wolnych i uczciwych wyborów pod nadzorem ONZ” (jak czytamy w komunikacie). Politycy zgodzili się też, że konieczny jest trwały rozejm, zwłaszcza w prowincji Idlib (ostatnim większym obszarze pod kontrolą rebeliantów), i zaapelowali do walczących o zapewnienie dostępu do pomocy humanitarnej.

Wszystko to brzmi znajomo. Wielu obserwatorów uznało stambulski szczyt za kolejny sukces Putina, który chce marginalizować USA i wzmacniać pozycję Rosji. – Putin nie miał większych oczekiwań wobec tego spotkania, ale już sam fakt, że szczyt z udziałem Europejczyków się odbył, ma dla Rosjan duże znaczenie – ocenia Timur Achmetow z Russian International Affairs Council w Ankarze.

Kuszenie Europy

Już latem tego roku Putin przedstawił USA i Europie ofertę, by wspólnie przeprowadzić repatriację uchodźców z Turcji, Libanu i Europy. Usiłował też przekonać Europę, zwłaszcza Niemców, by sfinansowali odbudowę zniszczonych miast. – Rosja oferuje Europie rozwiązanie problemu uchodźców, który Niemcom i Francji sprawia najwięcej kłopotów – mówi Achmetow.


Czytaj także: Dymy nad Syrią - reportaż Grażyny Makary i Marcina Żyły z lipca 2018 r.


Ale Merkel i Macron pozostali nieugięci. Jak długo nie będzie wiarygodnego procesu politycznego, tak długo nie będzie „faktycznego i trwałego powrotu” uchodźców, mówił w Stambule Macron. Merkel podkreślała, że konieczne są gwarancje, iż wracający nie będą prześladowani; muszą być też stworzone przesłanki humanitarne.

Wygląda na to, że Europejczycy po raz pierwszy mają wspólną strategię: nie będzie pieniędzy ani innych ustępstw, jak długo Asad nie okaże się gotowy do koncesji. Kluczowym punktem jest tu Idlib. Wspólnie z Amerykanami Europejczycy ostrzegają Asada i Putina przed ofensywą na tę prowincję, wspierając tym Erdoğana, który naciska na negocjacje w sprawie Idlibu. We wrześniu on i Putin zgodzili się na utworzenie tam strefy buforowej, z której rebelianci usuną ciężką broń, i którą opuszczą „wszystkie radykalne grupy terrorystyczne” (chodzi głównie o Hayat Tahrir al-Sham). Umowę tę Turcy, mający w Idlibie „swoje” grupy zbrojne, zrealizowali częściowo. Putin nie robił z tego problemu, choć powtórzył groźbę, że Rosja zastrzega sobie prawo do wsparcia Asada, by „wyeliminować wylęgarnię terroru”.

Ale taktyka Putina, który potrzebuje Europy i jej pieniędzy na odbudowę Syrii, może być skuteczna tylko wtedy, gdy uda mu się skłonić Asada do ustępstw. Macron nie owijał w bawełnę: reżim zawdzięcza Rosji swe przetrwanie, jest więc rzeczą Rosji, by wywrzeć presję na Asada. Ten jak dotąd nie zgadza się na reformy konstytucyjne, twierdząc, że to wewnętrzna sprawa Syrii.

Achmetow zwraca uwagę, że wszystkie strony są świadome, iż uchodźcy wrócą tylko wtedy, jeśli w Syrii na powrót zapanuje stabilność, a to oznacza polityczne reformy. ©

Autorka jest reporterką szwajcarskiego dziennika „NZZ”, specjalizuje się w tematyce Bliskiego Wschodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2018