Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Celem jest Idlib: ostatni większy obszar, który jest pod kontrolą sunnickiej opozycji antyasadowskiej. W tej prowincji przebywa 2,5 mln ludzi (połowa to uchodźcy z innych regionów).
Atakujący zajęli już ponad setkę wsi na południu Idlib. „Asad idzie na całość” – ocenia komentator szwajcarskiego „NZZ”, twierdząc, że syryjski dyktator tworzy fakty dokonane przed planowaną na koniec stycznia konferencją pokojową. Zapowiedziana szumnie jako „Kongres Narodów Syrii”, ma się odbyć w Soczi pod egidą Rosji oraz z poparciem Iranu i Turcji.
Ofensywa ruszyła, choć niedawno Rosja, Iran i Turcja ustaliły, że Idlib to „strefa deeskalacji”. Dlatego Ankara wzywa Asada, Rosję i Iran do wstrzymania walk. Jednak Asad wykorzystuje zręcznie fakt, iż rozejm nie dotyczy radykalnych organizacji islamskich. Tymczasem opozycję w Idlib tworzą różne siły: zarówno umiarkowane (wspierane przez Turcję), jak też islamistyczne – zwłaszcza Hayat Tahrir al-Sham, następczyni Frontu Nusra.
Po siedmiu latach wojny Asad – wspierany przez Rosję, Iran i libański Hezbollah – opanował już na nowo prawie dwie trzecie Syrii. Jej północno-wschodnią część (jedną trzecią kraju) kontrolują siły syryjskich Kurdów (między Kurdami i Asadem trwa faktyczny rozejm). Bojownicy tzw. Państwa Islamskiego zostali już niemal pokonani. Natomiast sunnicka opozycja – na początku wojny głównie umiarkowana, z czasem coraz bardziej radykalnie islamska – utrzymuje już tylko enklawy na południu (wschodnia Ghuta) i Idlib. Kraje zachodnie są dziś zepchnięte do roli obserwatorów.
Obserwatorzy wątpią, czy konferencja w Soczi przyniesie polityczne efekty. Nie tylko za sprawą ofensywy Asada – punktem spornym jest też udział w niej syryjskich Kurdów, czemu sprzeciwia się Turcja. Napięcie między Ankarą i Moskwą zwiększyło się też ostatnio po tajemniczych atakach dronów z materiałem wybuchowym na rosyjską bazę Humajmim. Rosjanie stracili kilkunastu rannych i zabitych, a siedem samolotów zostało uszkodzonych. Twierdzą, że drony przybyły z Idlib, i wzywają turecką armię oraz wywiad, by zapobiegły takim atakom.
Organizacje humanitarne podają, że ostatnia ofensywa sprawiła, iż 100 tys. Syryjczyków z Idlib porzuciło domy i ruszyło na północ w stronę tureckiej granicy. ONZ twierdzi, że większość mieszkańców prowincji jest w stanie przeżyć tylko dzięki pomocy humanitarnej. ©℗
Źródła: NZZ, FAZ, SWP