Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Poziom obojętności, a nawet niechęci wciąż jest wysoki. 32 proc. Polaków czuje strach wobec niepełnosprawnych intelektualnie, a kolejne 38 proc. nie chciałoby mieć ich w swoim otoczeniu. Tylko niespełna co trzeci Polak ma do nich stosunek przyjazny. Spośród osób wymagających opieki z powodu rozmaitych ograniczeń i dysfunkcji (np. chorych na serce, niewidomych, sparaliżowanych) najtrudniej byłoby znaleźć opiekuna dla osoby niepełnosprawnej intelektualnie: 25 proc. ankietowanych w ogóle nie chciałoby się nią zajmować, a 33 proc. zgodziłoby się to robić, ale z oporami.
Główna przyczyna tego rodzaju postaw to oczywiście niewiedza. Aż 40 proc. respondentów utożsamia niepełnosprawnych intelektualnie z chorymi psychicznie, a w grupie "wykluczających" (wspomniane 38 proc.) bardzo wysoki jest odsetek osób, które nigdy z kimś takim się nie zetknęły. Zdecydowana większość ankietowanych (91 proc.) wie natomiast, że niepełnosprawnością intelektualną nie można się zarazić i że nie jest to kara za grzech; dobrze, że przynajmniej te dwa stereotypy są w zaniku.
Stosunek do osób niepełnosprawnych intelektualnie jest uzależniony od wyobrażeń społecznych na temat szczęścia. Szczęście dziś to - mówiąc najkrócej - samorealizacja, poczucie spełnienia, wykorzystania życiowych szans. Szczęśliwy jest ten, kto na drabinie społecznej zajął dostatecznie wysokie i bezpieczne miejsce, kogo nic nie ogranicza, kto spełnia marzenia. Z tej perspektywy osoby niepełnosprawne intelektualnie jawić się muszą jako "opóźnione" i "opóźniające" jednocześnie: nie tylko nie są w stanie spełnić własnych marzeń, ale też innych mogą tej możliwości pozbawić. Na to, oczywiście, nakładają się skutki niewiedzy: nieznane zawsze budzi lęk, niechęć, a nawet odrazę, a to, co wymaga wysiłku, przegrywa z tym, co łatwe, co daje szybką satysfakcję. Moi niepełnosprawni przyjaciele są trochę jak dzieła sztuki: żeby ich docenić, dostrzec ich piękno, trzeba poświęcić im trochę czasu, zdobyć pewną wiedzę, a przede wszystkim - chcieć poruszyć coś w sobie samym, a nawet być gotowym do całkowitej przebudowy własnego wnętrza. Wielkie dzieła sztuki tak właśnie działają.
Aż połowa badanych ocenia, że życie osób niepełnosprawnych intelektualnie jest cierpieniem. To prawda - tyle że cierpienie to jest najczęściej rezultatem odrzucenia i osamotnienia. Rodzina, w której rodzi się niepełnosprawne dziecko, ma tendencję do zamykania się we własnym nieszczęściu, tymczasem potrzebuje profesjonalnej pomocy i emocjonalnej otuliny. Mało kto z nas może dać jej to pierwsze, ale każdy może dać to drugie. Niepełnosprawny intelektualnie członek rodziny jest wyzwaniem, ale nie jest "nieszczęściem" - przynajmniej tak długo, jak długo nie jest tak właśnie traktowany. A ponieważ pomoc profesjonalna jest ciągle niewystarczająca, więc tym bardziej potrzebna jest wspomniana otulina. I to jest nasze zadanie.