Nigdy za starzy, aby czuć się młodo

W zmaganiu ze starością nie chodzi tylko o wydłużenie życia. Rzecz w tym, by zapanować nad ułomnościami wieku – także duchowo.

31.01.2015

Czyta się kilka minut

Wieczór karnawałowy dla seniorów, poprowadzony przez 73-letnią DJ Wikę, Gdynia, styczeń 2013 r. / Fot. Łukasz Dejnarowicz / FORUM
Wieczór karnawałowy dla seniorów, poprowadzony przez 73-letnią DJ Wikę, Gdynia, styczeń 2013 r. / Fot. Łukasz Dejnarowicz / FORUM

Pytanie, czy istnieje możliwość odmłodzenia się, musi oczywiście napotkać na zaprzeczenie, o ile dotyczy wieku kalendarzowego. Człowiek z siedemdziesiątką na karku nie może raptem stać się 60-latkiem. Ale – na ile problem ten dotyczy wieku biologicznego, możemy tę prognozę bez reszty zaakceptować.

Słowo „odmłodzenie” wciąż jednak jeszcze jest nadużywane. Termin bywa np. naciągany i utożsamiany z pojęciem „erotyzacja”. Współczesna gerontologia i geriatria pragną zoptymalizować ogólne poczucie pacjenta. Usunięte ma być zmęczenie, zawroty głowy, szum w uszach, poczucie ogólnego zniechęcenia, a odzyskana zdolność trwałej koncentracji, krótko mówiąc: osiągnięcie radości życia i tym samym także radości erotyki. Nie chodzi przecież li tylko o wydłużenie lat życia; rzecz w tym, aby zapanować nad ułomnościami zaawansowanego wieku.
Nie liczy się tu jednak li tylko problem starości i starczych schorzeń. Ważną i doniosłą rolę odgrywa także moment duchowy. Każdy z nas może obserwować, jak człowiek pod ciśnieniem lęku, gospodarczego kryzysu, przeżywanego zawodu w nieszczęśliwej miłości, zatroskania o przyszłość swych najbliższych starzeje się niemal momentalnie, „przez jedną noc”. Zaobserwować możemy naturalnie i inne zjawisko, kiedy to ci sami ludzie znów stają się młodzi, gdy tylko zmienia się niekorzystna dla nich życiowa sytuacja. Nieprzyjemna wiadomość lub kłótnia i spory mogą człowiekowi dopiec nie tylko na resztę dnia, lecz także i postarzeć go o całe lata. Głębokie duchowe wstrząsy potrafią człowieka przemienić w niedołężnego starca.

W sercu człowieka zmagają się dwa nie do pogodzenia trendy: tęsknota za dożyciem starości, a przy tym pozostanie wiecznie młodym. Byłoby bajecznie, jak u Andersena, kiedy to z zniedołężniałej staruszki można było wyczarować kwitnące dziewczę.
 

Marzenie alchemika
Od niepamiętnych czasów badacze, alchemicy, kapłani i świeccy głowili się nad wynalezieniem eliksiru życia. Dzisiaj jesteśmy bardziej nowocześni nie tylko w zbudowaniu życiodajnego kąpieliska, lecz także w osiąganiu tego samego efektu przez iniekcje, naświetlania z pomocą skomplikowanych aparatów – wszystko to ma służyć fenomenalnemu wydarzeniu jednego i tego samego cudu. Szybki cud trwałego odmłodzenia jednak nie istnieje.
Pragnienie zabezpieczenia starości jest zrozumiałe i racjonalne. Może jednak przemienić się w niepowściągliwą żądzę i stać się nawet neurozą. Bezsensowne jest poświęcanie całego życia zabezpieczeniu wyimaginowanej starości i odmawianie sobie niezliczonych rzeczy w swym życiu. Absolutne zabezpieczenie tutaj nie istnieje. Rzymski cesarz Marek Aureliusz mawiał: „Nasze życie jest tym, co czynią z niego nasze myśli”. Nastawienie do rzeczy jest głównym czynnikiem, który określa nasz żywot. Stałe krzesanie trosk jest złym nawykiem, a jeszcze większym jest ustawiczne mówienie o tym. Kiedy człowiek poniósł stratę, wtedy lepiej wykuwać nowe plany, zapominając o starych niepowodzeniach. Nigdy nie zaprzestańmy wykuwania nowych planów. U zdrowego człowieka nie istnieje wiek, w którym krzesanie nowych konceptów byłoby zabiegiem spóźnionym.

Nigdy nie należy budować swego życia na sprawach zewnętrznych, drugoplanowych. Kiedy się to uczyniło, wtedy nieodzownie pojawi się moment, w którym owe drugorzędności zatracają swe znaczenie i człowiek wikła się w nowy kryzys. Zewnętrzny wygląd, sport, życie towarzyskie, strój i permanentna rozrywka nigdy nie mogą wypełnić życia.
Również życie budowane tylko na erotyce lub społecznym stanowisku staje się egzystencją zagrożoną i skazaną na monotonię i brak miłości. Małżeństwo musi bazować na wartościach duchowych i na autentycznym koleżeństwie, jeżeli pragnie utrzymać się w starszym wieku i zachować swą wartość i swe piękno.
Emerytura i co dalej?

Znawcy tematu podkreślają jednogłośnie, że samo przejście w stan spoczynku jest ingerencją, która wzmaga proces starzenia się i skraca długość życia poniżej oczekiwanego horyzontu. Ciągle i wciąż daje się zaobserwować sytuacja, że brak zawodowej aktywności wzmaga niedomogi starości. Starsi ludzie pytani, czy żywią jakieś życiowe plany na okres emerytury, do którego się zbliżają, odpowiadają najczęściej negatywnie. Większości indagowanych odpowiedź brzmi: „Znajdę jakieś zajęcie”. Kiedy indagujący pytać nie przestaje, otrzymuje odpowiedzi wymijające, szczególnie gdy stan spoczynku jawi się w odległej przyszłości.
W Ameryce myśl o przygotowaniu się do starości toruje sobie drogę do tego stopnia, że wielkie koncerny organizują dla stojących przed emeryturą pracowników kursy poświęcone tej problematyce, które radą i pomocą wdrażają ich w zgoła nową fazę egzystencji. W planowaniu czasu otwierającego stan spoczynku adepci muszą uwolnić się od wyobrażenia, jakoby emerytura była początkiem wiecznego urlopu. Nowi emeryci muszą być w stanie wyobrazić sobie, co zamierzają począć z ową wielością uwolnionego czasu, jak zagospodarować nagłą tę pustkę.
Trzeba tu pewnie zauważyć, że kobiety są tutaj losem mniej dotknięte niż mężczyźni. Statystyki wykazują, iż mężczyźni żyją krócej. Jako przyczynę tego stanu rzeczy wymienia się m.in. fakt, że u mężczyzny praca fizjologicznie odgrywa znacznie większą rolę niż u kobiety, nie pozostawiając mu jednocześnie czasu na pielęgnowanie innych zainteresowań. Kobiety, przyzwyczajone do wielu zajęć, mogą rozwinąć szersze zainteresowania w innych sektorach życia niż dotychczas. Ich aktywność rośnie, podczas gdy mężczyzna łatwo pada ofiarą otępienia. Kobieta inteligentna ma dwa życia: rodzinno-zawodowe i wypełnione całkiem nowymi zainteresowaniami na emeryturze. I ta właśnie zdolność kobiety stanowi prawdopodobnie jeden z powodów dłuższego trwania jej życia.
 

Przepis na szczęście
Wymowna jest ankieta przeprowadzona przez gerontologów amerykańskich: 98 proc. stuletnich badanych stanowili małżonkowie (ok. 30 proc. więcej niż jeden raz). Wszyscy oni cieszyli się dobrą kondycją fizyczną; pewien 102-latek prowadził samochód i sam dokonywał zakupów. Najważniejszym założeniem dla długości życia jest zachowanie radości, zaciekawione wyczekiwanie następnej godziny oraz zdolność korzystania z niej, kiedy zegar ją wybije. Od naszych narodzin życie znajduje się w nieprzerwanym rozwoju, którego nie wolno zaniedbywać. Johann Wolfgang Goethe pisał jako 81-letni starzec do kanclerza von Müllera: „Oj, czy ja dlatego osiągnąłem wiek 80 lat, iż miałbym ustawicznie myśleć wciąż o jednym i tym samym? Podążam raczej do tego, aby codziennie wmyślać się w coś innego, nowego, aby się nie zanudzić. Trzeba się ustawicznie zmieniać, odnawiać, odmładzać, aby nie zastygnąć”.

Przy tej wypowiedzi wielkiego poety myśleć musimy my, dzisiejsi, o tym, iż tymczasem długość życia przesunęła się co najmniej o 10 lat do przodu. Jego wypowiedź przysługiwałaby dzisiaj raczej mężczyźnie 90-letniemu.
W latach starości sprawą szczególnie ważną jest otoczenie przyjaciół, albowiem zdecydowanymi wrogami starości są nuda i osamotnienie. Z budową przyjaźni zaczynać należy od wczesnej młodości, przy czym musi zaistnieć pewność, iż trzeba ją pielęgnować, jeśli pragnie się ją utrzymać.

Kontakty z otoczeniem utrudniają starszym ludziom często dwie rzeczy. Jest to najpierw gadatliwość starczego wieku, czyli skłonność do monologów, a po wtóre nieodparty trend do udzielania rad, o które nie jesteśmy pytani. Żywimy oczywiście pragnienie dzielenia się naszymi życiowymi doświadczeniami (które często przeceniamy), z czym powinniśmy jednak zaczekać, aż nas o to poproszą. Sytuacje, w których je zdobyliśmy, różnią się często diametralnie od tego, co pragniemy osiągnąć dzisiaj. A przy tym wszystkim: wielu starszych ludzi cechuje skłonność do egoizmu. Obarczony tymi i podobnymi przymiotami starszy człowiek z góry skazany jest na osamotnienie.
Na koniec warto dopowiedzieć: człowiekowi wierzącemu religia udziela wielkiego wsparcia i pomocy. Napawa go jasnością widzenia rzeczywistości i pewnością, która dzisiaj nie jest dana wielkiej masie ludzi.
Być może bardziej niż o pewność chodzi o perspektywę piękna w życiu, którą religia otwiera. Starzejącym się podsunąć niech będzie wolno kapitalną myśl Franza Kafki: „Każdy, kto pielęgnuje zdolność do poznawania piękna, nie zestarzeje się nigdy”. ©

Ks. ALFONS JÓZEF SKOWRONEK (ur. 1928) jest emerytowanym profesorem teologii. Przez wiele lat kierownik Katedry Teologii Ekumenicznej ATK w Warszawie (dzisiejszy UKSW) oraz redaktor pisma „Concilium”. Ostatnio wydał „Teologię w czasach kryzysu”. Stale współpracuje z „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2015