Śpiewać nie każdy może

Jeremy Corbyn, nowy przewodniczący brytyjskiej Partii Pracy, jeszcze niedawno był politykiem słabo znanym. Dziś jego nazwisko nie schodzi z pierwszych stron gazet. I budzi konsternację.

20.09.2015

Czyta się kilka minut

Milczący Jeremy Corbyn (po prawej) w katedrze św. Pawła. Londyn, 15 września 2015 r. / Fot. Jonathan Brady / AP / EAST NEWS
Milczący Jeremy Corbyn (po prawej) w katedrze św. Pawła. Londyn, 15 września 2015 r. / Fot. Jonathan Brady / AP / EAST NEWS

Górny guzik jego koszuli nie był zapięty, marynarka w innym kolorze niż spodnie: wszystkie te szczegóły niezbyt starannego stroju, w jakim Jeremy Corbyn wystąpił na uroczystościach 75-lecia Bitwy o Brytanię, zostały skrzętnie odnotowane przez media.

Jednak tym, co wzbudziło największe zainteresowanie – i wywołało ogromną falę krytyki i rozżalenia – było zachowanie nowego przewodniczącego Partii Pracy na uroczystości, która odbyła się w miniony wtorek, 15 września. Otóż gdy wszyscy wkoło zaczęli śpiewać hymn narodowy, Corbyn milczał. Brytyjski hymn zaczyna się od słów „Boże, chroń Królową”. Dla tego zdeklarowanego antymonarchisty i pacyfisty okazało się to niemożliwe do wymówienia.
 

Kwestia szacunku
Tylko nieliczni komentatorzy próbowali Corbyna bronić – argumentując, że milczenie to dowód jego autentyczności i wierności poglądom. Większość uznała, że poglądy polityka to jedno, a obowiązki szefa opozycji – i potencjalnie przyszłego premiera! – to już inna sprawa.

Krytyka spotkała go nawet ze strony innych laburzystów. Hymn to przecież jeden z symboli państwa, które Corbyn chciałby kiedyś reprezentować. Hymn gra się na meczach piłkarskich, w szkołach, na uroczystościach państwowych. Przede wszystkim jest czymś, co łączy obywateli, a jego słowa – zwykle umocowane w przeszłości – nie mają tu fundamentalnego znaczenia.

Milczenie Corbyna odebrano więc powszechnie jako brak szacunku – nie tylko dla własnego kraju, ale też dla żołnierzy, którzy polegli w jego obronie. „Piloci i załogi samolotów, którzy walczyli w Bitwie o Brytanię, robili to dla Króla i dla Kraju – stwierdził 95-letni Stan Hartill, weteran tamtych walk. – Jeśli nie szanuje on Królowej, powinien przynajmniej szanować ich i ich poświęcenie. Ci ludzie oddali życie, byśmy nie mieli swastyki na każdym brytyjskim ratuszu”.

Jeremy Corbyn zapewnia, że weteranów szanuje. Przywołuje pamięć o swoich rodzicach – podczas II wojny światowej służyli oni jako cywilni ochotnicy w obronie przeciwlotniczej (służba ta uczestniczyła w gaszeniu pożarów, pilnowała zaciemnienia itd.). Ale nadal nie wiadomo, czy Brytyjczycy usłyszą kiedyś, jak Corbyn śpiewa hymn. Jego biuro prasowe twierdzi, że tak. On sam nie udziela jednoznacznej odpowiedzi.
 

Outsider z „systemu”
66-letni Corbyn nie jest nowicjuszem w polityce – w brytyjskim parlamencie zasiada od ponad 30 lat. Jednak ze względu na swoje aż nadto wyraziste, bardzo lewicowe poglądy nigdy nie należał do pierwszego szeregu laburzystów. Dziś za jego spektakularną karierą – od posła z tylnych ław do lidera Partii Pracy – stoi to samo zjawisko, które zapewniło (już) sukces bądź (na razie) popularność takim formacjom, jak grecka Syriza czy hiszpańska Podemos: znużenie politykami, którzy wydają się odlegli od zwykłych ludzi, oraz zmęczenie polityką oszczędności. Podobnie jak Alexis Tsipras, Corbyn nie tylko chce „Brytanii socjalnej” i końca cięć budżetowych, ale – mimo długiego stażu parlamentarnego – pasuje do wizerunku outsidera, kogoś spoza „systemu”. Zwłaszcza – „systemu” na Wyspach. Corbyn nosi szorty, jeździ na rowerze, jest wegetarianinem i przeciwnikiem polowań, zwolennikiem państwa opiekuńczego (w tym maksymalnych zasiłków i bezpłatnej edukacji) itd., itp.

Trendy trendami, ale gdy po boleśnie przegranych przez Partię Pracy wyborach parlamentarnych w maju tego roku ze stanowiska ustąpił ówczesny lider Ed Miliband, nikt nie przypuszczał, że Corbyn może być jego następcą. Tymczasem w ciągu kilku tygodni zwolenników lewicy w Wielkiej Brytanii ogarnęła istna „corbynmania”: Jeremy Corbyn zdawał się świeży, inspirujący, blisko ludzi... Stworzył wielotysięczną armię wolontariuszy, którzy pracowali w jego kampanii, i to oni (oraz poparcie związków zawodowych) w znacznej mierze zadecydowali o jego spektakularnym zwycięstwie.

A było ono możliwe także dlatego, że lidera nie wybierała partia (jej zjazd), lecz zwolennicy. Niektórzy z entuzjastów Corbyna rejestrowali się więc po raz pierwszy jako sympatycy Partii Pracy tylko po to, by na niego zagłosować. W rezultacie w wyborach, w których głosowało więcej niż 400 tys. osób, Corbyn uzyskał ponad 59 proc. głosów. To wynik lepszy niż poprzedniego rekordzisty Tony’ego Blaira (57 proc. w 1994 r.).

Ale choć porwał tłumy, jego partyjni koledzy są sceptyczni. Pojawiają się opinie, że z takim liderem Partia Pracy nie ma szans na wygrane wybory ani za 5, ani za 10 lat...
 

NATO? Niepotrzebne!
Corbyn ma cechę u zawodowych polityków rzadką, a u kogoś zasiadającego w parlamencie od tylu lat wręcz niespotykaną: rzeczywiście jest blisko ludzi i przejmuje się ich problemami.

„Jest moim bohaterem. Jest zawsze, gdy potrzebuję jego pomocy” – opowiadała prasie Yemi Hailemariam. Jej mąż Andargachew Tsege, polityczny uchodźca, ale już z brytyjskim obywatelstwem, został w 2014 r. uprowadzony w Jemenie i uwięziony w Etiopii. Corbyn poruszył niebo i ziemię: organizował spotkania w parlamencie, petycję, interweniował w ambasadzie Etiopii, chciał jechać do aresztowanego (odmówiono mu wizy). Mimo że Tsege nadal siedzi w więzieniu, gdzie grozi mu wykonanie kary śmierci, Yemi jest i tak wdzięczna Corbynowi. Zwłaszcza że trafiła do niego ot tak po prostu: przyszła do jego biura poselskiego, prosząc o pomoc.

Ale choć zaangażowanie Corbyna w prawa człowieka jest znane, to jego lista priorytetów wydaje się wybiórcza – np. wsparcie dla Ukrainy już się na niej nie mieści. Przeciwnie: Corbyn uważa, że odpowiedzialność za konflikt na Ukrainie ponosi NATO, bo rzekomo rozszerza swą strefę wpływów na Wschód (to, czego chcą tu sami Ukraińcy, najwyraźniej jest dlań mało ważne). Twierdzi on zresztą, że błędem było już przyjęcie do NATO Polski i innych krajów postkomunistycznych. To w NATO i jego „ekspansji” upatruje główne zagrożenia, a bliskie więzi z Rosją są dla niego gwarancją bezpieczeństwa.

W przeszłości Corbyn mówił zresztą o opuszczeniu NATO przez Wielką Brytanię – teraz to złagodził, sugerując ograniczenie roli Sojuszu. Nie ukrywa jednak, że jego marzeniem – w idealnym świecie – byłaby likwidacja armii. Poglądy Corbyna na politykę zagraniczną mogą więc budzić niepokój – i w Europie, i na Wyspach. Premier David Cameron uznał za stosowne oznajmić, że Corbyn „może podkopać bezpieczeństwo Brytyjczyków”. I nawet jeśli panowie są rywalami, jest to obawa uzasadniona.

Niejasne jest stanowisko Corbyna w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. A to pytanie kluczowe przed referendum w tej sprawie, które zostanie przeprowadzone być może już w 2016 r. To, że Corbyn nie popiera jednoznacznie pozostania w Unii, jest zresztą jednym z głównych punktów sporu między nim a innymi laburzystami.
 

Niewiadoma
Wiadomo, kim był dotąd, co myślał. Nie wiadomo, jakim będzie teraz liderem – czy nowa funkcja sprawi, że zmieni poglądy. Trafił do wyborców, lub raczej do części z nich. W niektórych Brytyjczykach budzi nadzieję, w innych strach. Wszyscy czekają, co będzie dalej.

Jeśli Jeremy Corbyn przezwycięży się i zaśpiewa hymn, to może i w innych sprawach wykaże elastyczność? „Niezaśpiewanie hymnu to jedna rzecz. Ale to, że okazuje się on kompletnie głuchy na głębokie instynkty kraju, któremu ma ambicje przewodzić, to zupełnie inna sprawa” – napisała Anne Perkins, publicystka lewicowego dziennika „Guardian”.

Nie tylko ona tak to widzi. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2015