Modny outsider

Popularność przywódcy brytyjskiej Partii Pracy zaczyna wykraczać poza normy życia politycznego, a wchodzi do sfery kultu. Czy dzięki temu Jeremy Corbyn może zostać premierem?

17.10.2017

Czyta się kilka minut

Jeremy Corbyn w przeddzień dorocznej konferencji Partii Pracy odwiedza  klub tenisa stołowego w Brighton, 23 września 2017 r. / STEFAN ROUSSEAU / PA / EAST NEWS
Jeremy Corbyn w przeddzień dorocznej konferencji Partii Pracy odwiedza klub tenisa stołowego w Brighton, 23 września 2017 r. / STEFAN ROUSSEAU / PA / EAST NEWS

Gdy wszedł do sali w Brighton, gdzie pod koniec września odbywał się zjazd Partii Pracy, przywitała go trzyminutowa owacja na stojąco i nieodzowny zaśpiew: „Oh, Jeremy Corbyn”. Melodia „Seven Nation Army” White Stripes od pewnego czasu stała się nieoficjalnym hymnem jego zwolenników. Nie zabrakło też innych akcentów kultury masowej, jak szaliki z jego nazwiskiem. On sam delektował się chwilą, pozdrawiając tłum i nie spiesząc się z rozpoczęciem przemowy. Nic dziwnego, ledwie rok wcześniej walczył o przetrwanie, gdy z siodła usiłowali wysadzić go koledzy z jego własnej partii.

Teraz jest przywódcą uwielbianym przez szeregowych członków i sympatyków Partii Pracy. Porywa tłumy, a jego pozycji nic nie zagraża. Taka kariera – od posła z tylnych ław parlamentu, trochę dziwaka i outsidera, do władcy dusz – nie zdarza się często w polityce. A w przypadku Corbyna nic jej też nie zapowiadało.

Nowe życie, nowy ruch

Gdy wiosną tego roku premier Theresa May ogłosiła przedterminowe wybory, mówiła o potrzebie jedności. Ale chodziło jej o zdobycie jeszcze większej przewagi w parlamencie i umocnienie swej pozycji w Partii Konserwatywnej. Torysi mogli spokojnie obyć się bez kolejnych wyborów. Ale czemu nie wykorzystać sprzyjającej sytuacji, gdy w niektórych sondażach mieli nawet 20 proc. przewagi nad Partią Pracy?

Tak zapewne myślała premier May – i bardzo się przeliczyła. Torysi co prawda zdobyli najwięcej mandatów, ale utracili większość. Triumfy święciła za to Partia Pracy: zyskała 30 mandatów więcej. Corbyn, człowiek, który zdaniem wielu miał być dla swej partii obciążeniem, niespodziewanie tchnął w nią nowe życie. W czasie kampanii niestrudzenie spotykał się z wyborcami, przemawiał i dyskutował – i był w swoim żywiole. Udało mu się zmobilizować młodych wyborców, którzy nigdy wcześniej nie uważali, że głosowanie ma sens. Wsparcia udzielili mu artyści. Corbyn stał się modny, podobnie jak koszulki z jego wizerunkiem.

Mógł też liczyć na oddaną pracę członków ruchu Momentum. Powstał on w 2015 r., po tym, jak Corbyn został szefem partii, na bazie działaczy z jego ówczesnej kampanii (lider wybierany jest w wyborach bezpośrednich przez wszystkich członków partii i zarejestrowanych sympatyków). Teraz, podczas wiosennej kampanii, ludzie z Momentum chodzili od drzwi do drzwi, a także działali w internecie, co również mogło wpłynąć na młodych wyborców.

Momentum nabiera znaczenia, rośnie w siłę (ma już ponad 30 tys. członków). – Kiedyś była to jego gwardia pretoriańska, teraz to lewicowy oddział uderzeniowy, który ma przejąć partię. Choć nie jest to przejęcie z zewnątrz – mówi „Tygodnikowi” prof. Tim Bale, politolog z Queen Mary University w Londynie.

Skręt w lewo budzi niepokój wśród niektórych, bardziej centrowych laburzystów. Podobnie jak pozycja Corbyna, który zyskuje nie tylko zwolenników, ale wręcz wyznawców. Kolejnego buntu w partii na razie nie musi się obawiać.

We właściwym czasie

Jeremy Corbyn zajmuje się polityką od zawsze. Pochodzi z rozpolitykowanej rodziny, jego rodzice poznali się na demonstracji przeciw wojnie domowej w Hiszpanii. Zanim zasiadł w parlamencie ponad 30 lat temu, działał w związkach zawodowych i ruchu praw człowieka. Mimo tak długiego stażu, nadal postrzegany jest jako outsider, ktoś spoza systemu. Na świecie tacy politycy nie są ewenementem: w USA jest Bernie Sanders, w Hiszpanii partia Podemos.

Niemniej Corbyn nie zjawił się nagle, od lat jest posłem jednego z najstarszych ugrupowań. – Był lewicowym dysydentem w czasie, gdy Partia Pracy była u władzy, i oczywiście sprzeciwia się też wszystkiemu, co mówią i robią torysi. To oznacza, że nie kojarzy się z rządzeniem, ale z opozycją, co w naszych populistycznych czasach jest korzystne – mówi prof. Bale. – My w Anglii mawiamy: „Wybiła godzina, pojawił się człowiek” . W tym przypadku więcej zależało od owej godziny.

Znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, by odpowiedzieć na oczekiwania wyborców zmęczonych polityką oszczędności, partyjnymi kalkulacjami i samymi politykami, dalekimi od ich problemów. Jego nagła popularność była jednak dla niego taką samą niespodzianką jak dla wszystkich innych.

Do przodu czy wstecz?

Został szefem Partii Pracy ponad dwa lata temu. Dosłownie w ostatniej chwili udało mu się uzyskać poparcie 35 laburzystowskich posłów – wymagane, aby zgłosić swoją kandydaturę. Nie zrobił tego jednak, aby wygrać, była to po prostu okazja, żeby do dyskusji wprowadzić więcej lewicowych wątków. „Jestem trochę zaskoczony, że nam się udało, ale oto jesteśmy” – mówił wtedy i tłumaczył, że jego kandydatura jest nieco nietypowa, bo nigdy nie piastował żadnego stanowiska, i że to tylko dla ożywienia debaty w klubie.

Kiedy wygrał, zaskoczeni byli wszyscy, również jego przeciwnicy, którzy nie traktowali go dotąd poważnie. A opozycja wobec niego w Partii Pracy dała o sobie znać po referendum w sprawie Brexitu, gdy zmuszony był bronić swej pozycji w kolejnych wyborach na szefa partii (zarzucano mu, że podczas kampanii przed referendum był zbyt pasywny).

Ale po dwóch latach i sukcesie w ostatnich wyborach wydaje się, że jego przeciwnicy – twierdzący, że z nim na czele Partia Pracy staje się wręcz „niewybieralna” – nie mieli racji i źle ocenili nastroje społeczne.

Dla wielu z jego oponentów Corbyn oznaczał powrót do lewicy lat 70. XX wieku, odległych czasów jeszcze sprzed rządów Tony’ego Blaira i jego „trzeciej drogi” między thatcherowskim naciskiem na ekonomię a rozwiniętą opieką socjalną. Wydawało się, że jest anachroniczny, że pogrąży partię, że jego socjalistyczne postulaty (jak nacjonalizacja kolei) nie przyciągną wyborców.

Stało się inaczej. Od kiedy stanął na czele partii, nie tylko liczba jej członków poszybowała w górę, ale także poparcie dla niej. Nazwano to „efektem Corbyna”.

W kasku rowerowym

Zwolennicy laburzystów to dziś w znacznej części ludzie młodzi, podczas gdy Partia Konserwatywna bazuje na starszych. Jak to się stało, że tych młodych porwał właśnie Corbyn, który ma ponad 60 lat?

O jego popularności przesądzają nie tyle jego poglądy i postulaty, choć wiele z nich trafia do młodych, lecz to, kim jest. A jest tak daleki od wizerunku typowego polityka, jak to tylko możliwe.

Nigdy nie przestał być aktywistą chodzącym na demonstracje i podpisującym listy protestacyjne. Nadal najbardziej naturalnie wygląda z megafonem. Dopiero od pewnego czasu można go zobaczyć w dobrze skrojonym garniturze. Wcześniej słynął z szortów i dresów, w parlamencie nie nosił krawata. Nie ma auta, jeździ rowerem. Uprawia ogródek działkowy. Uwielbia robić dżemy. W Izbie Gmin ma najniższe wydatki ze wszystkich posłów (podobno w jednym z okresów rozliczeniowych zadeklarował niecałe 9 funtów za tusz do drukarki). W swoim okręgu wyborczym jest znany jako ten, który nie odmawia pomocy i rzeczywiście słucha ludzi. Prezentuje się też jako polityk wierny swym poglądom – ok. 500 razy głosował inaczej niż labourzyści. Jest naturalny i bezpośredni.

To wszystko się podoba. Zwłaszcza młodym, którzy do polityki podchodzą nieufnie. W ich oczach Corbyn nie jest politykiem – jest rewolucjonistą, który chce naprawić świat. Jedynym uczciwym człowiekiem w polityce.

Tak jak zwolennicy go wielbią, tak przeciwnicy nie znoszą. Nie wzbudza ich zaufania z wielu powodów: niechęci do monarchii, republikańskich sympatii z czasów konfliktu z IRA, chęci ograniczenia roli NATO (kiedyś stwierdził, że rozszerzenie Sojuszu o państwa byłego Paktu Warszawskiego było być może błędem), słabości do Rosji (usprawiedliwiał Moskwę, gdy zaczęła wojnę z Ukrainą). Nawet jeśli jego sceptycyzm wobec NATO wynika z pacyfistycznych poglądów, to takie poglądy mogą niepokoić bardziej niż jego lewicowe postulaty ekonomiczne. Zwłaszcza gdyby został premierem.

Czy może wygrać

Czy Corbyn zastąpi May w fotelu premiera? Jeszcze pół roku temu było to nie do pomyślenia. – Biorąc pod uwagę chaos w Partii Konserwatywnej, a także to, jak źle może potoczyć się Brexit i jak dotknie to gospodarkę, jest taka możliwość. Ale najpierw on sam i Partia Pracy musieliby przekonać miliony lub chociaż kilkaset tysięcy centrowych wyborców, że nie niosą ze sobą ryzyka i nie będą tak kiepscy w rządzeniu jak torysi – mówi prof. Bale.

Przekonanie niezdecydowanych może być trudne. Brytyjczycy są dziś bardziej spolaryzowani niż kiedykolwiek, dawne linie podziału na prawicę i lewicę się nie sprawdzają. Corbyn zdobył poparcie młodych, lepiej wykształconych i o liberalnych poglądach. Ale już nie starszych robotników, którzy kiedyś byli bazą laburzystów.

Nic nie jest więc oczywiste. Błyskawiczny wzlot Corbyna pokazuje, że co prawda wszystko jest możliwe, ale też, że wszystko może się odwrócić.

Jest jeszcze coś: teraz już sam Corbyn wie, że może wygrać. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2017