Spór o Mahometa

Kryminalistyka nie zna pojęcia "przypadek, polityka owszem. Trudno jednak uwierzyć w przypadkowość protestów, które przetaczają się po krajach muzułmańskich od Strefy Gazy po Dżakartę, podczas których tysiące wyrażają oburzenie - m.in. atakując, przy bezczynności policji, duńskie ambasady; wzywając do bojkotu duńskich towarów; grożąc porywaniem Europejczyków itd.

06.02.2006

Czyta się kilka minut

Oczywiście, wielu protestujących zapewne szczerze wyraża oburzenie tym, że w dalekim kraju pewna prywatna gazeta obraziła ich uczucia, naigrywając się z proroka Mahometa. Muzułmanie, także ci będący obywatelami Europy (w samej Danii 200 tys.) mają - konstatacja banalna - prawo do swych uczuć religijnych. A publikując dwanaście antyislamskich karykatur, dziennik "Jyllands-Posten" postąpił nieprzyzwoicie. Z prawnego punktu widzenia - w Danii bluźnierstwo jest karalne - można się spierać, czy przekroczył granicę wolności słowa. Niemniej dotknięci mogli poczuć się także ci, którzy w Mahometa nie wierzą, ale wywodzą się z kręgu kultury islamskiej. Bo rysunki sugerowały, że "każdy muzułmanin to terrorysta".

Wszelako trudno puścić mimo uszu sugestie, że ten ogólnoświatowy spór nie jest do końca spontaniczny, a jego dynamika podlega nie tylko mechanizmom "globalnego społeczeństwa informacyjnego". Trudno ocenić, na ile niektóre rządy (Syria, Arabia Saudyjska) inspirują protesty. Za to pokusa, by upiec polityczną pieczeń jest najwyraźniej zbyt wielka, aby nie uległy jej nawet władze Iraku czy Afganistanu, dla których to okazja, by dowieść swej wiarygodności.

Religia, polityka - to jedno. Inna sprawa, że jak na dłoni widać tu nierównoczesność dwóch światów, upraszczając: "Zachodu" i "islamu". Islam nie przeszedł - jak świat judeo-chrześcijański - swojej fazy samokrytycyzmu. A chodzi nie tylko o wolność słowa czy rozdział państwa od religii, ale też o uznanie, że państwo i społeczeństwo obywatelskie to nie byty tożsame. Nawet jeśli więc jedna i druga "strona" mówią o tym samym, np. o uczuciach religijnych, to różny kontekst kulturowy sprawia, że rozmowa jest bardzo trudna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006